Ta sprawa od początki wzbudza ogromne kontrowersje. Wszak chodzi o bramę, która weszła do światowej historii przełomowym strajkiem z sierpnia 1980 r. Wówczas władza się ugięła, powstała „Solidarność”, co otworzyło drogę do obalenia komunistycznej władzy.
Po odzyskaniu niepodległości zniknął napis „im. Lenina” wraz z towarzyszącym mu socjalistycznym odznaczeniem ("Sztadarem Pracy"). Jednak decyzją prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza (PO) napis i order powrócił. Na stałe, a nie tylko na potrzeby zdjęć do filmu Andrzeja Wajdy „Wałęsa”. To wywołało liczne głosy protestu przeciwko zakłamywaniu historii.
Wczoraj Lenina odpiłowali ludzie Solidarności. Przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” Piotr Duda, który dokonał pierwszego cięcia, po przeniesieniu napisu do sali BHP powiedział dziennikarzom, że „teraz nie ma wstydu”:
Nie mogliśmy już na to codziennie patrzeć i przekomarzać się z urzędnikami – że raz zasłaniamy, raz odkrywamy – było to wszystko bez sensu. Jak widać Lenin nie jest wieczny i mam nadzieję, że już tu nigdy nie powróci.
I dodał: