Tomasz Sakiewicz: Chcemy działać na rzecz przywrócenia jedności na prawicy

Redaktor naczelny „Gazety Polskiej” martwi się, że za członkami klubu „Solidarna Polska” pójdą rzesze wyborców. Tomasz Sakiewicz w salonie24.pl komentuje rozłam w PiS

Publikacja: 08.11.2011 12:34

Tomasz Sakiewicz: Chcemy działać na rzecz przywrócenia jedności na prawicy

Foto: W Sieci Opinii

PiS-owi przydarzyła się jedna z najgorszych rzeczy: rozłam. Pewnie długo politycy będą ustalać, kto jest za to odpowiedzialny. Nikt tu nie jest do końca bez winy. Kilka rzeczy jest dla mnie oczywistych. Grupa Zbigniewa Ziobry jeszcze przed wyborami liczyła się z takim scenariuszem. Takiego rozwoju wydarzeń obawiał się też Jarosław Kaczyński. To, zamiast zachęcić do obniżenia emocji, spowodowało, że obydwie strony przygotowywały się na ostateczne rozstrzygnięcie sporu o kształt PiS-u.

Sakiewicz pisze na temat prezesa PiS:

Nie ulega dla mnie wątpliwości, że ciągle przywódcą polskiej prawicy jest Jarosław Kaczyński. Dobry przywódca stara się delegować znaczną część swoich uprawnień innym osobom posiadającym zdolności do kierowania organizacjami i społecznościami. Te osoby nie muszą podzielać w stu procentach poglądów swojego szefa. Nie mogą jednak wykorzystywać każdej okazji do obniżania jego autorytetu i budowania niezależnych struktur.

Według niego „Gazeta Polska” powinna dążyć do przywrócenia jedności:

Będziemy działać na rzecz przywrócenia jedności na polskiej prawicy. Dotychczasowe rozłamy w PiS-ie o tyle mnie nie martwiły, że w ślad za grupami znaczących polityków nie szły rzesze wyborców. Tym razem tak dobrze, niestety, nie będzie. To prawda, że każdy rozłamowiec dostaje natychmiast premię w sondażach. Widać jednak, że są obecnie jakieś grupy społeczne zainteresowane nowym projektem. Nie widzę możliwości sukcesu dwóch partii prawicowych. PiS musi znaleźć rozwiązanie problemu.

Sakiewicz przedstawia swoje pomysły na naprawę sytuacji w partii:

Podstawowym sposobem ratowania dotychczasowego dorobku nie jest doszukiwanie się mniej lub bardziej lojalnych działaczy i rozliczanie za każdy uśmiech do Ziobry i jego kolegów, ale spowodowanie, żeby partia stała się bardziej atrakcyjna dla swoich tradycyjnych wyborców. Kolejne manewry raz w lewo, raz w prawo odsłonią pole dla wszystkich, którzy chcą zająć miejsce PiS-u.

Trzeba pamiętać, że o niezdecydowanych walczymy w czasie kampanii wyborczej, a o swoją bazę zawsze. Jeżeli Kaczyński tak postąpi, nie tylko zachowa swoich wyborców, ale spowoduje, że w odnowionej partii znajdzie miejsce również grupa Ziobry. PiS nigdy nie był panną posażną. Za to miał do zaoferowania prawdziwe emocje i honor. Niech choć raz pokaże, że to, co przyciąga najbardziej jego elektorat, tkwi też w głowach sztabowców. Wtedy wygra wybory i dzisiejsze problemy zamienią się w jutrzejszy sukces.

PiS-owi przydarzyła się jedna z najgorszych rzeczy: rozłam. Pewnie długo politycy będą ustalać, kto jest za to odpowiedzialny. Nikt tu nie jest do końca bez winy. Kilka rzeczy jest dla mnie oczywistych. Grupa Zbigniewa Ziobry jeszcze przed wyborami liczyła się z takim scenariuszem. Takiego rozwoju wydarzeń obawiał się też Jarosław Kaczyński. To, zamiast zachęcić do obniżenia emocji, spowodowało, że obydwie strony przygotowywały się na ostateczne rozstrzygnięcie sporu o kształt PiS-u.

Pozostało 80% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości