Zapytany czy jest dziennikarzem politycznym, odpowiada:
Myślę, że to są czasy, w których mam emocje polityczne, najsilniejsze w ostatnich latach, poza początkiem i potem połową lat dziewięćdziesiątych. Miałem je w czasie rządów PiS, gdyż uważałem, że w szczególności służby specjalne prokuratury znalazły się w rękach ludzi, którzy ją używają do prywatnych celów albo do zdobywania i poszerzania władzy. I w tych trzech momentach czułem się dziennikarzem politycznym, walczyłem słowem o inną politykę. Rządy Jarosława Kaczyńskiego, a w szczególności Zbigniewa Ziobry, spowodowały, że poczułem młodzieńczą pewność, że wiem, co mam zrobić i muszę to zrobić.
Najsztub komentuje doniesienia o dużej liczbie podsłuchów w Polsce:
Zawsze byłem zwolennikiem ograniczenia ilości służb i zmiany prawa, pozwalającego im robić to w sposób bezkarny, bez zgody sądu. Natomiast nie widzę dzisiaj w przestrzeni publicznej, w wykonaniu władzy, wykorzystywania tych bilingów. Za rządów PiS problemem było to, że służby może podsłuchiwały trochę mniej, niemniej lubiły to upubliczniać. Używały tych podsłuchów do zdobywania i poszerzania władzy. U Platformy tego pociągu nie widzę, więc rozumiem, że to jest trochę tak, że oficerowie, ludzie odpowiedzialni w służbach, którzy walczą o zwiększenie tych podsłuchów, wytłumaczyli Platformie, że to nieszkodliwe, i że oni to będą robili dla bezpieczeństwa państwa. A Platformie zależy tylko na tym, żeby tego nie używać w walce politycznej. Myślę, że to jest taki mechanizm i w tym sensie on mnie mniej oburza, natomiast nie zmienia to faktu, że w Polsce służby tego nadużywają.
Czy dziennikarz wpisuje się na listę lemingów?