Rezygnując z walki o prezydenturę, Donald Tusk oznajmił, że chce uczestniczyć w batalii, której celem jest cywilizacyjny postęp Polski. Premier zadeklarował, że zamierza pozostać na stanowisku szefa rządu, by dokończyć dzieła reform i walnie się przyczynić do budowy sprawnego i przyjaznego obywatelom państwa.
[srodtytul]Obietnic co niemiara[/srodtytul]
Od początku bieżącej dekady obietnic dokonania wielkich reform było co niemiara. Jednak ostatnie znaczące reformy zostały wprowadzone za rządów koalicji AWS – UW. Część z nich się udała, jak reforma samorządowa. Część wymagała uzupełniania i doskonalenia, jak reforma systemu emerytalnego i reforma szkolnictwa. A część, jak reforma zdrowia, nie miała szans się powieść, gdyż została skutecznie rozmontowana przez kolejny rząd, SLD – PSL, i eseldowski tandem Miller – Łapiński.
Przygotowane przez gabinet Jerzego Buzka i przegłosowane przez parlament były wówczas również ustawa reprywatyzacyjna oraz reforma obniżająca podatki autorstwa Leszka Balcerowicza. Zostały jednak zawetowane przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. W tym samym czasie Polska dokonała dodatkowego ogromnego wysiłku reformatorskiego, dostosowując swoje struktury do wymogów NATO i Unii Europejskiej, co pozwoliło na przystąpienie do sojuszu północnoatlantyckiego jeszcze za rządów centroprawicowej koalicji, a następnie do UE w 2004 roku pod rządami Leszka Millera.
Od tego czasu prawie wszystkie partie polityczne w Polsce obiecywały, że będą kontynuowały reformy. W programach głównych sił politycznych roi się od stwierdzeń, takich jak „naprawimy zarządzanie systemem ochrony zdrowia (PSL, 2007), „prowadzeniu polityki rozwoju będzie służyć dokończenie systemu finansów publicznych” (PiS, 2009), „niezbędne jest […] szybkie dokończenie reformy emerytalnej” (PO, 2007). Jednak do tej pory niewiele wyszło z tych zapowiedzi.