Jeszcze niedawno wielu polskim konserwatystom wydawało się, że będą odgrywać istotną rolę w polityce niezależnie od partyjnej koniunktury. Trwał wówczas w najlepsze spór o to, czy środowiska konserwatywne powinny skupiać się na kwestiach kulturowych i światopoglądowych, czy też zająć się raczej pragmatyczną pracą nad ustrojem i instytucjami państwa. Konserwatyści oddawali mu się z lubością, jakby nie dostrzegając, że ich pozycja polityczna nie jest im dana raz na zawsze. Teraz mają okazję się o tym przekonać.
Po wyborach konserwatywne skrzydła PO i PiS znalazły się w głębokiej defensywie. W rządzie Platformy próżno szukać Jana Rokity i Jarosława Gowina, uchodzących za najbardziej prawicowe ogniwa partii rządzącej. Proces marginalizacji niedoszłego premiera z Krakowa zaczął się dawno i wycofanie się z polityki na kilka tygodni przed wyborami było tylko jego zwieńczeniem. Jarosław Gowin natomiast nigdy się nie stał –mimo sympatii mediów – głównym rozgrywającym w wewnątrzpartyjnych bojach. Nie zmieniła tego ważna rola, jaką odegrał w nowym rozdaniu w krakowskich strukturach partii.
Uważany czasem za konserwatystę Bronisław Komorowski dawno już przestał reprezentować typowo konserwatywne wartości polityczne.
Większości członków rządu desygnowanych przez Platformę zdecydowanie bliżej do idei liberalnych. Liberałowie z PO chętnie mówią o konieczności znacznego ograniczenia roli państwa i uwolnienia energii jednostek, choć nie potrafią przekonująco pokazać, co to w praktyce miałoby oznaczać. Jest im często obce, typowe dla konserwatystów, przekonanie o fundamentalnej roli wspólnoty – narodowej czy lokalnej – jako głównego punktu odniesienia w analizie zjawisk społecznych i politycznych.
Chętnie podkreślają natomiast prawa jednostki, której interesy – na ogół rozumiane w najbardziej prozaicznym, choć niewątpliwie ważnym, materialnym sensie – znajdują się w centrum ich politycznego myślenia. Ich pragmatyzm daleko wykracza poza popularne – także wśród konserwatystów – podejście zdroworozsądkowe do rozwiązywania problemów politycznych, gospodarczych i społecznych. Miast być rozważnie stosowanym środkiem, staje się on celem sam w sobie.