Reklama

Sędzia Milewski: Podejdą do mojej sprawy zgodnie z literą prawa, a nie z jego duchem

Osławiony prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku: Chyba pan rozumie, że kancelaria dzwoni w sprawie nietuzinkowej, która cały czas nabierała rozpędu, którą żyje cała Polska. Musiałem rozmawiać (…) Byliśmy pod presją.

Publikacja: 25.09.2012 12:38

Sędzia Ryszard Milewski

Sędzia Ryszard Milewski

Foto: PAP/serwis codzienny, Adam Warżawa Adam Warżawa

„Gazeta Wyborcza” publikuje rozmowę Bogdana Wróblewskiego z sędzią Ryszardem Milewskim – „Sędzia Milewski atakuje: Mój sąd jest szkalowany przez Gowina [ROZMOWA TYGODNIA]”. Istotnie obrona Milewskiego to atak. I istotnie jest to rozmowa roku, ba dekady, a może i dwóch sądownictwa III RP. Bo sędzia, który mówił o „zaufanych sędziach”, w swoim postępowaniu nie widzi nic złego:

Nie widzę tu naruszenia przepisów czy naruszenia niezawisłości .

Gdyż:

Nie rozmawiałem jako sędzia, który orzeka w jakiejś sprawie, tylko jako prezes. Prezes pełni funkcję administracyjną i musi rozmawiać ze wszystkimi - z urzędem wojewódzkim, z urzędem miejskim, z dziennikarzami. Tym bardziej jeżeli sekretarka łączy mnie z kancelarią premiera.

Przecież premier nie jest zwierzchnikiem administracji sądowej?

Reklama
Reklama

Nie jest. Ale chyba pan rozumie, że kancelaria dzwoni w sprawie nietuzinkowej, która cały czas nabierała rozpędu, którą żyje cała Polska. Musiałem rozmawiać.

W rozmowie z rzekomym emisariuszem ministra Tomasza Arabskiego szefa kancelarii premiera Donalda Tuska, którą opublikowała Gazeta Polska Codzienna  mówił że „jest, teraz jest kwestia, czy przyspieszyć, czy nie przyspieszyć?”. A teraz tłumaczy:

Sędzia przewodnicząca Iwona Błaszczyk-Sobczyk skontaktowała się ze mną 5 września. Wiadomo, jaka była presja. Zastanawialiśmy się, co robić - termin, sala. Przewodnicząca powiedziała mi, że w grę wchodzą trzy terminy: 12, 17 lub 19 września. Ustaliliśmy, że to będzie 12. Byliśmy pod presją.

Sędzia Milewski twierdzi, że nagrania są zmanipulowane:

Wydaje mi się, że to nagranie trwa krócej, ale byłem przekonany, że rozmawiam z kancelarią, więc czasu nie mierzyłem.

Sędzia twierdzi też, że nikomu tego nie zgłaszał, oprócz swojej bezpośredniej przełożonej z Sądu Apelacyjnego, która podzielała jego opinię, gdyż:

Reklama
Reklama

Byłem przekonany, że rzeczywiście jest potrzeba spotkania w związku ze sprawą Amber Gold.

Charakterystyczny jest ten fragment wywiadu:

Potraktowałem to tak: było spotkanie z ministrem, to może teraz premier potrzebuje spotkania.

W jakiejś innej aferowej sprawie było takie zainteresowanie władzy wykonawczej?

Tak rozdmuchanej sprawy jeszcze nie było.

Minister Gowin zarzuca, że był pan gotów przyjąć polityczne zlecenie.

Reklama
Reklama

Jakie? Pan minister Gowin od początku szuka w Gdańsku....

...sitwy prawników. I zaliczył pana do tej sitwy, bo twierdzi, że chce pan zablokować wyjaśnienie sprawy Amber Gold.

Tak powiedział. Ale co ja tam mam blokować? Pan minister wszystkie akta spraw Marcina P. wziął. Jego urzędnicy oglądali je przez trzy dni tam i z powrotem. Moi wizytatorzy je badali, apelacyjni wizytatorzy je badali. Zlecił kontrolę, nawet mnie nie poinformował. Niezgodnie z ustawą o ustroju sądów, bo kontrolować mógł tylko Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Dopiero gdyby okazała się niezadowalająca, minister mógłby przysłać kontrolerów z innego sądu.

I choć sugeruje, że Gowin przekroczył swoje uprawnienia, to przyznaje: „Nie protestowałem, bo znów by było, że mam coś do ukrycia”. I przechodzi do frontalnego ataku:

Czy pan z premierem chciał rozmawiać o ministrze Gowinie?

Reklama
Reklama

Nie. O tym, że opinie o gdańskim sądzie są krzywdzące. Bo cała sprawa Amber Gold nie leży w aktach starych spraw Marcina P., gdzie wyroki są prawomocne i nie zostały zaskarżone przez prokuraturę.

Sam zarządziłem ich lustrację i tam wyszły dwie sprawy. Karty karnej informującej o skazaniu Marcina P. w sądzie Gdańsk–Północ, która powinna być po 14 dniach przesłana do rejestru karnego, a leżała blisko trzy miesiące. I sprawa malborska, gdzie było zasądzone naprawienie szkody od trzech oskarżonych i sędzia czekała blisko rok na uprawomocnienie się co do dwóch z nich. Tam miała być dyscyplinarka.

A już w sierpniu miałem telefony od pana Wojciecha Hajduka, który był dyrektorem departamentu, a teraz jest wiceministrem. Powołując się na ministra, żądał, bym robił dyscyplinarki kuratorom, sędziom, prezesom i sam ich nie ogłaszał, bo minister to zrobi w telewizji.

Odpowiedziałem, że spokojnie, są zlecone lustracje, nie będę robił dyscyplinarki tylko po to, żeby się komuś przypodobać. Procedura musi być zachowana.

Nie mogę się dalej wypowiadać o panu Gowinie, jeszcze dwa dni jestem prezesem, to jest mój zwierzchnik. Tak, chciałem rozmawiać z premierem, jeśli o to prosi, bo mój sąd jest szkalowany, a nie szuka się chyba tam, gdzie trzeba...

Reklama
Reklama

I konkluduje:

Moim zdaniem pan minister ten Gdańsk rozgrywa politycznie dla siebie, takie mam wrażenie.

Przeciwko premierowi?

Tego nie powiedziałem. To jest polityka. Nie jestem politykiem. Oddaję się w ręce sędziów z KRS i mam nadzieję, że podejdą do mojej sprawy zgodnie z literą prawa, a nie z jego duchem.

No, zapewne 25 lat doświadczeniach w spawach karnych, którymi chwali się Milewski, upewnia go w tej nadziei, że w antynomi litery i sensu prawa - praktyka staje po stronie tego pierwszego…

„Gazeta Wyborcza” publikuje rozmowę Bogdana Wróblewskiego z sędzią Ryszardem Milewskim – „Sędzia Milewski atakuje: Mój sąd jest szkalowany przez Gowina [ROZMOWA TYGODNIA]”. Istotnie obrona Milewskiego to atak. I istotnie jest to rozmowa roku, ba dekady, a może i dwóch sądownictwa III RP. Bo sędzia, który mówił o „zaufanych sędziach”, w swoim postępowaniu nie widzi nic złego:

Nie widzę tu naruszenia przepisów czy naruszenia niezawisłości .

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Reklama
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Dotacje z KPO, czyli kot z wykręconym ogonem
Publicystyka
Marek Migalski: Andrzeja Dudy życie po życiu
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Porażka Donalda Trumpa. Chiny pozostają przy Rosji
Publicystyka
Wojciech Warski: Prezydent po exposé, przed zagraniczną podróżą
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Jak Polska w polityce międzynarodowej stała się statystą
Reklama
Reklama