Tomasz Nałęcz: Gospodarskie wizyty pokazują odpowiedzialność premiera

"Wizyty gospodarskie są stare jak świat, są znacznie starsze niż Gierek. A porównywanie Tuska do Gierka jest niezasadne" - mówi w rozmowie z "Faktem" Tomasz Nałęcz

Publikacja: 23.05.2012 11:11

Tomasz Nałęcz: Gospodarskie wizyty pokazują odpowiedzialność premiera

Foto: W Sieci Opinii

Prof. Nałęcz tłumaczył, że porównywanie "gospodarskich wizyt" premiera Tuska w miastach, w których rozgrywane będą mecze Euro 2012, do wyjazdów Edwarda Gierka sprzed 40 lat to kwestia pewnego stereotypu:

Gierek nie odkrył tej formuły kontaktu z rządzonymi. W każdej epoce historycznej osoba sprawująca władzę starała się przekonać najpierw swoich poddanych, potem swoich obywateli, że zna ich problemy, interesuje się nimi, potrafi je skutecznie rozwiązywać. Donald Tusk tym swoim ostatnim zachowaniem wpisuje się w tradycję znacznie bardziej powszechną i starszą niż czasy Edwarda Gierka. To stereotyp, że to Gierek wymyślił.

Dodał, że jego zdaniem analogia ta w ogóle nie jest zasadna:

Mamy na to nawet swoje przysłowie związane z obrazem dobrego gospodarza - "pańskie oko konia tuczy". Porównanie premiera Tuska do Edwarda Gierka ma w sobie podświadomie pejoratywny podtekst. Ponieważ czasy Gierka nas przyzwyczaiły do pewnej fałszywości tej sytuacji: źle się działo, ale by przypudrować zły stan rzeczy, Gierek jeździł po Polsce i chwalił, jak to wszystko się wspaniale rozwija.

Wydaje mi się, że ci, którym się to kojarzy tylko z Gierkiem, to krytycy Donalda Tuska. Nie sądzę, by ta analogia była zasadna.

Na pytanie, czy mimo wszystko w działaniach premiera nie chodzi o zapewnienie, że "wszystko jest cudownie" i jesteśmy przygotowani do Euro, podczas gdy wcale nie jesteśmy, Tomasz Nałęcz odpowiedział:

Premier Tusk zdecydował się na obejrzenie miejsc związanych z mistrzostwami Europy w piłce nożnej w stanie ogromnej krytyki stanu naszych przygotowań, która się przetaczała przez Polskę. Pełno jest głosów, że niczego się nie udało zrobić, a jak już zrobiono, to bez sensu, zamiast na drogie stadiony lepiej było wydać na żłobki... Ja w tej aktywności premiera nie widzę taniej propagandy sukcesu, ale widzę dosyć odważne wzięcie odpowiedzialności na siebie.

I przekonywał:

Premier tymi wizytami zademonstrował, że jeśli chodzi o ewentualne sukcesy czy niepowodzenia, nie zamierza się zasłaniać jakimiś ministrami, dyrektorami departamentów czy urzędnikami, tylko gotów jest wziąć to na siebie.

Myślę, że bierze się to z przekonania, że ta impreza będzie imprezą udaną. W czym ja zresztą popieram premiera. To krakanie tych wszystkich działających zgodnie z zasadą „skuś baba na dziada” będzie scenariuszem niespełnionym.

Prof. Nałęcz tłumaczył, że porównywanie "gospodarskich wizyt" premiera Tuska w miastach, w których rozgrywane będą mecze Euro 2012, do wyjazdów Edwarda Gierka sprzed 40 lat to kwestia pewnego stereotypu:

Gierek nie odkrył tej formuły kontaktu z rządzonymi. W każdej epoce historycznej osoba sprawująca władzę starała się przekonać najpierw swoich poddanych, potem swoich obywateli, że zna ich problemy, interesuje się nimi, potrafi je skutecznie rozwiązywać. Donald Tusk tym swoim ostatnim zachowaniem wpisuje się w tradycję znacznie bardziej powszechną i starszą niż czasy Edwarda Gierka. To stereotyp, że to Gierek wymyślił.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości