W serwisie fakt.pl czytamy:
„Gość od swastyk” i „ciamciaramcia” – takimi wyzwiskami jeszcze kilka lat temu obrzucali się Donald Tusk i Roman Giertych. Po latach bezpardonowego okładania się razami i otwartej politycznej wojny Donald Tusk gra teraz z Giertychem. Jak to się stało, że zwalczający się bezwzględnie liderzy z dwóch biegunów politycznej sceny są teraz tak blisko siebie? Cud pojednania?! Czy inne zjawisko z kategorii „paranormalne”?!
Jak przypomina czytelnikom:
Kulminacją politycznej kariery Romana Giertycha było wejście do rządu Jarosława Kaczyńskiego. Lider najbardziej radykalnego ugrupowania w ówczesnym Sejmie – Ligi Polskich Rodzin – wraz z Samoobroną poparli Kaczyńskiego i stworzyli rząd. Giertych został wicepremierem i ministrem edukacji. Platforma pod wodzą Donalda Tuska natychmiast wszczęła alarm. Najmocniej biła właśnie w Giertycha. Wytykała jego ludziom nazistowskie skandale i ataki na mniejszości seksualne.
Po czym przywołuje zdanie Donalda Tuska wypowiedziane w 2006 r.: