Znajdziemy w nim recenzje nowych książek, wystaw i żydowskich festiwali odbywających się w naszym kraju. Pisane przez polskich Żydów wiersze, opowiadania i eseje. A także – to chyba najlepszy dowód na żywotność tej społeczności – toczące się spory i polemiki.
W nowym numerze można znaleźć choćby ostrą krytykę albumu „Polski Alef-Bet” Konstantego Geberta. Zdaniem redaktora naczelnego pisma Piotra Pazińskiego Gebert przedstawił polską społeczność żydowską w karykaturalny sposób. Ograniczając się do osób religijnych, stworzył wrażenie, że polscy Żydzi są jakąś folklorystyczną, archaiczną grupą rodem z powieści Isaaka Bashevisa Singera czy tanich obrazków sprzedawanych na rynku w Kazimierzu. Czy Żydzi świeccy są gorszymi Żydami? – pyta Paziński.
Najciekawszy w numerze jest jednak obszerny wywiad z Jerzym Urbanem. Ten nader kontrowersyjny rzecznik rządu w czasie stanu wojennego, a dziś równie kontrowersyjny redaktor naczelny tygodnika „Nie”, opowiada o swoim dzieciństwie w przedwojennej Łodzi – w na wpół zasymilowanej rodzinie, która już gardziła „chałaciarzami”, ale jeszcze nie ustawiała na święta choinki – oraz o dramatycznych wojennych przeżyciach.
Urban mówi o kształtowaniu się w Polsce komuny widzianym oczami żydowskiego chłopca, co przywodzi na myśl znakomitą „Szkołę Bezbożników” Ernesta Dichtera. Choć, niestety, autorka wywiadu nie odważyła się zadać Urbanowi ani jednego niewygodnego pytania, jest to rzecz niezwykle zajmująca. Podobnie jak wiele innych tekstów w „Midraszu”, który wbrew pozorom nie jest tylko pismem dla Żydów, ale również dla gojów.