Sama eksplozja zniszczyłaby wszystko w promieniu czterech metrów. Aby mieć pewność, zamachowcy obłożyli ładunek 541 ołowianymi kostkami wypełnionymi i posmarowanymi strychniną oraz siarczanem atropiny. Wybuch rozrzuciłby je na odległość 23 metrów.

Celem zamachu miał być car Aleksander III, a organizatorem spisku był 21-letni student rewolucjonista Aleksander Iljicz Uljanow. Był to starszy brat późniejszego wodza bolszewików Włodzimierza Lenina. Atak, który miał się odbyć w Petersburgu, zaplanowano na 1 marca 1887 roku, w szóstą rocznicę udanego zamachu na ojca monarchy Aleksandra II. Na skutek pomyłki stangreta cesarzowi podstawiono konie z półgodzinnym opóźnieniem. Tyle czasu wystarczyło policji na aresztowanie czyhających na ulicy zamachowców. Aleksander Uljanow dwa i pół miesiąca później został powieszony. Jego młodszy o cztery lata brat Włodzimierz poprzysiągł zaś zemstę caratowi i 30 lat później słowa dotrzymał.

To, czego nie udało się dokonać jego bratu, zrobił on. 17 lipca 1918 roku Lenin zamordował cara. Z jego rozkazu w Jekaterynburgu zgładzono syna Aleksandra III Mikołaja II wraz z rodziną: żoną, czterema córkami i carewiczem Aleksym. Podobno gdy w 1887 roku Aleksander III dowiedział się, że uniknął zamachu, upadł na kolana i zapłakał: „Bóg nas wybawił. Ale na jak długo?”...

Na koniec jeszcze jeden historyczny paradoks. Chemikalia użyte do budowy bomby petersburskim spiskowcom dostarczyli polscy rewolucjoniści z Wilna bracia Bronisław i Józef Piłsudscy. Ten ostatni – dwa lata po tym, gdy Lenin w Jekaterynburgu zamordował cara – stojąc na czele polskich wojsk, pobił Armię Czerwoną i uratował Europę przed jarzmem rewolucji.