Reklama
Rozwiń
Reklama

Obywatele do Senatu?

Nie wykluczam zagłosowania na listę Dutkiewicza, ale już pierwsze tygodnie pokazują jej słabości

Publikacja: 27.07.2011 11:30

Obywatele do Senatu?

Foto: W Sieci Opinii

Gdybym miała głosować w najbliższych wyborach - co dzisiaj wydaje mi się dość mało prawdopodobne - nie wykluczam zagłosowania na listę Dutkiewicza, bo podoba mi się sam pomysł przełamania partyjnego podziału w Senacie. Lista Dutkiewicza jest tak zróżnicowana, że jedyne co ich programowo łączy - bo instytucjonalnie nie łączy ich nic ani nikt - to niezadowolenie ze sposobu uprawiania polityki i przekonanie, że ci, którzy się sprawdzają „na dole”, powinni mieć większy wpływ na rządzenie krajem. Trudno się nie zgodzić. Zróżnicowanie tego ruchu (czy też „ruchu”) jest szansą, że nie stanie się on kolejnym klubem wiernych żołnierzy, bo szybko się okaże, jak niewiele ich łączy. A że mają spore szanse, kto wie, może staną się języczkiem u wagi i odmienią Senat. I nie tylko, bo to przecież naczynia połączone, inny sposób uprawiania polityki w Senacie siłą rzeczy wymusi zmianę sposobu uprawiania polityki w Sejmie i w rządzie. Tak sobie przynajmniej tłumaczę. To jednak nadzieje tylko teoretyczne, bo już pierwsze tygodnie pokazują kolejne słabości inicjatywy.

 

Po pierwsze, udawana obywatelskość. Jeśli twarzą Obywateli do Senatu ma być Tomasz Misiak, senator usunięty z partii za konflikt interesów, to ja dziękuję za taką nową jakość. W ogóle, średnio mi się podoba określanie ruchem obywatelskim inicjatywy wcale nie obywatelskiej, i nie całkiem oddolnej. Obywatele do Senatu, przynajmniej na razie, to inicjatywa prezydentów wielkich miast, z których każdy jest politykiem, władzą, a nie obywatelem. Udawanie „obywatelskości” trochę przypomina początki Platformy.

 

Po drugie, brak pomysłu. Po zaprezentowaniu się światu i złożeniu mnóstwa obietnic odnowienia polityki, inicjatywa zgasła. Jeśli coś się wokół niej dzieje, to nic o tym nie wiemy. Dużo lepszy start miał PJN czy nawet Ruch Palikota, a gdzie są dzisiaj? Jeśli Dutkiewicz szybko nie znajdzie jakiegoś pomysłu na programową dyskusję, to może mu nie starczyć wielkich nazwisk, żeby się przebić. A poza wszystkim, dobrze by było rozwiać wątpliwości tych, którzy są przekonani, że ruchu Dutkiewicza nic nie spaja i w najlepszym razie Senat zasili kilka-kilkanaście mniej lub bardziej szacownych nazwisk.

Reklama
Reklama

 

Po trzecie, prawa kampanii. Trudno sobie wyobrazić kampanię dwóch zwartych i mających jakieś tam zdanie na każdy temat formacji, z ruchem indywidualistów o różnych życiorysach, światopoglądach i wartościach. Co, tak na dobrą sprawę, może łączyć – programowo – Szczurka z Majchrowskim? Podobieństwo między nimi kończy się, zdaje się, na płci i aktualnym stanowisku. Dzisiaj to może nie ma znaczenia, może nie miałoby też wielkiego w Senacie, ale w kampanii może zdecydować o tym, że Obywatele okażą się niezdecydowani i niespójni.

 

Pierwsze sondaże dają podobno inicjatywie Dutkiewicza spore szanse (ale komu nie dawały?), przyglądam się jej z zainteresowaniem i chciałabym, żeby prezydenci wyłuskali ze swoich środowisk naprawdę najlepszych. Problem jednak w tym, że ci najlepsi to ciągle nie będą Dutkiewicz ze Szczurkiem. A sondażowe poparcie dla Dutkiewicza niekoniecznie przełoży się na wyborcze poparcie dla każdego, z kim się sfotografuje.

 

Gdybym miała głosować w najbliższych wyborach - co dzisiaj wydaje mi się dość mało prawdopodobne - nie wykluczam zagłosowania na listę Dutkiewicza, bo podoba mi się sam pomysł przełamania partyjnego podziału w Senacie. Lista Dutkiewicza jest tak zróżnicowana, że jedyne co ich programowo łączy - bo instytucjonalnie nie łączy ich nic ani nikt - to niezadowolenie ze sposobu uprawiania polityki i przekonanie, że ci, którzy się sprawdzają „na dole”, powinni mieć większy wpływ na rządzenie krajem. Trudno się nie zgodzić. Zróżnicowanie tego ruchu (czy też „ruchu”) jest szansą, że nie stanie się on kolejnym klubem wiernych żołnierzy, bo szybko się okaże, jak niewiele ich łączy. A że mają spore szanse, kto wie, może staną się języczkiem u wagi i odmienią Senat. I nie tylko, bo to przecież naczynia połączone, inny sposób uprawiania polityki w Senacie siłą rzeczy wymusi zmianę sposobu uprawiania polityki w Sejmie i w rządzie. Tak sobie przynajmniej tłumaczę. To jednak nadzieje tylko teoretyczne, bo już pierwsze tygodnie pokazują kolejne słabości inicjatywy.

Reklama
Publicystyka
Roman Kuźniar: Jak zatrzymać dziwną wojnę w Ukrainie
Publicystyka
Estera Flieger: Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka trzeba dziś bronić przed demokratami
Publicystyka
Władimir Ponomariow: Rosja już w znacznym stopniu przestawiła gospodarkę na tory wojskowe, a NATO nie
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Co pokazuje sto dni prezydenta Karola Nawrockiego
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Niezdolność przełamania impasu
Materiał Promocyjny
eSIM w podróży: łatwy dostęp do internetu za granicą, bez opłat roamingowych
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama