Jest także plan na wypadek, gdyby PO wybory przegrało - wtedy partia nie będzie tworzyć rządu. Trudno powiedzieć, czy ta deklaracja ma budzić wesołość, czy obawy, że Tusk mógł mieć pomysł tworzenia rządu nawet po przegranych wyborach. Teraz mówi:
Mam przygotowaną koncepcję nowego rządu i nie wszyscy ministrowie pełniący dzisiaj swoje obowiązki w tej koncepcji się mieszczą. W ciężkich czasach każdy, kto chce mieć mandat do rządzenia, musi mieć bardzo silne poparcie wyborców. Jeśli Platforma nie wygra wyborów, nie powinna ubiegać się o tworzenie nowego rządu.
Jakie nazwiska pozostaną w nowym rządzie? W „Gazecie Wyborczej” czytamy:
Niemal pewniakami na ministrów w kolejnej kadencji - według naszych rozmówców - są: szef MSZ Radosław Sikorski, minister finansów Jacek Rostowski i przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Michał Boni. Pierwsi dwaj są ekspertami docenianymi za granicą, a Boni to „mózg” rządu, specjalista od gaszenia pożarów. (...) Pewna wydaje się też pozycja nowego szefa MON Tomasza Siemoniaka. Program zmian w armii, jaki przygotowuje, jest rozpisany na całą przyszłą kadencję. W rządzie mogą zostać też minister nauki Barbara Kudrycka i minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska.
Podobno na fotel ministra nie ma co liczyć Katarzyna Hall. Ewa Kopacz, Aleksander Grad i Jerzy Miller deklarują przemęczenie i brak chęci do udziału w rządzie. Cezary Grabarczyk po kłopotach z budową dróg i koleją stanowisko ministra może zamienić na funkcję szefa klubu PO. Natomiast według „GW” Grzegorz Schetyna, nadal chciałby być marszałkiem Sejmu, chociaż niewykluczone jest powierzenie mu stanowiska szefa MSWiA.