Na piłkarskim rynku częściej można się spotkać z przywiązaniem piłkarza do klubu, do kolegów, do jakiegoś etosu, a tu mamy niespodziewane wolty. Mam na myśli szczególnie te dwie najgłośniejsze, to znaczy przejście do PO Bartosza Arłukowicza i Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Ale też przypomnę woltę Radosława Sikorskiego, który był w rządzie PiS i mówił językiem PiS. O rurociągu Nord Stream mówił wówczas, że to drugi pakt Ribbentrop-Mołotow. Człowiek, który zajmuje rządową posadę, powinien mieć jakąś miarę tych zachowań. W tej chwili on jest raczej przymilny, jeśli chodzi o Rosję.
Bugaj odniósł się też do pakietu dla wykluczonych, jaki przedstawił ostatnio minister Bartosz Arłukowicz.
Arłukowicz to niewątpliwie bystry człowiek, posiada wysoki poziom inteligencji emocjonalnej, ale nie sądzę, że tym przysłoni fakt, iż poszedł do PO za miejsce w wyborach i za tę posadę. Ta posada zresztą jest niepotrzebna, została wymyślona dla niego. To przykry przypadek. Szczerze mówiąc, ja zawsze uważałem, że to jest trochę mydłek. Są ludzie, którzy nie posiadają żadnych zasad, ale w jakiś sposób imponują. Takim człowiekiem jest dla mnie Leszek Miller, który imponuje zawadiacką, knajacką odwagą. W przypadku Bartosza Arłukowicza mamy do czynienia z pianą. Tu nie ma nic prócz piany. W tym przypomina mi Tomasza Nałęcza: cechuje go inteligencja emocjonalna i kompletny brak kręgosłupa. Gra wyłącznie na swoje.
Dostało się również Joanni Kluzik-Rostkowskiej.
Ja jej, niestety, życzę, żeby jej się źle skończyło. Higiena polityczna w Polsce wymaga, aby tego rodzaju zachowania nie były nagradzane. Ale być może ona odniesie sukces. Jest bardzo duża grupa wyborców, którzy nie śledzą programów, nie śledzą zachowań, słyszeli nazwisko, to przy tym nazwisku stawiają krzyżyk.