Sejm leniwy, za to tęczowy

Powrót folkloru politycznego i forsowanie ważnych ustaw bez konsultacji społecznych to cechy tej kadencji

Publikacja: 26.07.2012 22:03

Eliza Olczyk

Eliza Olczyk

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Wraz z nadejściem sejmowych wakacji kończy się pierwszy polityczny sezon tej kadencji. Rozpoczęło ją trzęsienie ziemi - exposé premiera Donalda Tuska. A później napięcie już tylko rosło.

Sejm przez pierwszy rok uchwalił co prawda zaledwie 66 ustaw (do 23 lipca). Na tle kadencji, które przystosowywały nasze prawo do unijnego to blisko trzykrotnie mniej. Nawet w poprzedniej kadencji, gdy premier Tusk zapowiedział cztery lata spokoju, w pierwszym roku działania posłowie przyjęli prawie dwa razy więcej ustaw 119.

-  Sądząc po długości sesji plenarnych, pracujemy mniej niż w poprzednich latach - mówi Krystyna  Łybacka z SLD zasiadająca w Sejmie nieprzerwanie od 1991 r. - Głównie ztego powodu, że rząd nie był specjalnie aktywny.

Ale leniwe życie posłów to niejedyna cecha charakterystyczna dla obecnej kadencji.

Exposé premiera po raz pierwszy od lat wyznaczyło precyzyjnie plan działania rządu - podwyższenie wieku emerytalnego do 67 lat, nowe zasady przechodzenia na emeryturę dla służb mundurowych, podwyżka składki rentowej dla pracodawców, likwidacja ulgi w PIT, zamach na podatkowe przywileje twórców. I wszystkie te zapowiedzi, których celem jest zwiększenie dochodów budżetu państwa kosztem budżetów obywateli, są konsekwentnie realizowane.

- To rzeczywiście była pewna nowość. Przeszliśmy od „było cudownie" do „będzie ciężko" - mówi Jarosław Flis, socjolog z UJ.

A Wawrzyniec Konarski, politolog z UJ, dodaje, że przerzucanie kosztów nadchodzącego kryzysu na pracowników etatowych i twórców wyznacza nową politykę, skrajnie neoliberalną, która zaczyna dominować w całej Europie.

- A z poszukiwaniem pieniędzy w przerostach administracyjnych, z realizacją deregulacji lub reformy finansów publicznych rząd się już tak bardzo nie spieszy - zauważa Łybacka.

Posłanka Sojuszu zwraca też uwagę na inną charakterystyczną rzecz: rząd coraz częściej korzysta z projektów poselskich, by uchwalić kontrowersyjne prawo, nie konsultując go z partnerami społecznymi. - Tak było z prawem energetycznym albo ze zmianą prawa oświatowego - przypomina Łybacka. - Ilekroć rząd się orientuje, że zaspał sprawę, to chętnie ucieka się do tego pomysłu.

Cechą tej kadencji była również skłonność do ograniczenia wolności obywatelskich. Choć początki tego trendu można było już zauważyć w poprzednim Sejmie, gdy senator PO Marek Rocki zgłosił słynną poprawkę umożliwiającą utajnienie informacji publicznej. W kwietniu Trybunał Konstytucyjny uznał ją za niezgodną z ustawą zasadniczą, ale partia rządząca nie spieszy się z naprawą tej sytuacji. Za to w obecnej kadencji rząd zamierzał cichaczem wyrazić zgodę na przyjęcie ustawy o ACTA, co spowodowało ogromny sprzeciw społeczny. Opór wywołała też inicjatywa prezydenta zmierzająca do ograniczenia prawa do zgromadzeń. A jeszcze dziś Sejm zajmie się ustawą o informacji oświatowej, która również budzi ogromny opór środowiska nauczycielskiego, bo przewiduje zbieranie informacji imiennych m.in. o dysfunkcjach uczniów. Senatorowie PO w tej kadencji przygotowali też zmianę prawa prasowego, która de facto ograniczała niezależność gazet. Po gruntownej krytyce Senat wycofał się z pomysłu.

Skąd tendencja do forsowania przez parlament przepisów niekorzystnych dla obywateli? - Bo wśród rządzących narasta poczucie bezkarności - komentuje Flis. - Wiedzą, że opozycja jest słaba i uważają, iż dzięki temu wszystko im się upiecze.

Bratobójcza wojna opozycji to też zjawisko niewidziane na scenie politycznej od lat 90. Zaczęło się od bezpardonowej walki między SLD a Ruchem Palikota okraszonej wzajemnymi wyzwiskami. Na to nałożyła się nieco mniej efektowna, ale równie ważka wojenka między PiS a Solidarną Polską Zbigniewa Ziobry. - Na taką skalę nie widzieliśmy do tej pory walk między teoretycznie bratnimi ugrupowaniami - zaznacza Flis. - A efekt jest taki, że opozycja zajęta sama sobą pozwala harcować partiom rządzącym.

Nowością tej kadencji jest też powrót folkloru politycznego do Sejmu. Stało się to za sprawą Ruchu Palikota, który przez pierwsze miesiące działał w myśl zasady: dzień bez happeningu to dzień stracony.

- A na koniec sezonu politycznego afera taśmowa w PSL ujawniła istnienie grupy rentierów politycznych, żyjących z tego, że należą do danej partii i to jest smutny akord na zakończenie tego sezonu politycznego - podsumowuje prof. Konarski.

Wraz z nadejściem sejmowych wakacji kończy się pierwszy polityczny sezon tej kadencji. Rozpoczęło ją trzęsienie ziemi - exposé premiera Donalda Tuska. A później napięcie już tylko rosło.

Sejm przez pierwszy rok uchwalił co prawda zaledwie 66 ustaw (do 23 lipca). Na tle kadencji, które przystosowywały nasze prawo do unijnego to blisko trzykrotnie mniej. Nawet w poprzedniej kadencji, gdy premier Tusk zapowiedział cztery lata spokoju, w pierwszym roku działania posłowie przyjęli prawie dwa razy więcej ustaw 119.

Pozostało 89% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości