W „Newsweeku” Aleksander Kaczorowski (autor słynnej paraleli Kaczyński – Putin) porównuje Jana T. Grossa do Orhana Pamuka, „wobec którego prokuratura w Ankarze wszczęła śledztwo, zarzucając mu pomawianie narodu tureckiego o zbrodnię ludobójstwa na ludności ormiańskiej w 1915 r.”. Problem w tym, że sam Gross chciałby być raczej polskim Sołżenicynem. Może uda się znaleźć jakiś kompromis?

„Kiedy likwidacja gułagu współczesności” – takim oto nadtytułem „Trybuna” zachęca do przeczytania tekstu o amerykańskim więzieniu w Guantanamo. Chyba tylko Sołżenicyn (czyli „rosyjski Gross”) mógłby wyjaśnić tym czerwonym nieukom, co to takiego gułag.

„Polityka” z troską informuje o skandalicznym zachowaniu firm sprzedających powierzchnie reklamowe. „Nie chcą współpracować z Kampanią przeciw Homofobii i wieszać billboardów w ramach jej najnowszej akcji. Problemy pojawiły się w Bydgoszczy, Trójmieście i na Śląsku”. Plakaty miały przedstawiać emerytów, nauczycieli, studentów, lekarzy. Przykładowy podpis: „Jestem lekarzem, jestem gejem. Leszek, Sopot Wyścigi”.Brakuje tylko numeru komórki i namiarów na gadu-gadu.

„Prawdziwie wywrotowa, skuteczna (...) i nowoczesna strategia lewicy wykuwa się dzisiaj w Ameryce Łacińskiej, gdzie potężne ruchy masowe dokonują bezprecedensowych przemian” – pisze w „Dzienniku” Przemysław Wielgosz, redaktor naczelny polskiego wydania „Le Monde diplomatique”. „Dlatego właśnie prawdziwym odniesieniem dla formacji godnej miana lewicy XXI wieku powinien być Hugo Chavez, a nie Tony Blair”. Marks, Engels, Lenin, Chavez – wszystko się zgadza. A może domalujemy jeszcze Naomi Campbell?

„Zimą 1945 – 1946 w Świnoujściu, odciętym od świata spiętrzoną krą, Polacy mordowali niemieckich cywilów” – informuje „Gazeta Wyborcza”. Czy nie przydałaby nam się jakaś poważna debata o polskich mordach na Niemcach? Czy raczej wolimy nadal tkwić w tej romantycznej, szowinistycznej, katoendeckiej historiografii II wojny światowej?