Konrad Szymański: To jest jeden rząd i jeden kraj

W KPRM potrzebne jest coś więcej niż sekretariat pełnomocnika ds. organizacji posiedzeń RE.

Publikacja: 10.05.2023 03:00

Polityka partii Zbigniewa Ziobry przyczyniła się do osłabienia pozycji międzynarodowej Polski

Polityka partii Zbigniewa Ziobry przyczyniła się do osłabienia pozycji międzynarodowej Polski

Foto: PAP/Szymon Pulcyn

Podzielam opinie ministra Jacka Czaputowicza na temat wieloletnich i pełnych poświęcenia działań Ministerstwa Spraw Zagranicznych i polskiej dyplomacji w sprawie międzynarodowych aspektów sporu o praworządność. Ograniczanie kosztów politycznych tego sporu było ważnym i niezwykle energochłonnym zadaniem przez wiele lat. Za sprawą wątpliwości co do zakresu działań Unii Europejskiej w tej kwestii, wiele państw nie wyraziło gotowości do ostatecznej negatywnej oceny reform wymiaru sprawiedliwości na poziomie politycznym, gdzie wystarczyłaby wola 22 państw UE.

Nie oznacza to, że państwa te były skłonne popierać działania Polski w aspekcie prawnym tego sporu, np. w postępowaniach przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Nie oznacza to także, że którekolwiek państwo – oprócz Węgier – było skłonne do frontalnego odrzucenia rozporządzenia w sprawie ochrony budżetu Unii, które daje jej możliwość zawieszania wypłat wobec państwa, gdzie systemowe zagrożenia dla interesów finansowych UE byłoby stwierdzone. 25 państw Unii popierało działania legislacyjne KE w tej sprawie. Nigdy nie było nawet minimalnej mniejszości blokującej dla tego projektu.

Skorzystanie z szansy

Rozporządzenie miało swoją autonomiczną ścieżkę legislacyjną, a więc nawet zawetowanie budżetu nie skutkowałoby odrzuceniem rozporządzenia.

Czytaj więcej

Piotr Arak, Konrad Szymański: G20 wymaga zmian

Dlatego Rada Europejska ani tym samym Polska nie miały w jakimkolwiek momencie możliwości odrzucenia wspomnianego rozporządzenia przez użycie weta.

Polska mogła – i skorzystała z tej szansy w pełni – zgłaszać takie uściślenia zapisów rozporządzenia, by wyeliminować jego instrumentalne stosowanie z powodów niezwiązanych z ochroną realnie wskazanych zagrożeń dla budżetu UE. Dlatego skutecznie, niemal w pojedynkę, Polska wprowadziła do ostatecznego brzmienia rozporządzenia zapisy, które przerzuciły ciężar dowodu na Komisję Europejską, która – wbrew pierwotnym zapisom – musi teraz sama zgromadzić większość państw popierających wniosek o zawieszenie wypłat. Pierwotnie zakładano odwróconą większość kwalifikowaną dla wniosku KE. Wtedy to oskarżane państwo musiałoby zbierać poparcie większości. Zmiany dotyczyły także definicji przesłanek i proporcjonalności działań.

Budżet UE

Dodatkowo w grudniu 2020 r. Rada Europejska przyjęła szeroki katalog ograniczeń dotyczących stosowania rozporządzenia, gdzie możemy m.in. przeczytać, że „samo stwierdzenie, że naruszenie praworządności miało miejsce, nie wystarcza do uruchomienia mechanizmu” (pkt 2e).

Te zasady stosowania w tym samym czasie zostały przyjęte przez KE jako własne zobowiązanie do stosowania rozporządzenia zgodnie z 11 regułami ustalonymi przez wszystkie państwa UE (pkt 3). Wszystkie one były korzystne dla Polski. Podobnie jak sam budżet UE, którego Polska jest jednym z głównych beneficjentów.

Podobne rozumienie rozporządzenia potwierdził TSUE, który w uzasadnieniu odrzucenia polskich i węgierskich zarzutów podkreślił, że naruszenia państwa prawa mogą być objęte mechanizmem „pod warunkiem że mają one znaczenie dla należytego zarządzania finansami w ramach budżetu Unii lub dla ochrony interesów finansowych Unii” (pkt 156 uzasadnienia wyroku C-157/21).

Zepsuta ustawa

W efekcie KE, mimo pierwotnych planów, nigdy nie zastosowała wobec Polski tzw. mechanizmu warunkowości. Stało się tak wobec Węgier, ale nie wobec Polski, co dowodzi, że Polska z tej gry wyszła obronną ręką.

Wbrew pozorom ten rzekomy „mechanizm warunkowości” nie służy dziś do żadnego „szantażowania Polski”.

Blokada realizacji polskiego KPO wynika z braku zdolności do pełnej realizacji postanowienia i wyroku TSUE z lipca 2021 r.. Dzięki odpowiedzialnej, odważnej i propaństwowej inicjatywie prezydenta Andrzeja Dudy byliśmy bardzo blisko tego celu w czerwcu 2022 r., ale prezydencka ustawa została celowo zepsuta w Sejmie za sprawą poprawek forsowanych przez polityków Solidarnej Polski. Stało się tak na dwa dni przed zaplanowaną wizytą przewodniczącej KE w Polsce, podczas której ogłoszono porozumienie w sprawie polskiego KPO. Porozumienie przewidywało zobowiązania Polski w zakresie sądownictwa poniżej poziomu zobowiązań wynikających z obowiązujących wyroków TSUE, co było sukcesem negocjacyjnym ministra funduszy i polityki regionalnej, odpowiedzialnego za implementacje budżetu UE na poziomie krajowym. Kolejną próbą wyjścia z kryzysu jest odpowiedzialna, odważna i propaństwowa inicjatywa ministra S. Szynkowskiego, która czeka na rozstrzygnięcie w TK.

Czytaj więcej

Szynkowski vel Sęk: Porozumienie z UE ws. KPO nadal obowiązuje

Słowa wyjaśnienia wymaga także sprawa przeniesienia działu administracji dotyczącego członkostwa Polski w UE do KPRM.

Zmiana nie wnosi nic, jeśli chodzi o reprezentację Polski za granicą. Polska dyplomacja pozostaje kluczowym instrumentem we wszystkich sprawach państwa polskiego, służąc wszystkim resortom polskiego rządu, które są zaangażowane w zarządzanie międzynarodowe. W dzisiejszych realiach dotyczy to wszystkich dziedzin administracji, wszystkich ministerstw, ponieważ – szczególnie w warunkach UE – zarządzanie międzynarodowe dotyczy niemal każdej dziedziny państwa – migracji, sprawiedliwości, polityki konkurencji, gospodarczej, środowiska czy fiskalnej. Wszystkie państwa członkowskie budują ośrodki centralne zarządzania tymi procesami, ponieważ jest to warunek konieczny wewnętrznej koordynacji i wyważenia interesów różnych części państwa, co jest codziennością każdego premiera w UE. MSZ pozostaje odpowiedzialne za pełnię polityki zagranicznej państwa, w aspekcie unijnym reprezentując Polskę na Radzie ds. Zagranicznych UE.

Natomiast wyważenia aspektów zagranicznych, gospodarczych, humanitarnych i bezpieczeństwa, jak to było ostatnio np. w sprawie kryzysu zbożowego, może tylko premier. Polityka w UE nie może być prostą sumą polityk resortowych, bo te odpowiadają za często sprzeczne interesy.

Dlatego w KPRM potrzebne jest coś więcej niż sekretariat pełnomocnika ds. organizacji posiedzeń RE. Premier musi mieć w tej dziedzinie zaplecze merytoryczne. Inaczej jego funkcja koordynacji polityki państwa w UE, dokonywana codziennie, a wyrażająca się najpełniej w uczestnictwie w RE, będzie fikcją.

Pełen sukces zależy od przełamania myślenia resortowego w poszczególnych ministerstwach. To już sprawa mentalności, nie prawa. To jest jeden rząd i jeden kraj. Często o tym zapominamy.

Autor jest dyrektorem Polskiego Instytutu Ekonomicznego, byłym ministrem ds. UE

Podzielam opinie ministra Jacka Czaputowicza na temat wieloletnich i pełnych poświęcenia działań Ministerstwa Spraw Zagranicznych i polskiej dyplomacji w sprawie międzynarodowych aspektów sporu o praworządność. Ograniczanie kosztów politycznych tego sporu było ważnym i niezwykle energochłonnym zadaniem przez wiele lat. Za sprawą wątpliwości co do zakresu działań Unii Europejskiej w tej kwestii, wiele państw nie wyraziło gotowości do ostatecznej negatywnej oceny reform wymiaru sprawiedliwości na poziomie politycznym, gdzie wystarczyłaby wola 22 państw UE.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Gruzja o krok od przepaści
Publicystyka
Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele zagłosują na KO? Nie jest to już takie pewne
Publicystyka
Tomasz Grzegorz Grosse, Sylwia Sysko-Romańczuk: Gminy wybiorą 3 maja członków KRS, TK czy RPP? Ochrona przed progresywnym walcem
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dlaczego Tusk przerwał Trzeciej Drodze przedstawianie kandydatów na wybory do PE
Publicystyka
Annalena Baerbock: Odważna odpowiedzialność za wspólną Europę