Łukasz Warzecha: Dobry sędzia a słaby sędzia

Na razie w Polsce nie ma prawa precedensowego i wypada się z tego cieszyć.

Publikacja: 15.03.2023 03:00

Łukasz Warzecha: Dobry sędzia a słaby sędzia

Foto: PAP/Jakub Kaczmarczyk

Jestem zdecydowanie przeciwny pakowaniu wszystkich sędziów do jednego worka. Obojętnie, czy w sporze o wymiar sprawiedliwości stoją po stronie Zbigniewa Ziobry, czy po przeciwnej. Są wśród nich sędziowie dobrzy i są źli. Piszę to również dlatego, że znam dobrych sędziów z obu stron tego sporu.

Najciekawszym przypadkiem jest sędzia, która w nomenklaturze opozycji należy do „neosędziów” (przy czym nie chodzi o nominację sędziowską w ogóle, ale o awans do sądu okręgowego), ale jednocześnie opozycyjny tygodnik „Polityka” uznał ją za jednego z sędziów rzetelnych.

Jedną z największych przewin sędziego, jakie potrafię sobie wyobrazić, jest niezdolność do pozostawienia za drzwiami sali sądowej prywatnych poglądów politycznych czy światopoglądu w ogóle. Dlatego nie chciałbym nigdy trafić ani przed sędziego bywającego na Campusie Polska Przyszłości, ani na takiego, który ochoczo basuje rządowej narracji. Ani jeden, ani drugi nie daje gwarancji, że będzie umiał się od swoich poglądów mentalnie odciąć, zakładając na szyję łańcuch.

Czytaj więcej

Sąd uniewinnił 32 osoby ws. przerwania mszy. Szefowa KRS reaguje

W poznańskim Sądzie Rejonowym zapadł wyrok w sprawie 32 osób, które zakłóciły nabożeństwo w poznańskiej katedrze w 2020 r. Byli oskarżeni o złośliwe zakłócenie aktu religijnego. Wejście do kościoła z transparentami, stanięcie przed ołtarzem, rozrzucanie ulotek i klaskanie doprawdy trudno inaczej zinterpretować. A jednak udało się to pani sędzi Joannie Knobel, która nominację sędziowską otrzymała z rąk prezydenta Lecha Kaczyńskiego w grudniu 2008 r.

Właściwie wyroku można się było spodziewać, gdy w trakcie procesu pani sędzia uznała, że do „transpłciowej kobiety” będzie się zwracać męskim imieniem, zgodnie z jej życzeniem. O ile można taką postawę zrozumieć na gruncie towarzyskim, o tyle sędzia w trakcie rozprawy ma obowiązek trzymać się litery prawa. Zgodnie z polskim prawem o płci obywatela nie decyduje jego życzenie, przynajmniej na razie.

Pani sędzia wszystkich oskarżonych uniewinniła, w ustnym uzasadnieniu wygłaszając tyradę o rzekomym braku rozdziału Kościoła od państwa. Było też o tym, że zakłócenie mszy nie było złośliwe, a intencje protestujących nie były złe. Najciekawsze zaś było stwierdzenie następujące: „Motywem ich [oskarżonych] działania był protest przeciwko wyrokowi TK i przeciwko oświadczeniu abp. Stanisława Gądeckiego, który publicznie zabrał głos mimo rozdziału Kościoła od państwa. Wyraził uznanie i radość”.

Zatem pani sędzia uznała, że rozdział Kościoła od państwa musiałby oznaczać, iż przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski nie mógłby zabierać głosu w żadnych sprawach publicznych. Trzeba przyznać, że w galerii sądowych kuriozów to rozumowanie jest na jednym z pierwszych miejsc.

Przypuszczam, że prokuratura będzie apelować – i słusznie – a wyrok w apelacji upadnie. I nie chodzi tu o to, że ma się dokonać jakaś zemsta polityczna, ale że pani sędzia pokazała, na czym polega wspomniana wyżej niezdolność do pozostawienia własnych poglądów za drzwiami sądowej sali.

Uszczęśliwionym wyrokiem przypominam zaś, że w Polsce nie ma prawa precedensowego. I chyba – patrząc na takie orzeczenia – wypada się z tego cieszyć.

Autor jest publicystą „Do Rzeczy”

Jestem zdecydowanie przeciwny pakowaniu wszystkich sędziów do jednego worka. Obojętnie, czy w sporze o wymiar sprawiedliwości stoją po stronie Zbigniewa Ziobry, czy po przeciwnej. Są wśród nich sędziowie dobrzy i są źli. Piszę to również dlatego, że znam dobrych sędziów z obu stron tego sporu.

Najciekawszym przypadkiem jest sędzia, która w nomenklaturze opozycji należy do „neosędziów” (przy czym nie chodzi o nominację sędziowską w ogóle, ale o awans do sądu okręgowego), ale jednocześnie opozycyjny tygodnik „Polityka” uznał ją za jednego z sędziów rzetelnych.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Roman Kuźniar: Atomowy zawrót głowy
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny