Piotr Gursztyn mówi w wywiadzie dla stefczyk.info:
Kiedy mówimy o polityku, który jest wybierany w powszechnych wyborach, to musimy zawsze pamiętać, że taki człowiek ma kalkulację polityczną dotyczącą jego ewentualnej reelekcji i postrzegania w oczach wyborców. (...) Ten konkretny przypadek został właściwie wywołany zeszłorocznymi zamieszkami, które miały miejsce 11 listopada. Z Pałacu Prezydenckiego mieliśmy dwie reakcje na tę sprawę: jedną złą, drugą dobrą. Zła to pospieszne napisanie i znowelizowanie prawa o zgromadzeniach. A druga – moim zdaniem jest dobra, to właśnie ten marsz. Oczywiście nie wiemy jak to się skończy, ale sama inicjatywa i reakcja nie jest zła. To co widzieliśmy rok temu było rzeczą okropną. Do tej pory data 11 listopada nie budziła kontrowersji co do istoty – nagle okazało się, że to święto potrafi mocno dzielić.
Według publicysty istnieje jednak zagrożenie:
Byłoby jednak rzeczą złą, gdyby Marsz Niepodległości i marsz zorganizowany przez prezydenta były traktowane jako wzajemne konkurencje. Moim zdaniem powinniśmy trochę wyciszyć emocje i uznać za rzecz pozytywną to, że ośrodek prezydencki nie kwestionuje pewnych podstawowych faktów z kanonu narodowego, o czym świadczy trasa marszu, który jest trochę takim chodzeniem od pomnika do pomnika wielkich postaci. Postaci, które przecież dzieliło niemal wszystko.
Zapytany czy aktywność prezydenta jest odpowiedzią na kiepskie sondaże PO, stwierdza: