Adam Zawadzki: Niedawno obchodziliśmy siódmą rocznicę otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego. Ten czas to dla Pana i współpracowników wytężony okres pracy nad odsłanianiem kolejnych zapomnianych kart historii. Muzeum zrobiło furorę nie tylko w stolicy. Ściągają do niego tłumy z całego kraju i goście z zagranicy. W czym tkwi fenomen tego miejsca?
Jan Ołdakowski: Otwarcie Muzeum Powstania Warszawskiego w 2004 roku, a także wyjątkowo uroczyste obchody 60. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego spowodowały, że Polacy uwierzyli w to, że mogą być dumni z przeszłości swojego kraju, a historia wcale nie musi nudna. Muzeum to przede wszystkim hołd oddany poległym w 1944 roku Powstańcom i warszawiakom. To także opowieść sprzed 67 lat, skonstruowana tak, by każdy odwiedzający poczuł się, jakby sam uczestniczył w centrum tamtych wydarzeń. Na życzenie samych kombatantów ekspozycja miała zainteresować przede wszystkim młodych ludzi, stąd zastosowanie multimediów i innych z pozoru prostych, ale aktywizujących widza zabiegów, jak kartki z kalendarza na każdy dzień Powstania, Monument - „bijące serce” muzeum, czy okulary fotoplastikonu ze zdjęciami przedwojennej Warszawy. W muzeum organizujemy też szereg ciekawych imprez: koncerty jazzowe, rockowe, podczas których artyści poprzez swoją twórczość oddają hołd wszystkim Powstańcom. W ten sposób nasze muzeum przełamuje stereotypowy wizerunek instytucji muzealnej.