Rada nadzorcza mogła się spotkać w innym pomieszczeniu (miejscu) niż budynek telewizji publicznej, tym bardziej że nie została do siedziby TVP wpuszczona. Także w niepełnym składzie, gdyż kworum zostało zachowane. Powstrzymała się od wprowadzania do porządku nowych punktów (odwołania prezesa), co świadczy o jej proceduralno-prawnej ostrożności.

To jednak prawdopodobnie nie wystarczy do wygrania przez nią batalii o zmianę kierownictwa TVP. Zarzuty prezesa Farfała (choćby były pretekstem w tych rozgrywkach) o proceduralnych uchybieniach przy wyborze członków rady przez KRRiT może wiążąco rozstrzygnąć tylko sąd. Tym bardziej że TVP ma szczególny tryb powoływania rady nadzorczej.

Gdyby się okazało, że przy wyborze członków rady miały miejsce nieprawidłowości, to z jednej strony mogłoby to podważyć umocowanie obecnej rady (od początku, czyli od jej powołania), z drugiej usprawiedliwiać sekowanie jej przez prezesa Farfała.

Trzeba jednak pamiętać, że rada musi wykonywać swoje obowiązki. Tyle że nieuznający jej legalności prezes będzie miał wiele argumentów na swą obronę, gdy nie zastosuje się do jej uchwały o jego odwołaniu. Wtedy znów sprawa pewnie trafi do sądu.