Aktualizacja: 28.08.2016 14:35 Publikacja: 28.08.2016 14:35
A przecież przez dziesiątki lat tylu czerwonych towarzyszy uczyniło wiele, aby wymazać nie tyle z historii, co z ludzkiej pamięci nazwiska bohaterów, którzy ze słowami na ustach: „Niech żyje Polska” stawali dokładnie 70 lat temu przed plutonem egzekucyjnym. Zagrzebani w bezimiennych dołach, około 40 centymetrów pod cmentarnym chodnikiem mieli w zamyśle zdrajców narodu nigdy nie zostać odnalezieni.
O żołnierzach wyklętych na długie lata Polska zapomniała. Wiele rządów już po 1989 roku nie zrobiło nic, lub zrobiło niewiele, aby przywrócić honor tym tysiącom zamordowanych, spoczywających w bezimiennych mogiłach. Spadkobiercy poprzedniego ustroju dzisiaj wymownie milczą, choć jeszcze niedawno publicznie udowadniali, że „Inka”, „Zagończyk”, czy „Łupaszka” byli zwykłymi bandytami i zdrajcami, których spotkała zasłużona kara. Milczą dzisiaj także ci, którzy mimo iż przez lata byli na szczytach władzy, nie zrobili nic, lub wręcz rzucali kłody pod nogi tym, którzy poświęcili swoje życie i karierę, by prawda o bohaterach w końcu ujrzała światło dzienne.
Kreml nieprzypadkowo wziął na celownik polski konsulat generalny w północnej stolicy Rosji. Uderza w ten sposób w miejscową Polonię, ale też w rosyjskie środowiska niezależne.
Spada liczba chętnych do repatriacji z Kazachstanu. To efekt porażki polskiego państwa.
Plan PiS był prosty: w dniu konwencji KO w Gliwicach pokazać, że Karol Nawrocki jest blisko ludzi, i to tych najbardziej poszkodowanych, a nie aktywu partyjnego. Strategia godna Jacek Kurskiego.
Pogłoski o śmierci Zachodu są mocno przesadzone. Paryż uderza w miękkie podbrzusze kremlowskiej propagandy. Kiedy Emmanuel Macron zamieszcza zdjęcie z wnętrza wyremontowanej katedry Notre-Dame i pisze „to jest Francja”, sprzedaje Putinowi fangę w nos.
Przez wciąż wysoki wskaźnik inflacji wydatki świąteczne Polaków rosną z roku na rok. Podczas gdy w 2022 roku było to średnio 1427 zł, to w 2023 roku przeciętny Polak wydał na święta już 1490 zł .
Konwencja KO w Gliwicach miała pokazać impet w prekampanii Rafała Trzaskowskiego. Jednak nie tylko o energię uczestników tu chodziło, ale też o pokazanie, że kandydat KO i jego sztab wyciągnęli lekcję z przeszłości. I nie chodzi tylko o 2020 rok.
Czy prawo do wypowiedzi jest współcześnie nadużywane, czy skuteczniej tłumione?
Z naszą demokracją jest trochę jak z reprezentacją w piłkę nożną – ciągle w defensywie, a my powtarzamy: „nic się nie stało”.
Trudno uniknąć wrażenia, że kwalifikacja prawna zdarzeń z udziałem funkcjonariuszy policji może zależeć od tego, czy występują oni po stronie potencjalnych sprawców, czy też pokrzywdzonych feralnym postrzeleniem.
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Hasło „Ja-ro-sław! Polskę zbaw!” dobrze ilustruje kłopot części wyborców z rozróżnieniem wyborów politycznych i religijnych.
Ugody frankowe jawią się jako szalupa ratunkowa w czasie fali spraw, przytłaczają nie tylko sądy cywilne, ale chyba też wielu uczestników tych sporów.
Współcześnie SLAPP przybierają coraz bardziej agresywne, a jednocześnie zawoalowane formy. Tym większe znacznie ma więc właściwe zakresowo wdrożenie unijnej dyrektywy w tej sprawie.
To, co niszczy demokrację, to nie wielość i różnorodność opinii, w tym niedorzecznych, ale ujednolicanie opinii publicznej. Proponowane przez Radę Ministrów karanie za „myślozbrodnie” to znak rozpoznawczy rozwiązań antydemokratycznych.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas