Xi Jinping zrobił tę ciekawą figurę nie wymieniając prezydenta-elekta po imieniu. Nie pojawiło się także jego nazwisko. Prezydent Chin za to opowiadał o tym, że choć można odgrodzić się od wiatru, ciemny, w domyśle szczelnie zamknięty pokój, odetnie nas tym samym od światła i świeżego powietrza. Samotnią jest według niego protekcjonizm. Unikanie prawdziwej rzeczywistości może prowadzić do wojny handlowej.
W rezultacie po ponad 40 latach oczekiwania na wizytę chińskiego przywódcy elita biznesu i polityki usłyszała od Xi Jinpinga przemowę biorącą w obronę wolny handel i zapewnienia o tym, że juan nie będzie dewaluowany. Przywódca komunistycznego kraju namawiał do nieodchodzenia od globalizacji. Twierdził, że ten trend nie jest odpowiedzialny za problemy obecnego świata. Kiedyś widziano w nim jedynie skarby Alibaby, obecnie dostrzega się jedynie problemy z puszki Pandory. Xi Jinping został w nieoczekiwany sposób obrońcą zasad, którymi do tej pory szczycił się Zachód.
Podsumowania chińskiego otwarcia Davos sprowadzano do niezwykłych opisów: Kłopoty kapitalizmu, gdy Chiny stają się liderem wolnego handlu; Komunista walczący o wolny handel, podczas gdy prezydent-elekt zabiega o protekcjonizm; Chiński przywódca przemawiający niczym przywódca Stanów Zjednoczonych (oczywiście miano na myśli dotychczasowe realia); Chiński kurs kolizyjny z USA. Davos bez Trumpa zyskało miano wioski pozbawionej najważniejszego księcia, na którego słowa czekają wszyscy.
Przyjazd Xi Jinpinga przygotowywano od miesięcy, chociaż ostatecznie potwierdzono dopiero na tydzień przed rozpoczęciem szczytu. Chiny bez wątpienia mają ochotę na wypełnienie każdej wolnej przestrzeni świata, by zdobyć więcej geopolitycznego terenu. Im więcej niepewności, szczególnie wobec dzisiejszych problemów świata, tym lepiej, ponieważ Państwo Środka może przekonywać swoim rzekomym spokojem, stabilizacją i możliwościami rozwoju. Zachód pozostaje jednak sceptyczny. Chiński przywódca przekonujący o tym, że globalizacja nie powinna być uznawana za puszkę Pandory nowych czasów, nie wypada wystarczająco przekonująco. Historia zatacza koło - do tej pory uważało się, że to zaufanie Chińczyków trzeba wychodzić sobie latami w biznesie. Tym razem to Zachód unosi brew na chiński hurra optymizm i na słowa do niedawna własnego autorstwa, które dziś słyszy od człowieka reprezentującego całkowicie inną rzeczywistość. Teraz czas czekać na 20 stycznia i kolejne chwile kształtujące skarbiec Alibaby znany także jako puszka Pandory.