Najnowsze ekscesy Palikota z Biłgoraja i jego stronników wzbudziły liczne protesty. Tomasz Sakiewicz, naczelny "Gazety Polskiej" zauważa:

Ruch Palikota zrodził się pod Krzyżem Pamięci na Krakowskim Przedmieściu. Można się zastanawiać, czy gdyby nie było Krzyża, nie byłoby Palikota? Byłby. Wybrałby sobie za cel Wawel, katedrę warszawską albo któryś z cmentarzy. Tam, gdzie jest Bóg chrześcijan, koncentrują się też jego najwięksi wrogowie. Sam Palikot stwierdził, że krzyż jest PiS-owski i dlatego musi go atakować. Krzyż oczywiście nie jest PiS-owski, ale dzisiaj ten stygmat – bycia PiS-owskim – wystarcza, by wyzwolić energię tłuszczy szukającej alibi dla ujścia najniższych emocji. Palikot został stworzony przez elity polityczne, wśród których dominowała oczywiście „Gazeta Wyborcza”, ale i TVN, a także znani duchowni. Próbę zeświecczenia Polski podjęto już w latach 90. Na czele tego ruchu stała redakcja „Wyborczej”. Jednak to wpływowe środowisko musiało się zderzyć z postacią wielokrotnie potężniejszą – Janem Pawłem II, który nie godził się na wyparcie wiary z życia publicznego. Potem przyszło europejskie referendum i konieczność pozyskania Kościoła.

Sakiewicz dodaje:

Dzisiaj ruch antychrześcijański będzie rósł i wciągał w swoją orbitę kolejne środowiska. Skoro nie ma miejsca na Krzyż ustawiony przez tysiące ludzi ku pamięci prawie stu ofiar, tym bardziej nie będzie miejsca na ten znak w Sejmie, szkołach i urzędach. Na Krakowskim Przedmieściu obudzono najciemniejsze moce. Dzisiaj pożerają one nasze życie publiczne, rozprzestrzeniając się na coraz to nowe sfery. Biskupi, którzy nieopatrznie dali na to zgodę, czekają, że diabeł może sam się schowa. Nie schowa się. Diabeł bał się akurat jednego Krzyża. Tego, który został rok temu internowany.