Satanizm dobrze się sprzedaje

Rozmowa. Marcin Zarzecki, socjolog religii z UKSW

Publikacja: 08.08.2008 05:49

Satanizm dobrze się sprzedaje

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Na ciechanowskim festiwalu S’THRASH’YDŁO mają wystąpić zespoły propagujące satanizm. Czy satanizm to po prostu kolejna z wielu religii, równoprawnych w państwie demokratycznym?

Marcin Zarzecki: Przede wszystkim satanizm trudno uznać za religię. Każdy system religijny składa się z organizacji, kultu i doktryny. W satanizmie elementy te właściwie nie występują.

Rdzeniem tego zjawiska jest przekaz antychrześcijański, dość niespójny zresztą. Badania pokazują, że sataniści w zasadzie nie mają przekonań religijnych. Są raczej zwolennikami pewnego stylu życia opierającego się na hedonizmie, folgowaniu ludzkiej naturze. Satanizm można uznać za zjawisko kulturowe, być może za subkulturę, ale nie za religię. Rozróżnia się satanizm filozoficzny i teistyczny. Z którym mamy do czynienia w tym przypadku?

Z żadnym. Ludzie, którzy przychodzą na tego rodzaju koncerty, przeważnie nie znają dyskursu satanistycznego i nie szukają na takich imprezach głębszych treści. Dotyczy to również wykonawców. Ich przekaz jest dość prymitywny i ogranicza się zazwyczaj do walki z chrześcijaństwem. Cały fenomen polega na tym, że muzyka „ozdobiona” treściami satanistycznymi po prostu dobrze się sprzedaje.

Towarzyszy temu efektowny sposób ubierania się i wspomniany hedonistyczny styl życia. Jest to atrakcyjne dla osób, które chcą zaznaczyć swój indywidualizm i poszukują w życiu punktu zaczepienia. Na takich koncertach mogą one nabyć również różne atrybuty, koszulki czy wisiory, które pozwalają identyfikować się z subkulturą. Dotyczy to najczęściej młodzieży, ponieważ jest ona szczególnie podatna na wpływy i skłonna do negowania tradycji.

Czy muzyka połączona z przekazem treści satanistycznych może być niebezpieczna?

Tak. Już od starożytności wiemy, że muzyka ma moc przekonywania. Może być zatem nośnikiem treści ideologicznych. Satanizm zachęca często do czynienia zła i łamania prawa. W krajach skandynawskich istniała swego czasu organizacja terrorystyczna stawiającą sobie za cel niszczenie kościołów. Założyli ja właśnie muzycy blackmetalowi.

Czy powinniśmy się bronić przed satanizmem? A jeśli tak – to w jaki sposób?

Społeczeństwo demokratyczne musi odpowiedzieć sobie na pytanie, co zagraża podstawom jego egzystencji. Uznawane za niebezpieczne dla porządku liberalno-demokratycznego ideologie, jak nazizm czy komunizm, są przecież zabronione. Moim zdaniem satanizm, nawołując do łamania prawa, również kwalifikuje się do delegalizacji. Poza tym władze samorządowe mają możliwość kontroli tego typu imprez. Zezwolenie na występy grup satanistycznych w Zamku Książąt Mazowieckich to decyzja wyjątkowo kuriozalna.

Rz: Na ciechanowskim festiwalu S’THRASH’YDŁO mają wystąpić zespoły propagujące satanizm. Czy satanizm to po prostu kolejna z wielu religii, równoprawnych w państwie demokratycznym?

Marcin Zarzecki: Przede wszystkim satanizm trudno uznać za religię. Każdy system religijny składa się z organizacji, kultu i doktryny. W satanizmie elementy te właściwie nie występują.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Karol Nawrocki w Białym Domu. Niedźwiedzia przysługa Donalda Trumpa
analizy
Likwidacja „Niepodległej” była błędem. W Dzień Flagi improwizujemy
Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne