Młodzi gniewni rozbiją piłkarską elitę?

Piłka reprezentacyjna się zmienia. Wiemy to od dawna. Namnożyło się drużyn średnich, kompletnie nieprzewidywalnych, które najpierw potrafią wygrać z największą piłkarską potęgą, a w następnym meczu zostają rozbite w starciu z innym średniakiem.

Aktualizacja: 21.10.2008 01:20 Publikacja: 20.10.2008 14:09

Młodzi gniewni rozbiją piłkarską elitę?

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Czy jednak któryś z tych średniaków potrafi wznieść się na wyżyny i na stałe zadomowić się w światowej czołówce? Obecne eliminacje Mistrzostw Świata mogą to zweryfikować.

Niezwykle ciekawe rezultaty możemy zauważyć ostatnio w szczególności w strefie europejskiej. To właśnie na Starym Kontynencie może dojść do największych przetasowań w piłkarskiej elicie.

Irlandia Północna – Anglia 1:0 (7 września 2005, Belfast), Anglia – Macedonia 0:0 (7 października 2006, Manchester), Rumunia– Litwa 0:3 (6 września 2008, Cluj), Austria – Francja 3:1 (6 września 2008, Wiedeń), czy ostatnio Portugalia – Albania 0:0 (15 października 2008, Braga). Dotychczas uważane za słabe piłkarsko zespoły od kilku lat dość regularnie szokują nawet najwytrawniejszych obserwatorów futbolu. Ich gra wysyła jasny sygnał: Nie można ich lekceważyć! Możemy sobie zatem uczciwie powiedzieć – poza drużynami spod sztandaru San Marino, Liechtensteinu, czy Andory nie ma słabeuszy w Europie.

Tymczasem dla średniaków przyszła chwila prawdy. Kilka drużyn będzie chciało udowodnić, że można przebić się na stałe do światowej czołówki. Już pogrom głównych faworytów (Włochy, Francja, Holandia, Portugalia) na Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii dobitnie pokazał, że na piłkarskim piedestale jest miejsce dla odważnych, młodych, perspektywicznych drużyn. Z grona niedocenianych największe szanse na wejście do elity wydają się mieć ekipy Szwajcarii, Belgii, czy Rosji.

[srodtytul]Pech prześladuje Helwetów[/srodtytul]

Szwajcaria ostatnie 2 imprezy międzynarodowe skończyła niezwykle pechowo. Najpierw na Mistrzostwach Świata w Niemczech Helweci nie stracili gola w 4 spotkaniach (m.in. zremisowali bezbramkowo z Francją), a i tak odpadli tuż po wyjściu z grupy (po rzutach karnych z Ukrainą). Pokazali się jednak z bardzo dobrej strony i można było przypuszczać, że przed własną publicznością na Mistrzostwach Europy spiszą się jeszcze lepiej.

Jednak już pierwszy mecz pokazał, że pech nie ma zamiaru opuścić Helwetów. Pierwszy cios przyjął ich trener Köbi Kuhn, którego żonę z powodu ataku epilepsji trzeba było hospitalizować tuż przed rozpoczęciem rozgrywek. Drugi znokautował największą gwiazdę zespołu – Alexandra Freia. W spotkaniu z Czechami napastnik musiał opuścić boisko z powodu ciężkiej kontuzji. Mimo tych przeciwności Szwajcarzy zagrali fantastyczny mecz i tylko brak szczęścia (tym razem boiskowego), kilka kontrowersyjnych decyzji sędziowskich i wyrachowanie rywali spowodowało, iż przegrali mecz. Kolejne spotkanie z Turcją przebiegało podobnie. Szwajcarzy mogli wygrać, ale w doliczonym czasie gry stracili bramkę i zeszli z murawy pokonani. Dopiero w meczu o „pietruszkę” z faworytem grupy – Portugalią ich umiejętności przełożyły się na końcowy wynik spotkania. Zwycięstwo 2:0 osłodziło trochę gospodarzom nieudany występ na Euro.

Jeśli pech w końcu opuści Szwajcarów możemy być jednak pewni, że ostro zamieszają oni na największych imprezach piłkarskich. Helweci wreszcie mają selekcjonera z prawdziwego zdarzenia – byłego szkoleniowca Bayernu Monachium – Ottmara Hitzfelda. Jego zadaniem będzie oszlifować diamenty, jakich nie mało w szwajcarskiej kadrze. Johan Djourou (21 lat), Tranquillo Barnetta (23 l.), Stephan Lichtsteiner (24 l.), Johan Vonlanthen (22 l.), Gökhan Inler (24 l.), Valon Behrami (23 l.), Gelson Fernandes (22 l.) Eren Derdiyok (20 l.), Philippe Senderos (23 l.), Reto Ziegler (22 l.) to zawodnicy, o których już teraz mówi się głośno w Europie. Jeśli spełnią pokładane w nich oczekiwania - Szwajcarzy szybko mogą zadomowić się w elicie piłkarskich reprezentacji.

Nie zapominajmy też, że młodzieżówka Helwetów z powodzeniem sięgała już po najwyższe laury na Starym Kontynencie. W 2002 roku kadra do lat 17 zdobyła mistrzostwo Europy, a piłkarze do lat 21 awansowali do półfinałów tych rozgrywek w swojej kategorii wiekowej. Niektórzy z obecnych reprezentantów kadry seniorów byli współtwórcami tamtych sukcesów.

[srodtytul]Belgia kończy przebudowę[/srodtytul]

W ostatnich latach Belgowie nie mogą się poszczycić żadnymi sukcesami. Odpadali ze wszystkich eliminacji do najważniejszych imprez międzynarodowych. Ostatnio brali udział w MŚ w 2002 roku. Dlaczego więc mają szansę zabłysnąć? Po pierwsze ku końcowi zmierza przebudowa kadry – swoista wymiana pokoleniowa, zapoczątkowana podczas ostatnich eliminacji do Euro, gdy Belgów dwukrotnie ograli Biało-czerwoni. Po drugie pokolenie, które właśnie wchodzi do gry jest prawdopodobnie jednym z najbardziej utalentowanych w skali całej Europy.

Sygnał do natarcia dała młodzieżowa reprezentacja najpierw podczas Mistrzostw Europy 2007 do lat 21, gdzie dotarła do półfinału, a później na Olimpiadzie w Pekinie. Belgijskie "młode wilki" zajęły w Chinach 4 miejsce, pokonując w ćwierćfinale faworyzowanych Włochów. Kolejne ostrzeżenie wysłał mistrz Belgii – Standar Liege, który w tym sezonie najpierw napędził stracha Liverpoolowi w eliminacjach Ligi Mistrzów (Standard odpadł w ostatnich minutach dogrywki po bardzo wyrównanym dwumeczu), a potem pogrążył w Pucharze UEFA inną drużynę z Liverpoolu – Everton.

Autorzy tych sukcesów będą zapewne wiedli prym w obecnej reprezentacji Belgii. Vincent Kompany (22 lata), Anthony Vanden Borre (21 l.), Axel Witsel (19 l.), Steven Defour (20 l.), Thomas Vermaelen (22 l.), Jan Vertonghen (21 l.), Marouane Fellaini (20 l.), Moussa Dembélé (21 l.), Kevin Mirallas (21 l.) i Sébastien Pocognoli (21 l.) swoją grą zasłużyli już na występy w najlepszych ligach na świecie albo są w kręgu zainteresowań największych klubów Starego Kontynentu. Przyszłość zdaje się zatem należeć do Belgów. Pytanie, czy osiągną maksimum swoich możliwości już teraz przed Mundialem w RPA, czy dopiero w eliminacjach do ME w Polsce i na Ukrainie?

[srodtytul]Nadciągają ludzie Wschodu[/srodtytul]

Prawdziwą furorę po raz kolejny mogą zrobić Rosjanie. Po triumfach najpierw CSKA Moskwa (2005), a potem Zenitu St. Petersburg (2008) w Pucharze UEFA – Zachód zadrżał. Okazało się, że rosyjska liga z powodzeniem jest w stanie konkurować z angielską Premier League, włoską Serie A, niemiecką Bundesligą, czy hiszpańską La Ligą. Gigantyczne pieniądze władowane w poszczególne kluby, rozwój organizacyjny samej ligi, osobiste zainteresowanie futbolem Władimira Putina, które pozwoliło na zreformowanie tamtejszego związku piłkarskiego, zatrzymanie najlepszych rosyjskich zawodników w kraju (poza transferem Pawliuczenki do Tottenhamu), plus otwarcie się na zagraniczną myśl szkoleniową (Advocaat, Hiddink), czy zagranicznych piłkarzy (Vagner Love, Danny, Jo) wpłynęło na gwałtowny postęp tamtejszej piłki. Całkiem niedawno klub z Sankt Petersburga potwierdził to ponownie, ogrywając sam Manchester United w Superpucharze Europy.

Wielkie osiągnięcia na polu piłki klubowej przerodziły się w sukces samej reprezentacji. Na Euro 2008 kadra prowadzona przez Guusa Hiddinka najpierw rozprawiła się w grupie z Grecją i Szwecją, a potem wyeliminowała w ćwierćfinale rewelacyjnych Holendrów. Rosjanom nie starczyło już sił na późniejszych mistrzów Europy – Hiszpanów, ale i tak ich postawa na boiskach Szwajcarii i Austrii zrobiła na wszystkich duże wrażenie.

Holenderska myśl szkoleniowa wraz z mentalnością naszych wschodnich sąsiadów tworzy prawdziwą mieszankę wybuchową. Waleczni „ludzie Wschodu” inteligentnie rozprowadzają piłkę na jeden kontakt, przez całe spotkanie atakując bramkę rywali. „Futbol na Tak” wygląda znakomicie w wykonaniu Rosjan a po ostatnim Euro kadrowicze Hiddinka uwierzyli, że są w stanie ogrywać najlepszych. Po przełamaniu tej mentalnej bariery aż strach pomyśleć, co są w stanie osiągnąć w ciągu najbliższych lat. Tym bardziej, że w szerokiej rosyjskiej kadrze wciąż są młodzi, głodni sukcesu zawodnicy: Igor Akinfeev (22 lata), Dinijar Bilyaletdinov (23 l.), Dmitri Torbinski (24 l.), Ivan Saenko (25 l.), Igor Denisov (24 l.), Jurij Zhirkov (25 l.), Aleksandr Prudnikov (19 l.), Alan Dzagoev (18 l.), Pavel Pogrebnyak (24 l.) i Dmitrij Sychev (24 l.).

[srodtytul]Polska na tle reszty Świata[/srodtytul]

Oczywiście nie należy zapominać o nieprzewidywalnych piłkarzach z Bałkanów. Reprezentacje Chorwacji, czy Serbii od lat starają się przebić i na dłużej pozostać w piłkarskiej elicie. Do tej pory lepiej wychodziło to Chorwatom (pechowy ćwierćfinał z Turcją na ostatnim Euro), ale początek obecnych eliminacji wygląda obiecująco również dla Serbów. Serbowie mogą się też poszczycić pokoleniem niezwykle utalentowanych piłkarzy. Ich reprezentacja do lat 21 zdobyła wicemistrzostwo Europy w 2004 roku, w 2006 roku doszła do półfinału tej imprezy, a rok temu znów zajęła drugie miejsce na młodzieżowym Euro. Za rok Serbowie będą chcieli osiągnąć podobne sukcesy tym razem w Szwecji, gdzie odbędą się kolejne finały Mistrzostw Europy do lat 21.

Namieszać w elicie będą też chcieli inni średniacy - Duńczycy, Rumuni, Amerykanie, czy Australijczycy.

Jak na tym tle wypadają nasi kadrowicze? Niestety przyszłość nie jawi się w aż tak kolorowych barwach dla naszej reprezentacji. Oczywiście bierzemy udział w najważniejszych imprezach piłkarskich, ale o poczynaniach naszych zawodników na ostatnich MŚ, czy Euro należy jak najszybciej zapomnieć. Polacy wyglądają jedynie na nieprzewidywalnych średniaków, którzy potrafią pokonać byłą potęgę piłkarską – Czechów, aby chwilę potem przegrać z innymi średniakami na Słowacji. Brak im stabilności formy i chyba niestety umiejętności. Ciężko mi uwierzyć, że zawodnicy pokroju Majewskiego (21 lat), Kokoszki (22 l.), Pazdana (21 l.), Zahorskiego (23 l.), czy Wojtkowiaka (24 l.) będą w stanie bez kompleksów rywalizować z najlepszymi, choć oczywiście nie należy zapominać o świetnie prezentującym się Fabiańskim (23 l.), Lewandowskim (20 l.), czy Błaszczykowskim (22 l.). Nie wygląda to jednak najlepiej, ale z drugiej strony kto wierzył, że Polacy awansują do Euro 2008? Możliwe, że Leo Benhakker z przeciętnych piłkarzy znów stworzy ekipę, która pozytywnie nas zaskoczy.

O tym jak zaprezentują się nasze „młode wilki” w walce z innymi utalentowanymi przeciwnikami przekonamy się dopiero pod koniec marca przyszłego roku, gdy wznowione zostaną reprezentacyjne rozgrywki.

Publicystyka
Europa z Trumpem przeciw Putinowi
Publicystyka
Estera Flieger: Dlaczego rezygnujemy z własnej opowieści o II wojnie światowej?
Publicystyka
Ks. Robert Nęcek: A może papież z Holandii?
Publicystyka
Frekwencyjna ściema. Młotkowanie niegłosujących ma charakter klasistowski
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Mieszkanie Nawrockiego, czyli zemsta sztabowców