Marek Balicki: Skupiono się na oszczędnościach, a pacjenci cierpią

Były minister zdrowia twierdzi, że nowelizacja ustawy lekowej nie rozwiązała problemu, tylko go bardziej zbiurokratyzowała. Wskazuje na absurdalne zapisy i dowodzi, że to wynik rządów "bezdusznych biurokratów"

Publikacja: 20.01.2012 09:22

Marek Balicki: Skupiono się na oszczędnościach, a pacjenci cierpią

Foto: W Sieci Opinii

W rozmowie z "Faktem" Marek Balicki stwierdza wprost:

Gdyby pani minister Kopacz i minister Arłukowicz przebrali się za zwykłych pacjentów i poszli do przychodni, na pewno nie napisaliby takich rozporządzeń, jakie obowiązują i nie przygotowali obowiązującej listy leków refundowanych. To prawo jest całkowicie oderwane od rzeczywistości. (…) Gdyby ktoś się przez chwilę zastanowił, nigdy by tego nie zrobił. Chyba, że ma serce z kamienia, a o to ani pani Kopacz, ani pana Arłukowicza nie posądzam. 

Jego zdaniem przygotowując ustawę refundacyjną:

Skupiono się na tym, żeby za wszelką ceną zaoszczędzić, a cierpią pacjenci. Zapomniano o nich zupełnie. Stąd każdego dnia wychodzą kolejne błędy tej ustawy.

Jakie?

Mnie jako dyrektora szpitala wyjątkowo niepokoi to, że ustawa bardzo rygorystycznie wprowadza zasadę, że lekarz może przepisać lek tylko na taką chorobę, jaka wynika z rejestracji medykamentu. Bywa tak, że lek został zarejestrowany 10 czy 15 lat temu jako skuteczny na dwie choroby. Dziś, dzięki licznym badaniom m.in. akademii medycznych, ośrodków badawczych, wiemy, że jest skuteczny także na inne schorzenia. Ale lekarz nie będzie mógł zapisać tego leku na inną chorobę niż ta, na którą go zarejestrowano. I choć do tej pory był stosowany na różne choroby, nie tylko na te, na które został zarejestrowany, dziś lekarz nie może go zapisać, na te, na które działa.

Na przykład:

Leki, które do tej pory stosowały kobiety w ciąży, nie będą już refundowane. Podobnie rzecz się ma w przypadku małych dzieci. Nie będzie można im przepisać pewnych antybiotyków. Lek można stosować tylko w takim przypadku, jaki jest zapisany w rejestrze. A tam nie ma mowy o tym, że to lek dla kobiet w ciąży czy niemowląt, bo bardzo trudne jest przeprowadzanie badań u tych grup pacjentów. I choć wiemy na podstawie stosowania klinicznego i innych badań, że te leki są bezpieczne dla małych dzieci, to jednak nie będzie można go zapisać z refundacją. 

Balicki podkreśla, że dotyczy to 1/5 wszystkich leków. Mówi też, że nowelizacja ustawy, którą przygotował rząd (wczoraj pracował nad nią Senat) "zmienia niewiele":

Trochę zmiękczyła wcześniejsze zapisy. Minister zdrowia, decyzją administracyjną będzie mógł poszerzyć wskazania do stosowania leku. Ale to skrajnie biurokratyczne rozwiązanie. Zakłada, że minister będzie musiał wydawać tysiące decyzji. Tak więc nowelizacja nie rozwiązała problemu, a jeszcze go tylko bardziej zbiurokratyzowała. To są rządy bezdusznych biurokratów. (…)

W dodatku to nieprawda, że nowelizacja zlikwidowała karanie lekarzy. Ono pozostało, tylko na bazie rozporządzenia, a nie ustawy. Lekarze nadal będą karani za nieprzestrzeganie ustawy. Czyli istnieje niebezpieczeństwo, że za przepisanie leku refundowanego kobiecie w ciąży lub antybiotyku niemowlęciu, lekarz będzie musiał zapłacić z własnej kieszeni.

Proszę zadzwonić do Centrum Zdrowia Dziecka. Połowa leków tam używanych, to leki, w rejestrach których nie ma słowa, że są dla dzieci.

Jakie są zatem efekty ustawy refundacyjnej?

Okazało się, że np. dzieci chore na mukowiscydozę nie będą mogły dostawać odżywki koniecznej do zmniejszenia objawów choroby za opłatą ryczałtową, jak do tej pory. Teraz ich rodzice będą musieli płacić 30 procent ceny, a ceny tych środków idą w setki złotych. (...) Takie przepisy mogą się skończyć katastrofą finansową dla rodzin z dziećmi chorymi na mukowiscydozę.

Balicki wskazuje na jeszcze jeden przykład:

Część cukrzyków już rezygnuje z pasków służących do oznaczania poziomu glukozy, żeby lepiej dawkować insulinę. Kilkadziesiąt złotych dla niektórych to wybór: kupić leki czy jedzenie. Rezygnacja z pasków skończy się większą liczbą odległych powikłań – a mówimy o niewydolności nerek, ślepocie, udarach mózgu. Zwiększając opłatę za paski, rząd prowadzi do takiej sytuacji.

A nam przypomina się jedno z żelaznych haseł Platformy: by żyło się lepiej…

W rozmowie z "Faktem" Marek Balicki stwierdza wprost:

Gdyby pani minister Kopacz i minister Arłukowicz przebrali się za zwykłych pacjentów i poszli do przychodni, na pewno nie napisaliby takich rozporządzeń, jakie obowiązują i nie przygotowali obowiązującej listy leków refundowanych. To prawo jest całkowicie oderwane od rzeczywistości. (…) Gdyby ktoś się przez chwilę zastanowił, nigdy by tego nie zrobił. Chyba, że ma serce z kamienia, a o to ani pani Kopacz, ani pana Arłukowicza nie posądzam. 

Pozostało 88% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości