Bogna Janke: Brazylia. Wielki powrót Luli

Lula da Silva, który jeszcze niedawno siedział w więzieniu, wrócił na fotel prezydenta Brazylii. Po morderczej kampanii wyborczej, w której sąd najwyższy zakazał noszenia broni palnej w czasie wyborów, a kandydaci występowali na wiecach w kamizelkach kuloodpornych, lewicowy idol pokonał równie charyzmatycznego konserwatystę Bolsonaro. Brazylia dla polskiego biznesu ma ogromny, ciągle mało wykorzystany, potencjał.

Publikacja: 31.10.2022 09:39

Luiz Inacio Lula da Silva

Luiz Inacio Lula da Silva

Foto: AFP

77-letni Luiz Inacio Lula da Silva w ostatnią niedzielę wygrał wybory prezydenckie. Polityczną drogę byłego związkowca porównuje się do tej Lecha Wałęsy. To był jego szósty wyścig po najwyższy urząd w państwie. Wygrał po raz trzeci. Gdy po niemal dwóch latach spędzonych w więzieniu sąd wypuścił go na wolność, rzucił wyzwanie swojemu głównemu rywalowi, urzędującemu prezydentowi, konserwatyście Jairowi Bolsonaro, który ubiegał się o reelekcję.

Sondaże długo dawały Luli nawet kilkunastoprocentową przewagę. Ale im bliżej było dnia wyborów, tym przewaga Luli topniała i choć wygrał pierwszą rundę, potrzebna była dogrywka.

Wygrał po długiej i ostrej kampanii wyborczej. To była walka dwóch charyzmatycznych przywódców. Dwóch tytanów, których łączy deklarowana troska o kraj, ale poza tym dzieli niemal wszystko: temperament, przeszłość, światopogląd, stosunek do gospodarki i ochrony środowiska. To były wybory między lewicowym państwem opiekuńczym, chroniącym środowisko naturalne a krajem konserwatywnym światopoglądowo i wolnorynkowym, które przymyka oko na wycinkę Amazonii, jeśli ma to służyć gospodarce. W Brazylii podobnie jak w wielu innych krajach na świecie kwitnie myślenie plemienne.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Lula wygrał. Brazylia pozostanie demokracją

Obie strony nie stroniły od populizmu. Bolsonaro sugerował, że elektroniczny system wyborczy w Brazylii jest podatny na oszustwa i że jeśli przegra, nie uzna wyników wyborów. Lula obrazowo przedstawiał alternatywę, przed jaką stoją wyborcy: kraj, w którym dzieci spędzają czas z książką albo z karabinem maszynowym. Kandydaci zarzucali sobie nawzajem kłamstwo, nieuczciwość i niekompetencję.

Wśród rozemocjonowanych sympatyków polityków były ofiary śmiertelne, sąd najwyższy zakazał noszenia broni palnej na dwa dni i dzień po wyborach, a kandydaci występowali na wiecach w kamizelkach kuloodpornych.

Mesjasz Bolsonaro

Ponad dwustumilionowa Brazylia, największy kraj w Ameryce Południowej i jeden z największych na świecie, od kilku lat jest pogrążona w potężnym kryzysie. Ludzie mają nadzieję, że Lula przywróci mu świetność, jak zrobił to już w latach 2002-2010, gdy dwa razy pod rząd był prezydentem. Cztery lata temu tę nadzieję pokładali w Jairze Bolsonaro, byłym wojskowym. Zobaczyli w nim mesjasza i silnego człowieka, który wydobędzie skorumpowany kraj z kryzysu politycznego i gospodarczego. Nomen omen Messias to drugie imię Bolsonaro.

W tym czasie popularny i podziwiany Lula trafił do więzienia oskarżony o korupcję. Jego proces był jednym z wielu w ramach walki z korupcją. Głównymi oskarżonymi byli biznesmeni, członkowie zarządów państwowych koncernów, m. in. giganta naftowego Petrobras oraz politycy.

Bolsonaro, nazywany brazylijskim Trumpem, z którym ideologicznie wiele go łączyło, miał zrobić porządek. Ale w listopadzie 2019 roku sąd najwyższy wypuścił Lulę z więzienia. Były prezydent, który w odosobnieniu spędził blisko dwa lata, nie stracił wigoru i po wyjściu ruszył z krytyką urzędującej głowy państwa. Wyszło też na jaw, że sędzia, który skazał Lulę, instruował prokuratorów, jak mają prowadzić sprawę, a następnie zrobił karierę w administracji Bolsonaro, został ministrem sprawiedliwości.

Największym testem i pułapką dla Bolsonaro była jednak pandemia COVID-19. Szef państwa długo ją lekceważył, zniechęcał do noszenia maseczek i szczepień. Wszyscy kiedyś umrą – mówił, gdy ludzie się dusili na ulicach, bo w szpitalach nie było dla nich miejsca. Twierdził, że pandemia to bajki wymyślone przez niektóre rządy i media. Porównywał COVID-19 do zwykłej grypy. Sprzeciwiał się wprowadzaniu ograniczeń, argumentując, że szkody dla gospodarki byłyby większe niż skutki samego koronawirusa. Pandemia kosztowała życie 660 tysięcy Brazylijczyków. Po niej kraj pogrążył się w jeszcze większym kryzysie gospodarczym. W raporcie komisji śledcza senatu opublikowanym w październiku ubiegłego roku zarzucono Bolsonaro świadome zlekceważenie zagrożenia i zbrodnię przeciwko narodowi.

Bonanza Luli

Za prezydenta Luli Brazylia przeżywała boom gospodarczy. Pierwsza dekada XXI wieku była dla krajów Ameryki Łacińskiej okresem wyjątkowego wzrostu i postępu społecznego w większości krajów regionu - głównie ze względu na chiński popyt na towary. Brazylia wiodła prym. Chińczycy kupowali wołowinę i surowce naturalne. Eksport do Chin wzrósł z 6,5 miliarda dolarów w 2002 roku do 67,8 miliardów dolarów w 2010.

Lewicowiec Lula wykorzystał ten szeroko płynący strumień dolarów do finansowania programów społecznych. Sztandarowy program pod nazwą „Bolsa Familia” (w wolnym tłumaczeniu z języka portugalskiego - stypendium rodzinne) polegał na finansowej pomocy dla ubogich rodzin, która była uzależniona od tego, czy dzieci chodzą do szkoły i są szczepione. Nieobecności w szkole powodowały wstrzymanie wypłaty środków. Program wydobył z biedy dużą część społeczeństwa - przyczynił się do spadku ubóstwa w Brazylii o 30 procent, zmniejszyła się też śmiertelność niemowląt. Trzydzieści procent społeczeństwa w dwustumilionowym kraju to sześćdziesiąt milionów obywateli. W ciągu ośmiu lat rządów Luli płaca minimalna w Brazylii wzrosła o pięćdziesiąt procent powyżej inflacji. Miliony Brazylijczyków po raz pierwszy w życiu mogło kupić samochody, klimatyzatory i inne wyposażenie klasy średniej. Lula wyrwał ludzi z biedy.

Czytaj więcej

Lula nowym prezydentem Brazylii. Koniec władzy Bolsonaro

Przy dużych wydatkach społecznych rząd trzymał dyscyplinę fiskalną, osiągał cele budżetowe i spłacał długi w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Sytuację ułatwiały efekty reform wprowadzonych przez poprzednika Luli, prezydenta Fernanda Henriqua Cardoso.

Gdy 1 stycznia 2011 roku Lula kończył drugą kadencję, miał poparcie powyżej 80 procent i był jednym z najbardziej rozpoznawalnych liderów Ameryki Południowej.

Przemoc i nędza

Ale od tamtej pory, przez dekadę, wiele się zmieniło. Chiński popyt na towary się skończył. Krajem wstrząsały skandale korupcyjne z udziałem najwyższych urzędników państwowych, polityków i przedstawicieli wielkiego biznesu. Nieprawidłowości systemu finansowego kraju doprowadziły do impeachmentu prezydent Dilmy Rousseff, następczyni Luli. Skutki recesji, która zaczęła się w 2014 roku, brazylijska gospodarka odczuwa do dziś, pogłębione pandemią koronawirusa. Codzienność życia w Brazylii to przemoc, rabunki, handel narkotykami, zabójstwa. Nierówności są w tym kraju jednymi z największych na świecie. Na ulicach Salo Paulo i Rio de Janeiro można spotkać głodujących ludzi wywodzących się nie tylko na najniższych warstw społeczeństwa, ale coraz częściej o jedzenie proszą byli członkowie klasy średniej. Puszcza amazońska, zielone płuca planety, w ekspresowym tempie znika pod elektrycznymi piłami i w płomieniach pożarów.

Nowy prezydent zapowiedział, że położy kres łatwemu dostępowi do broni palnej. Bolsonaro był zwolennikiem jej posiadania przez obywateli, tak mieli się bronić przed przestępcami. „To, co dzieje się w Brazylii, jest barbarzyńskie” – grzmiał Lula w kampanii. „Stawką jest to, czy chcemy oglądać w telewizji dzieci z książką lub karabinem maszynowym w ręku. Broń nie uczy, broń zabija. Taką odpowiedzialność ponosimy podczas głosowania” – przekonywał. Notowania Bolsonaro osłabiały incydenty jak ten z udziałem byłego parlamentarzysty Roberto Jeffersona, politycznego sojusznika prezydenta, który tuż przed wyborami strzelał do policjantów z karabinu maszynowego i rzucał w nich granatami.

Nowy prezydent zapowiedział, że położy kres łatwemu dostępowi do broni palnej

„Kiedy kończyłem prezydenturę, byliśmy szóstą gospodarką na świecie. Ten kraj się cofnął, ale zamiast się poddać, wracamy. Brazylia wróci do stanu, w jakim może być” – deklarował w kampanii Lula, który trzy dni przed zwycięskim głosowaniem skończył 77 lat.

Amazonia w ogniu

Organizacje ekologiczne alarmowały, że za czasów Bolsonaro tempo wylesiania i skala pożarów brazylijskiej części puszczy amazońskiej wyraźnie wzrosły. Wycinka i wypalanie lasu deszczowego odbywa się nielegalnie, zagrażając rdzennej ludności i zwierzętom. Celem jest wydobycie surowców, pozyskanie terenów pod uprawy i hodowlę bydła, handel drewnem. Prezydent Bolsonaro ignorował ten problem. Mówił wprost, że dopuszcza wycinkę puszczy, jeśli przysłuży się to gospodarce kraju. Kpił też, że Indianie z Amazonii wcale nie marzą o życiu w odosobnieniu i chcą korzystać z dobrodziejstw cywilizacji.

Nielegalna wycinka Amazonii jest problemem nie od wczoraj, zaczęła się w latach 90. XX wieku. Ale w latach 2005-2014 dzięki zwiększonej kontroli i surowym karom proceder skutecznie ograniczono.

Stosunek dotychczasowej administracji Brazylii do ochrony klimatu, nie tylko kwestii Amazonii, ale też realizacji Porozumienia paryskiego, stał się przeszkodą na drodze do ratyfikacji umowy handlowej między Unią Europejską a Mercosurem (gospodarczym stowarzyszeniem państw południowoamerykańskich: Brazylii, Argentyny, Paragwaju i Urugwaju), wynegocjowanej w 2019 roku. Umowa o wolnym handlu z rynkiem południowoamerykańskim jest atrakcyjną perspektywą dla obu stron. Dla Europy dodatkowo próbą wyrwania tego regionu z kręgu wpływów chińskich i rosyjskich, które są dziś bardzo silne. Kilka dni przed napaścią Rosji na Ukrainę w lutym tego roku, Bolsonaro złożył oficjalną wizytę w Moskwie. Gdy we wrześniu w Radzie Bezpieczeństwa ONZ głosowano rezolucję potępiającą próby aneksji ukraińskiego terytorium przez Rosję, Brazylia była jednym z czterech państw, które wstrzymały się od głosu, obok Chin, Indii i Gabonu.

Polonia i wielki rynek

Pomimo kryzysu gospodarczego, korupcji, kłopotów z bezpieczeństwem i niejednoznacznego stosunku do Rosji, Brazylia to dla Polski ważny kraj i niezwykle obiecujący rynek.

Dziś nasza wymiana handlowa jest bardzo skromna (udział Brazylii w całości polskiego eksportu w 2021 to niespełna 0,2 proc.). Brazylia to piąte pod względem liczby ludności państwo świata. I wrota do innych rynków w Ameryce Łacińskiej.

Rzadko kto wie, że w Brazylii mieszka druga pod względem liczebności Polonia na świecie, licząca według różnych szacunków od półtora do trzech milionów osób. Są to głównie potomkowie emigrantów ekonomicznych z XIX wieku. Najbardziej polski region to Rio Grande do Sul, jeden z 26 stanów Brazylii położony w południowej części kraju nad Oceanem Atlantyckim. Liczna polska diaspora może być pomocna w wejściu na brazylijski rynek. Dziś jest to dość trudne ze względu na zawiłości systemu prawno-podatkowego, barierę językową i tak potrzebne w biznesie relacje osobiste.

Polska sprzedaje dziś do Brazylii leki, części samochodowe, kauczuk syntetyczny, meble, wyposażenie mechaniczne, części silników elektrycznych. W Brazylii działają polskie firmy jak Selena (budowlana), Komandor (meble), Grupa Chemiczna Boryszew (pod nazwą Maflow do Brasil Ltda), Lug Light Factory (oświetlenie), Quero Passagem (branża internetowa) Medcom, Comarch (IT), eSKY (branża internetowa), Synthos (chemiczna), Canpack (opakowania), Grupa Gremi (turystyka).

Brazylia może być eldorado dla producentów kosmetyków. Kraj ten jest czwartym rynkiem kosmetycznym na świecie, drugim rynkiem perfum, a pod względem liczby nowych produktów wprowadzanych na rynek trzecim (za USA i Chinami). Można więc założyć, że tamtejszy rynek wchłonie każdą ilość kosmetyków, które nań trafią.

Odchodzący z urzędu prezydent Jair Bolsonaro w kampanii wyborczej podkreślał znaczenie gospodarki. W ostatnim czasie Brazylia odnotowała nawet nieznaczne ożywienie gospodarcze. Nowy prezydent Lula da Silva jest przede wszystkim związkowcem. Dekadę temu odniósł sukces dzięki programom społecznym, które rząd finansował z koniunktury gospodarczej we współpracy z Chinami. W kampanii wyborczej obiecał rodakom powrót do polityki państwa opiekuńczego. Czy znajdzie na nią finansowanie? W kampanii zapewniał, że przyciągnie kapitał zagraniczny i rozwinie handel z innymi krajami. Czy zwróci się ku Europie?

We wrześniu 2022 roku w Nowym Jorku Polska i Brazylia podpisały umowę w sprawie eliminowania podwójnego opodatkowania w zakresie podatków od dochodu oraz zapobiegania uchylaniu się i unikaniu opodatkowania. To pierwsza tego typu umowa między oboma krajami, która daje szansę na zwiększenie wymiany handlowej. Prezydent Andrzej Duda konsekwentnie budował relacje z przywódcą Brazylii. Spotkał się z Jairem Bolsonaro w 2019 roku w Davos przy okazji szczytu gospodarczego i zaprosił wówczas do Polski. W 2020 roku przywódcy rozmawiali wirtualnie, a w 2021 i 2022 bezpośrednio w Nowym Jorku, przy okazji udziału w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ. Odbywały się spotkania dwustronne ministrów obu krajów. W 2015 roku wizytę w Warszawie złożył wiceprezydent Brazylii Michel Temer. Ale ostatnia wizyta brazylijskiej głowy państwa w Polsce miała miejsce dwadzieścia lat temu, w 2002 roku.

77-letni Luiz Inacio Lula da Silva w ostatnią niedzielę wygrał wybory prezydenckie. Polityczną drogę byłego związkowca porównuje się do tej Lecha Wałęsy. To był jego szósty wyścig po najwyższy urząd w państwie. Wygrał po raz trzeci. Gdy po niemal dwóch latach spędzonych w więzieniu sąd wypuścił go na wolność, rzucił wyzwanie swojemu głównemu rywalowi, urzędującemu prezydentowi, konserwatyście Jairowi Bolsonaro, który ubiegał się o reelekcję.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem