Bogusław Chrabota: TVP niech będzie skromna

Telewizja publiczna o ograniczonym budżecie i uboższej ofercie przestanie być aż tak atrakcyjnym kęsem dla każdej kolejnej władzy. Dzięki temu skupi się na misji.

Publikacja: 29.12.2023 03:00

Na co będzie stać TVP w stanie likwidacji?

Na co będzie stać TVP w stanie likwidacji?

Foto: AdobeStock

To nie przejęcie mediów publicznych przez nową władzę, ale decyzja prezydenta blokująca środki na finansowanie będzie głównym czynnikiem wymuszającym zmiany w ich formule. Likwidacja to krok pierwszy. Czy niezbędny? Politycznie tak, bo jest potencjalną, acz wciąż niestroniącą od ryzyk, ścieżką do normalizacji ich statusu. Prawnicy długo jeszcze będą się spierać o legalność tego i innych działań, niemniej wedle wszelkiego prawdopodobieństwa sąd zalegalizuje uchwały o likwidacji i o dalszych losach mediów publicznych rozstrzygać będą likwidatorzy, a nie dotychczasowe zarządy.

W sensie praktycznym mogło się jednak obyć bez likwidacji. Pozbawione dotacji budżetowej podmioty (zwłaszcza TVP i Polskie Radio) były w stanie działać na podstawie środków z tradycyjnych źródeł finansowania, czyli ze sprzedaży praw, reklamy i abonamentu. Te oczywiście nie wystarczą, by utrzymać Bizancjum, jakim zwłaszcza w czasach „kurszczyzny” była telewizja. Jednak w głębokim przekonaniu piszącego te słowa, który w latach 90. brał udział w reformowaniu TVP, a później współtworzył Polsat, są dostatecznie duże, by realizować misję publiczną.

Czytaj więcej

Ile zarabiają dyrektorzy TAI? Miliony złotych tylko w 2023 roku

O jakich kwotach mówimy? W wypadku telewizji to w 2023 roku 314 mln złotych z abonamentu i około 950 mln złotych z reklamy. Przyszłe wydatki na TVP należałoby po prostu okroić do podobnego poziomu. Paradoksem jest, że postawienie telewizji w stan likwidacji skazuje TVP na zbliżone realia finansowe, uzupełnione w nikłym stopniu o wpływy z wyprzedaży likwidowanych aktywów.

Na co będzie stać TVP w stanie likwidacji?

Na co będzie stać taką telewizję? Na dużo mniej niż dotychczas. Ograniczenie dotacji wymusi jej odchudzenie i programową skromność. Skończy się epoka idących w setki tysięcy wynagrodzeń, nielimitowanej produkcji serialowej, kosztownych sylwestrów w Zakopanem. I właśnie to będzie rewolucja. Tu nastąpi istotna zmiana. Dotychczasowa, z biznantyjska bogata oferta TVP miała utrzymać jej szeroką widownię. Ta z kolei była potrzebna do tego, aby „naganiać” telewidzów do programów informacyjnych i publicystycznych będących autostradą komunikacyjną partii prezesa z jej elektoratem.

Paradoksalnie PiS w czasach Jacka Kurskiego popełnił błąd; przekaz był tak stronniczy, że nie było go w stanie przyjąć centrum. To samo centrum, którego zabrakło PiS-owi do wygrania wyborów. Dziś ten przekaz jest potrzebny, by utrzymać wpływy w dotychczasowej widowni – elektoracie. „Tania” telewizja w likwidacji przestanie temu służyć. Skromniejsza TVP o ograniczonym budżecie i mniejszej ofercie przestanie być tak atrakcyjnym kęsem dla każdej kolejnej władzy i będzie mogła skupić się na misji. Ograniczy szaleństwo produkcyjne i będzie zmuszona sięgnąć do skądinąd przebogatych archiwów.

Czytaj więcej

Estera Flieger: Spór o TVP jest dla PiS szansą. Wykorzysta ją czy pogrąży się w starych mitach?

I tu trzeba wejść w nowy, jeszcze ważniejszy wątek. Zasadniczej reformy mediów publicznych. Takie prace można rozpocząć w miarę szybko, o ile rządzący podejmą ten wysiłek we współpracy z prezydentem, lub dużo wolniej, jeśli poczekają na koniec kadencji Andrzeja Dudy.

Jakie mają być nowe media publiczne?

Czym mają stać się media publiczne na kolejne dziesięciolecia zdominowane przez internet, platformy społecznościowe i AI? To wielki temat na długą i wymagającą poważnego namysłu polską debatę publiczną. Powinna być otwarta dla wszystkich, choć pewnie nie wszyscy wezmą w niej udział. Jej zadaniem będzie wypracowanie nowego formatu, który sprosta wyzwaniom XXI wieku.

W przekonaniu piszącego te słowa dotychczasowa formuła szeroko adresowanych kanałów wielotematycznych to forma przejściowa, która powinna trwać tylko do momentu pełnej dostępności internetu szerokopasmowego. Później tradycyjne formy przekazu powinny obejmować wyłącznie materię debaty publicznej (informacja, publicystyka, transmisje Sejmu i Senatu), całą zaś resztę misji powinno się realizować w formie bezpłatnego VOD. Realizację misji publicznej można rozciągnąć przy tym na inne podmioty. Szczegóły? To już inny temat. Bardzo bym państwu i sobie życzył, by dyskusja o tej i o innych ważnych dla państwa sprawach była wątkiem przewodnim nowego 2024 roku. Dyskusja, a nie bezpardonowa walka. Jest co reformować. Chyba nikt w tej sprawie nie ma wątpliwości.

To nie przejęcie mediów publicznych przez nową władzę, ale decyzja prezydenta blokująca środki na finansowanie będzie głównym czynnikiem wymuszającym zmiany w ich formule. Likwidacja to krok pierwszy. Czy niezbędny? Politycznie tak, bo jest potencjalną, acz wciąż niestroniącą od ryzyk, ścieżką do normalizacji ich statusu. Prawnicy długo jeszcze będą się spierać o legalność tego i innych działań, niemniej wedle wszelkiego prawdopodobieństwa sąd zalegalizuje uchwały o likwidacji i o dalszych losach mediów publicznych rozstrzygać będą likwidatorzy, a nie dotychczasowe zarządy.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Interwencja Boża w wybory w Ameryce
Publicystyka
Paweł Kowal: W sprawie Ukrainy NATO w połowie drogi
Publicystyka
Łukasz Warzecha: Przez logikę odwetu Donald Tusk musi za wszelką cenę utrzymać się u władzy
Publicystyka
Groźny marsz Marine Le Pen
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Publicystyka
W Małopolsce partia postawiła się Jarosławowi Kaczyńskiemu. Czy porażkę można przekuć w sukces?