Rzymianie mieli Cezara, Francja Napoleona, a SLD ma Napieralskiego. To on z chirurgiczną prezyzją zaplanował start Leszka Millera i Józefa Oleksego. Obaj w tych wyborach dostali propozycję wejścia na listy SLD, ale dużo poniżej ich ambicji: Oleksy miał być jedynką w Nowym Sączu (na Podkarpaciu Sojusz ma kiepskie wyniki), a Miller, zamiast Łodzi, skąd zawsze startował, dostał Gdynię. Oleksy odmówił.
Nie wiem, dlaczego. Paleta propozycji była naprawdę duża. Nowy Sącz to miasto, gdzie Józef Oleksy się urodził, jest jego rodzina, jest naprawdę poważany – argumentował Napieralski. A na pytanie, co z kolei Miller ma wspólnego z Gdynią, odparł: - Miller w Gdyni służył w wojsku. Ale w łodzi podwodnej – zauważył prowadzący. Tym ciekawiej. Spędził tam dużą część swojego życia – ciągnął Napieralski.
Pytany, dlaczego na jedynkach SLD prawie nie ma kobiet – na 41 okręgów tylko cztery – Napieralski odparł: To trochę manipulacja. Mamy najwięcej kobiet na listach i najwięcej na miejscach liderskich. Ponad 35 procent na drugich i trzecich miejscach w okręgach wyborczych, w którym jest drugi mandat. Jedynka nie zawsze gwarantuje wejście – argumentował. Lider SLD zapewnił też, że nie boi się pojedynku w rodzinnym Szczecinie z byłym politykiem SLD, obecnie ministrem w rządzie Donalda Tuska, Bartoszem Arłukowiczem, bo „on startuje w tych wyborach po coś”.
Podążając za strategią wyborczą szefa SLD i uwzględniając jego zamiłowanie do nowych technologii, mamy dla niego propozycję, aby nie startował w wyborach, ale zajął się tworzeniem promu kosmicznego. Dzięki temu polska lewica wróci z Księżyca.