Jerzy Haszczyński: Troska o niemiecką armię

Jarosław Kaczyński przesadził z pytaniem, przeciwko komu zbroją się nasi zachodni sąsiedzi. Tyle że lęki przed wielkim zbrojeniem, wywołane wspomnieniami z przeszłości, miało przez lata też wielu Niemców.

Publikacja: 09.06.2022 21:00

Czy Niemcy się chcą zbroić przeciw Rosji, czy przeciw nam, to ja nie wiem, ale w każdym razie się zb

Czy Niemcy się chcą zbroić przeciw Rosji, czy przeciw nam, to ja nie wiem, ale w każdym razie się zbroją - oświadczył Jarosław Kaczyński.

Foto: PAP/PLeszek Szymański

Publiczne rozważania o lękach związanych z inwestowaniem przez kluczowego sojusznika wielkich pieniędzy w armię to może być niebezpieczna gra. Ale teraz już nie sposób ich uniknąć. Zmuszają do tego słowa prezesa rządzącej Polską partii, wygłoszone w środę w Sochaczewie: „Nie wiem, czy Niemcy zbroją się przeciwko Rosji, czy przeciwko nam, ale się zbroją”.

Siedem pokoleń musi minąć...

Można by powiedzieć: gdy się nie zbroili, gdy nie chcieli inwestować zgodnie z przykazaniami NATO 2 proc. PKB w obronę, było źle. Ton ostrej krytyce nadawał prezydent Donald Trump, ukochany przywódca PiS. Gdy się zbroją (a o Trumpie, niechętnym wspieraniu Ukrainy zaatakowanej przez Rosję, wszyscy chcieliby zapomnieć), też jest źle. Czyli Niemcy zawsze robią źle.

Czytaj więcej

Kaczyński: Nie wiem, czy Niemcy chcą się zbroić przeciw Rosji, czy przeciw nam

To byłoby jednak uproszczenie. Choć może Jarosław Kaczyński ma taką prostą wizję. Zawsze był bardzo nieufny wobec Niemiec, także w kontekście militarnym. „Przynajmniej siedem pokoleń musi minąć” – mówił o możliwości stacjonowania wojsk niemieckich w Polsce. Mówił to w 2014 r., nie minęło nawet pół pokolenia.

Teraz też, zapewne celowo – licząc na przełożenie się podsycanych antyniemieckich nastrojów na głosy w wyborach – upraszcza. Nic nie wskazuje bowiem na to, że dzisiejsze władze Republiki Federalnej zbroją się przeciwko Polsce. Nic też nie wskazuje na to, że nasz najważniejszy partner w Unii Europejskiej i sojusznik z NATO w ogóle ma jakieś przemyślane plany związane z tą nagłą chęcią zbrojenia.

Lęki z przeszłości

Choć, co niepokoi, nie widać też, żeby naprawdę chciał, by Rosja przestała być zagrożeniem militarnym w przyszłości. Niespełnione czy przesuwane w czasie obietnice wysyłania broni Ukrainie, fundamentalne przemiany, które nie okazują się fundamentalnymi przemianami, telefony do Putina i rozważania o pokoju, który wymagałby koncesji terytorialnych ze strony Zełenskiego – to wszystko karmi ten niepokój.

Gdy Niemcy na serio zabrały się za zbrojenie, nie można udawać, że go nie ma

I to chyba miał na myśli Kaczyński, mówiąc, że nie ma pewności, czy Niemcy zbroją się przeciwko Rosji. Zdecydowanie przesadził, przedstawiając alternatywę: albo przeciw Rosji, albo przeciw nam. Nawet słowo „przeciw” jest wątpliwe, a co dopiero mówić o alternatywie, w której Polska występuje jako potencjalny wróg czy nawet cel.

Wywołane wspomnieniami z przeszłości lęki przed wielkim zbrojeniem miało przez lata też wielu Niemców. Teraz w rządzie są antyrosyjscy i proukraińscy Zieloni, błędy dawnej, a także obecnej polityki wschodniej krytykuje znaczna część mediów. Ale można postawić pytanie: czy zawsze tak będzie? Czy po dekadzie, dwóch gwałtownego wzmacniania armii nastroje i sympatie nie będą inne?

Co pewien czas opinią publiczną wstrząsają doniesienia o skrajnych nacjonalistach, którzy zagnieździli się w niemieckich służbach mundurowych, o szykowanym przez żołnierza radykała zamachu, kradzieżach broni z arsenałów, o wielbicielach swastyk i Hitlera, nawet w jednostkach specjalnych. Kontrwywiad wojskowy podał w 2021 r., że zajmuje się 1200 przypadkami podejrzeń o prawicowy ekstremizm w armii. Niemieckie służby sobie z tym teraz radzą. Oby radziły sobie także w przyszłości.

Problem nie zniknie

Cztery lata temu, w zupełnie innej epoce, o obawach dotyczących niemieckiego zbrojenia pisali na łamach „Rzeczpospolitej” i berlińskiego „Tagesspiegla” były ambasador Polski w Niemczech Janusz Reiter i były szef niemieckiej dyplomacji Sigmar Gabriel. Chodziło im wówczas przede wszystkim o obawy Francji, przecież atomowego mocarstwa, które przy zastosowaniu natowskiej reguły 2 proc. PKB wydawałoby w miliardach euro dwa razy mniej niż Niemcy. „Można tę troskę podzielać albo nie, ale nie można udawać, że tego problemu nie ma” – podkreślili autorzy.

Tym bardziej teraz, gdy Niemcy na serio zabrały się za zbrojenie, nie można udawać, że go nie ma. Nie tylko w wielu polskich głowach mogą się rodzić obawy. Zwłaszcza że zaufanie do Niemiec w czas najważniejszej próby, wojennej właśnie, spadło w naszym regionie dramatycznie.

Publiczne rozważania o lękach związanych z inwestowaniem przez kluczowego sojusznika wielkich pieniędzy w armię to może być niebezpieczna gra. Ale teraz już nie sposób ich uniknąć. Zmuszają do tego słowa prezesa rządzącej Polską partii, wygłoszone w środę w Sochaczewie: „Nie wiem, czy Niemcy zbroją się przeciwko Rosji, czy przeciwko nam, ale się zbroją”.

Siedem pokoleń musi minąć...

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji
Publicystyka
Estera Flieger: Adam Leszczyński w Instytucie Dmowskiego. Czyli tak samo, tylko na odwrót
Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe