Trwa bratobójcza wojna o Łódź dwóch ministrów. Oczywiście - oficjalnie Cezary Grabarczyk i Krzysztof Kwiatkowski współpracują ze sobą dla dobra PO. Jednak pod przykrywką przyjaźni trwa walka o władzę w regionie.
W tej wojnie na porządku dziennym jest wypychanie się nawzajem z list, wyrzucanie swoich ludzi z pracy w instytucjach, marginalizowanie ich w partii. Głośno ani jeden, ani drugi polityk tego nie przyzna. Donald Tusk zakazał im tego surowo. Kiedy obaj chieli kandydować na szefa struktur łódzkich i zapowiadało się publiczne zwarcie, zostali wezwani do premiera, który jasno im oświadczył: żadnych konfliktów na zewnątrz. Otwarty atak na przeciwnika wiązałby się więc z dużym ryzykiem. Premier ciągle niepodzielnie panuje w partii i nie wolno mu się narazić.
W Łodzi ta wojna podjazdowa doprowadziła do odejścia w maju 50 działaczy PO do PJN.
Działacz A: Niezależnie od oceny jako ministra Czarek robi dużo w mieście i ma tu bardzo silną pozycję. Może wygrać wybory.
Działacz B: Krzysiek szykuje się do skoku. A może wystarczy, by leżał i czekał , aż jabłka same z drzewa spadną. Grabarczyk jest złym ministrem, Zdanowska słabym prezydentem. To wszystko działa na jego korzyść. (...) Cała historia o łódzkim konflikcie pokazuje mechanizmy polskiej partyjnej polityki. Bo to niestety nie jest opowieść o Łodzi. To opowieść o polskiej polityce - czytamy w weekendowym dodatku "Rzeczpospolitej".