Platforma Obywatelska skręca w lewo

PO chce w wyborach poprzeć Cimoszewicza i Borowskiego. Wypycha ze swych list polityków konserwatywnych

Aktualizacja: 18.05.2011 21:12 Publikacja: 18.05.2011 21:07

Platforma Obywatelska skręca w lewo

Foto: ROL

Wydłuża się lista lewicowych polityków, którzy mogą liczyć na przychylność Platformy Obywatelskiej – ugrupowania formalnie konserwatywno-liberalnego. Przyjęcie w swe szeregi Bartosza Arłukowicza nie kończy tego zjawiska. Lider mazowieckiej PO Andrzej Halicki zapowiedział chęć wsparcia startu Marka Borowskiego w wyborach do Senatu. Donald Tusk mówił o poparciu dla Włodzimierza Cimoszewicza.

Według nieoficjalnych informacji władze PO rozważają też poparcie dla Izabeli Sierakowskiej. Tu pokusa walczy z ryzykiem. Sierakowska jest bardzo popularna w swoim rodzinnym Lublinie i lubiana w Sejmie. Ale angażowała się gorąco w obronę dorobku PRL i jest uważana za polityka antyklerykalnego.

Platforma może też poprzeć Józefa Piniora (poprzednio eurodeputowanego SdPl, legendarnego działacza "Solidarności", który jednocześnie deklarował poglądy bliskie trockizmowi), Dariusza Rosatiego i kilku innych polityków SdPl.

Część polityków PO przekonuje, że to tylko przedwyborczy manewr. Podobny do tego, który podczas wyborów prezydenckich wykonał Bronisław Komorowski. Będąc wówczas p.o. prezydenta, mianował Marka Belkę prezesem NBP.

Celem manewru ma być zatrzymanie kilkusettysięcznej grupy wyborców, którzy w 2007 roku oddali głosy na PO, choć wcześniej wiernie głosowali na lewicę. Wtedy do poparcia partii Donalda Tuska skłoniła ich niechęć do rządu PiS. Dziś kierownictwo PO sądzi, że przestał działać strach przed Jarosławem Kaczyńskim, więc trzeba znaleźć inny sposób na zatrzymanie tych osób.

Stąd wzmocnienie – wzorem Lecha Wałęsy – lewej nogi. Jednak bez wzmocnienia nogi prawej. Były wprawdzie zapowiedzi niektórych polityków Platformy, że dla równowagi ich partia przyjmie kogoś z prawicy. Wskazywani byli politycy PJN. Do transferu nie doszło. Za to trwa osłabianie prawego skrzydła w samej PO.

Na listach wyborczych nie znaleźli się konserwatywni posłowie Jacek Żalek i Łukasz Gibała. Zaskoczeniem jest plan zesłania do Senatu pełnomocnik rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn Elżbiety Radziszewskiej. Jeden z najbardziej popularnych polityków PO Jarosław Gowin też miał stracić miejsce na liście do Sejmu. Skończyło się na tym, że nie będzie startował z dotychczasowego pierwszego miejsca.

Wszystkie te osoby to przedstawiciele prawej strony PO. Trudno im też zarzucić nieprzydatność dla partii. Radziszewska jest posłanką czterech kadencji, współzakładała Platformę i jest ministrem. Gowin zdobył w 2007 r. 160 tys. głosów. Gibała 11 tys. z 12. miejsca i jest szefem struktur miejskich PO w Krakowie. Żalek uzyskał 10 tys. głosów z 15. miejsca.

Wszyscy oni padli ofiarą regionalnych porachunków. Głównym rywalem Gowina i Gibały jest nie mniej konserwatywny Ireneusz Raś. Jednak łatwość, z jaką marginalizuje się w PO polityków konserwatywnych, wskazuje, że nie ma tam strachu przed narażeniem się wyborcom o takich poglądach.

Platformerscy konserwatyści są skłóceni. Jedni weszli w skład tzw. spółdzielni Cezarego Grabarczyka (Raś), inni stanęli po stronie Grzegorza Schetyny (Gowin). Nigdy nie było to zwarte środowisko, ale wcześniej dysponowało pewnymi wpływami. Jeszcze rok temu na organizowane przez Gowina spotkania konserwatystów przychodziło nawet 80 posłów. Gdy podzieliła ich wojna Tuska ze Schetyną, liczba uczestników spotkań spadła do kilkunastu. W końcu przestały się odbywać.

Jeszcze na początku tej kadencji Tusk uznał, by ideologicznie drażliwy projekt ustawy o in vitro przekazać Gowinowi. Po naciskach bardziej liberalnych posłów zezwolił na stworzenie projektu konkurencyjnego. Dziś, gdy SLD ogłosiło projekt w sprawie związków partnerskich, część PO (np. Małgorzata Kidawa-Błońska) daje do zrozumienia, że trzeba wprowadzić podobne regulacje.

Głos konserwatystów – sterroryzowanych układaniem list wyborczych – jest prawie niesłyszany. Kierownictwo PO uznało, że wyborca lewicowy jest ważniejszy od prawicowego. A wielu polityków partii z zadowoleniem przyjmuje stopniowe upodabnianie się PO do jej poprzedniczki – Unii Wolności.

Wydłuża się lista lewicowych polityków, którzy mogą liczyć na przychylność Platformy Obywatelskiej – ugrupowania formalnie konserwatywno-liberalnego. Przyjęcie w swe szeregi Bartosza Arłukowicza nie kończy tego zjawiska. Lider mazowieckiej PO Andrzej Halicki zapowiedział chęć wsparcia startu Marka Borowskiego w wyborach do Senatu. Donald Tusk mówił o poparciu dla Włodzimierza Cimoszewicza.

Według nieoficjalnych informacji władze PO rozważają też poparcie dla Izabeli Sierakowskiej. Tu pokusa walczy z ryzykiem. Sierakowska jest bardzo popularna w swoim rodzinnym Lublinie i lubiana w Sejmie. Ale angażowała się gorąco w obronę dorobku PRL i jest uważana za polityka antyklerykalnego.

Pozostało 84% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości