Reklama

Coraz trudniej na linii Warszawa – Wilno

Strategiczne partnerstwo – tak oficjalnie mówi się o stosunkach polsko-litewskich. Jednak tak naprawdę we wzajemnych relacjach narastają problemy

Aktualizacja: 10.08.2010 21:18 Publikacja: 10.08.2010 21:16

Spotkania prezydentów, premierów, ministrów, parlamentarzystów. Uściski dłoni, uśmiechy przed kamerami. Niby wszystko wygląda pięknie. Ale tylko z pozoru.

Sprzeciw litewskiego MSZ wobec polskiej propozycji objęcia całego obwodu kaliningradzkiego małym ruchem granicznym jest tego najlepszym przykładem. Nasz projekt po prostu otwiera granice Rosjanom – mieszkańcom Kaliningradu. Jest prosty i można go szybko zrealizować, podczas gdy idea zniesienia wiz dla wszystkich obywateli Rosji wydaje się odległa. Litwini twierdzą jednak, że to zagraża ich bezpieczeństwu narodowemu, bo nie będą mogli kontrolować napływu obywateli rosyjskich do swojego kraju. Tymczasem chodzi o umowę dwustronną Polska – Rosja i o podróżowanie Rosjan do Polski, a nie na Litwę. Polscy dyplomaci i parlamentarzyści są zaskoczeni postawą Wilna, bo ich dotychczasowe kontakty z litewskimi partnerami nie wskazywały, że pojawią się jakiekolwiek problemy. Jednak nie pierwszy raz się zdarza, że na szczeblu międzypaństwowym zapadają konkretne ustalenia, a później Litwini się do nich nie stosują.

Tak jest chociażby z pisownią nazwisk mieszkających na Litwie Polaków. Chodzi o to, by zamiast po litewsku mogli je pisać po polsku. Wydawało się, że sprawa została załatwiona, gdy litewski Sejm odrzucił projekt rządowy i przyjął ustawę dopuszczającą pisownię nielitewską, ale wyłącznie jako uzupełniającą i dodatkową. Jak się jednak okazuje, Litwini tak się boją polskich nazwisk, że założyli nawet specjalne stowarzyszenie mające się zająć „obroną języka litewskiego”.

Teraz rozgorzała walka o polskie szkoły. Pomysł władz litewskich jest prosty: chodzi o wprowadzenie do placówek z polskim językiem wykładowym przedmiotów wykładanych po litewsku i o ograniczenie ich liczby. – Na Litwie systematycznie łamane są prawa mniejszości narodowych, ogranicza się możliwość pobierania nauki w języku ojczystym – zapewniał „Rz” Jarosław Narkiewicz, poseł na Sejm litewski z Akcji Wyborczej Polaków na Litwie.

Wciąż nierozwiązana pozostaje sprawa zwrotu ziemi. – Na Litwie dobiega ona (reprywatyzacja ziemi – red.) końca z jednym tylko wyjątkiem: Wileńszczyzny zamieszkanej przez Polaków. O ile w pozostałej części kraju oddano 98 do 100 procent ziemi, o tyle w Wilnie około 13 procent, a w otaczających je gminach około połowy – mówił „Rz” eurodeputowany AWPL Waldemar Tomaszewski.

Reklama
Reklama

Jest też inny, nie mniej bulwersujący problem – największej polskiej inwestycji na Litwie. Orlen na zakup rafinerii w Możejkach wydał w 2006 roku prawie 3 mld dolarów. Możejkom przeszkadzają, jak mogą, Rosjanie, ale Litwini też nie są przychylni. Nie zgodzili się na udział Orlenu w terminalu w Kłajpedzie i utrudnili dowóz ropy z tego portu (Rosjanie zakręcili kurek odnogi rurociągu Przyjaźń i ropa musi być przywożona z Kłajpedy). Inwestycja nie przynosi zysków, niewykluczone, że zostanie sprzedana. Komu? Zapewne Rosjanom, których rzekomo tak obawia się Litwa.

Stosunki polsko-litewskie w rzeczywistości układają się więc źle. Pytanie brzmi, kiedy przyznają to otwarcie politycy obu krajów. I co zrobią, by to zmienić.

Publicystyka
Marek A. Cichocki: Czy dla europejskiej prawicy MEGA to dar niebios?
Publicystyka
Juliusz Braun: Media publiczne raczej po staremu
Publicystyka
Roman Kuźniar: Strategia predatora, czyli jak USA zmieniają swoje podejście do wojny
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Nawrocki przegra z łańcuchem?
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nieoczekiwany sojusz prezydenta Nawrockiego i Konferencji Ambasadorów RP
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama