A więc tego człowieka i pieśń, i choroba,I czoło, i wzrok wcale mi się nie podoba.
A. Mickiewicz „Dziady” część III
Adam Michnik uczcił 40. rocznicę konfiskaty „Dziadów” w reżyserii Kazimierza Dejmka osobliwym artykułem na czołówce czwartkowej „Gazety Wyborczej”. Konstrukcja tego tekstu jest taka, jak zazwyczaj w pismach rewolucjonistów pokąsanych przez Hegla. Michnik, już klasyk gatunku, konstruuje swój własny świat oparty na prostych i łatwych dychotomiach, rozdziela jak Bóg ciemność od jasności, a następnie sprawuje nad nad tym światem sądy sprawiedliwe, ale surowe. Bezlitosne. Z wyżyn niedostępnych małym, nędznym duszyczkom sądzi żywych i umarłych.
Tak i tym razem. Adam Michnik pisze o uczestnikach protestów przeciwko zdjęciu „Dziadów” (w tym i o mnie, miałem wtedy 22 lata, studiowałem na UW, oberwałem po mordzie), żeśmy „bronili kultury, wolności i godności polskiej przed Chamem i Ciemniakiem”. Zgoda. Ale zaraz potem Michnik przedstawia swoją wizję PRL, swoje typy Ciemniaków i Chamów komunistycznych, bynajmniej nie z „Kapitałem” Marksa i „Krótką historią WKPb”, ale wypełzających z Wieczorowych Uniwersytetów Marksizmu Leninizmu z Matką Boską Częstochowską; „Bowiem Cham i Ciemniak ubrani w mundur ułański z ryngrafem na piersi, manipulując fobiami i emocjami sięgali po władzę nad Polską”.
Generał Jaruzelski, przyjaciel Michnika, egzorcyzmował z armii oficerów pochodzenia żydowskiego bez używania wody święconej i kropidła