Prof. Radosław Markowski z właściwym sobie wdziękiem sugeruje, że to sama posłanka rozsyłała fałszywkę.
Można by tropić, czy to była Beata Kempa, czy nie, a może ktoś namówiony przez panią Beatę Kempę, żeby zrobić wokół niej szum. Wokół posłanki Kempy było ostatnio cicho. To chyba można sprawdzić, ale nie nadawałbym temu jakiejś nadmiernej wagi. Jest okres wyborczy i politycy posługują się różnymi sposobami.
Politolog dr Bartłomiej Biskup twierdzi, że kampania wyborcza się zaostrza:
To jest przykład kampanii negatywnej i to takiej kryminalnej. Rzadko się to rzeczywiście zdarza, bo kampanie negatywne zazwyczaj charakteryzują się jakimś oczernianiem, a tu mamy do czynienia z działaniem kryminalnym. To znaczy, że kampania się zaostrza. Autorem fałszywki mógł być równie dobrze ktoś z biura posłanki lub jej partii, kto rozgrywał jakieś wewnętrzne porachunki, jak i ktoś z przeciwnego obozu politycznego. Jeżeli to są przeciwnicy polityczni, to znaczy, że kampania się zaostrza, bo do tej pory takich metod w Polsce się nie używało.
Socjolog prof. Jadwiga Staniszkis uważa, że fałszywka jest dziełem kogoś spoza partii: