Reklama
Rozwiń

Szewach Weiss: We Francji Żydzi giną na ulicach, ale świat uważniej patrzy na Polskę

Nad antysemityzmem w Polsce i jego "zwielokrotnianiem" zastanawia się były przewodniczący Knesetu

Publikacja: 09.06.2012 10:39

Szewach Weiss: We Francji Żydzi giną na ulicach, ale świat uważniej patrzy na Polskę

Foto: W Sieci Opinii

Doctor honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego na łamach "Rzeczpospolitej" pytany przez Adama Tycnera, czy to, co się czasem dzieje na stadionach, można uznać za reprezentatywne dla całego państwa, odpowiada:

Nie, ale wy jesteście bacznie obserwowani, bo to u was Niemcy dokonali swoich zbrodni. Choć we Francji Żydzi giną na ulicach, to świat uważniej patrzy na Polskę. Patrzy na nią przez mikroskop. Kiedy na polskim stadionie pojawia się napis „Arbeit macht frei”, to wiadomość o tym wydarzeniu błyskawicznie obiega świat. Jeden okrzyk „Żydzi do gazu” niszczy mozolne polskie starania.

Często pan przyjeżdża do Polski. Miał pan osobiście do czynienia antysemityzmem?

Obraził mnie kiedyś Szymon Majewski. W jego programie aktor, który mnie parodiował, miał przyczepiony długi nos i deklarował, że wykupi polskie kamienice za izraelskie pomarańcze. To był prymitywny antysemityzm. Natychmiast zareagowałem na ten skandaliczny występ. To bardzo ważne, żeby odpowiedź na zniesławienie pojawiła się szybko. Kiedyś na warszawskim murze zauważyłem napis „Kwaśniewski to Żyd”. Kilka dni później ktoś dopisał: „I co z tego, rasisto?”. To była szybka i celna riposta. Podobną strategię zalecam polskiemu rządowi. Takich spraw nie wolno zostawiać. Brytyjscy chuligani mają niejedno na sumieniu. Można to Anglikom łatwo wypomnieć.

Były ambasador Izraela zauważa:

Dla polskich elit antysemityzm jest czymś nie do pomyślenia. Ten, kto by się do niego otwarcie przyznał, ściągnąłby na siebie zmasowaną krytykę. Również przytłaczająca większość polskiej młodzieży nie posługuje się stereotypami. Polskie samorządy odnawiają żydowskie cmentarze, mnóstwo ludzi interesuje się kulturą żydowską. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Problem w tym, że świat o tym nie wie.

Kto za to ponosi odpowiedzialność? MSZ? Prezydent? Premier? Polskie media?

Doctor honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego na łamach "Rzeczpospolitej" pytany przez Adama Tycnera, czy to, co się czasem dzieje na stadionach, można uznać za reprezentatywne dla całego państwa, odpowiada:

Nie, ale wy jesteście bacznie obserwowani, bo to u was Niemcy dokonali swoich zbrodni. Choć we Francji Żydzi giną na ulicach, to świat uważniej patrzy na Polskę. Patrzy na nią przez mikroskop. Kiedy na polskim stadionie pojawia się napis „Arbeit macht frei”, to wiadomość o tym wydarzeniu błyskawicznie obiega świat. Jeden okrzyk „Żydzi do gazu” niszczy mozolne polskie starania.

Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy polskimi śmigłowcami AH-64E będzie miał kto latać?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Rząd Tuska prosi się o polityczny Ku Klux Klan i samozwańcze rasistowskie ZOMO
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Nastroje po wyborach, czyli samospełniająca się przepowiednia
Publicystyka
Marek Migalski: Jak prezydent niszczy państwo – cudy nad urną i rosyjskie boty