Dość zdumiewający to przypadek. Właściciel przejmuje rolę redaktora. Może więc redakcja nie jest potrzebna? Tego typu publikacje zwykle pojawiają się po przegranym procesie, tym razem procesu nie było. "Wydawca podziela pogląd Czytelników i także uważa, że tygodnik opinii nie jest właściwym miejscem na rozpowszechnianie i propagowanie tego typu treści". Czytamy i zastanawiamy się, czy właściciel przeprowadził sondaż dotyczący stanu oburzenia czytelników, czy znaczna ich część zdążyła mu je wyrazić, a przede wszystkim: co to za treści?

Ostatni felieton Króla nazywa się "Nie polezie orzeł w GW-na" i zaczyna od przypomnienia niezwykle krytycznych uwag, jakie pod adresem Andrzeja Wajdy zgłaszał klasyk polskiego felietonu Antoni Słonimski. Zarzucał mu "wajdalizm", czyli niszczenie polskiej tradycji poprzez fałszowanie naszej narodowej historii. Następnie Król prezentuje dialog, w którym Adam Michnik zachęcać miał Wajdę do protestu przeciw pochowaniu Lecha Kaczyńskiego na Wawelu. To kreacja felietonisty, ale prawdopodobna, gdyż wprawdzie uznać można, że Wajda sam przestraszył się, iż zabraknie dla niego miejsca w zamku królów, lecz prawdopodobniejsze jest uzgodnienie tego z gazetą, która nagłaśniała jego kuriozalne wystąpienie z całych sił.

Na końcu Król zauważa, że Polacy nie dali się zbałamucić i "po królewsku" pożegnali swojego prezydenta. Stąd metaforyczny tytuł, który jest tylko lekką trawestacją Wyspiańskiego.

Można uznać, że poetyka felietonisty jest nieco drastyczna, ale przecież, jak napisał wydawca, poszło o "treści". Innymi słowy: nie wolno źle pisać o Michniku i Wajdzie, zwłaszcza skrzyżowanymi ze sobą. Niby już o tym wiemy, ale przykładna kara wiedzę tę utrwali. Biedny Słonimski, gdyby żył, niewiele znalazłby łamów w III RP, które odważyłyby się go publikować.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/wildstein/2010/04/26/o-kim-nie-wolno-zle-pisac/]Skomentuj[/link][/ramka]