Piotr Gliński: Ten fałsz „GW" mnie raził

Kandydat na premiera rządu technicznego: Wierzę, że można łączyć ludzi. To silne przekonanie jeszcze z czasów, gdy pracowałem społecznie w komisji mediacji interwencji mazowieckiej „Solidarności", kierowanej przez Zofię Romaszewską. Przez 15 miesięcy odgrywaliśmy rolę rozjemców, łączników, szukaliśmy kompromisu

Publikacja: 08.10.2012 09:51

Prof. Piotr Gliński

Prof. Piotr Gliński

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Michał i Jacek Karnowscy na łamach najnowszego „Uważam Rze” rozmawiają z prof. Piotrem Glińskim – kandydatem na premiera rządu technicznego

Ceni pan profesora Jerzego Buzka?

Cenię za dorobek w „Solidarności". Kibicowałem mu, gdy wybierano go na premiera. I może tyle powiem.

A nie jest pan drugim Jerzym Buzkiem?

Nie. Mam swoją drogę i umiem uczyć się na błędach innych.

Media obiegła informacja, że był pan w Unii Wolności. Dla wielu wyborców prawicy to bardzo czytelna identyfikacja i raczej niedobra

.

Po pierwsze, ja się nie zmieniłem. Jeśli coś się zmieniło, to rzeczywistość. Ja jestem wierny swoim poglądom.

Po czym tak tłumaczy się ze związków z partią Leszka Balcerowicza:

Z list tej partii kandydowałem w 1997 r. jako człowiek zajmujący się ekologią, kochający przyrodę, uprawiający sport, żeglujący, chodzący po górach. Na początku polskich przemian wobec przyrody była duża agresja, myślano tylko o gospodarce. Szukałem drogi zmiany i stąd kandydowanie z list UW (…) gdy skręt w lewo stał się dla mnie nie do zaakceptowania, zapłaciłem zaległe składki i się wypisałem.

W czasie awantury o drogę przez Dolinę Rospudy, rozpętanej przez „Wyborczą" i PO, też był pan po stronie przeciwników budowy?

Nie, byłem rozdarty. Bardzo mnie zirytowała obłuda, nie tyle ekologów, ile nowo nawróconych obrońców Rospudy. Środowiska ekologiczne mówiły o sprawie 10 lat wcześniej – wtedy, gdy decyzje były podejmowane, gdy można było przygotować kompromis. Nikt się wtedy, także z mediów, sprawą nie interesował, a było to długo przed rządami PiS. Uderzono dopiero wtedy! „Gazeta Wyborcza" z dnia na dzień zrobiła się szaleńczo zielona i ekologiczna. Po raz pierwszy!

I ostatni.

Tego nie wiem, ale pamiętam, że sam Adam Wajrak mówił, iż mu „Wyborcza" nigdy wcześniej nie pozwoliła na taką wojnę z politykami. Ten fałsz „GW" mnie raził. Publicznie o tym mówiłem

Prof. Gliński, jak sam mówi, wyciągnął wnioski:

Zobaczyłem wtedy wyraźnie, jak nieuczciwie działają grupy interesów i środowiska medialne, które straciły nieco wpływów. Jakich potwornych metod używają, po jakie środki sięgają. Byłem tym zniesmaczony. Protestowałem przeciwko temu, bo ludzie, którzy cenią demokrację, nie mogą na to się zgodzić, choćby mieli całkiem inne poglądy. Nie może być na to zgody, bo to jest koniec wolności!

Był pan sierotą po PO-PiS?

Klasyczną. I nie wstydzę się tego, bo Polacy mieli prawo oczekiwać wówczas, w roku 2005, realizacji marzeń o lepszym państwie, a nie wojny w obozie postsolidarnościowym. Szkoda, że Donald Tusk nie zachował się wtedy bardziej odpowiedzialnie, dziś wiemy, że to on nie chciał porozumienia.

Wciąż jednak wierzę, że można łączyć ludzi. To silne przekonanie jeszcze z czasów, gdy pracowałem społecznie w komisji mediacji interwencji mazowieckiej „Solidarności", kierowanej przez Zofię Romaszewską. Przez 15 miesięcy odgrywaliśmy rolę rozjemców, łączników, szukaliśmy kompromisu. Przecież w tym wielkim ruchu było dużo kłótni, sporów, konfliktów, często zresztą inspirowanych przez komunistyczne służby. Pamiętam, gdy jako młody chłopak stałem na tokarce w hali fabrycznej i przemawiałem do robotników, usiłując rozwiązać jakiś konflikt czy problem

Pytany przez braci Karnowskich jak to się stało, że zbliżył się do Prawa i Sprawiedliwości, profesor Gliński od razu zastrzega:

Nie przypominam sobie, by mój stosunek do Prawa i Sprawiedliwości zmieniał się zasadniczo. Oczywiście, jedne działania podobały mi się bardziej, inne mniej. Ale zawsze dostrzegałem w programie tej partii cenne elementy. I zawsze nie podobało mi się wykluczanie PiS z debaty przez niektóre media i środowiska pod hasłem, że to jakaś niedemokratyczna propozycja, że jest poza nawiasem. Oburzało mnie dorabianie tej gęby i do dzisiaj oburza. Bo oprócz rodziców to właśnie Adam Michnik i Jacek Kuroń uczyli mnie, w czasach walki z komunizmem, że trzeba bronić ludzi, którzy są w niesprawiedliwy sposób traktowani, zwłaszcza w sferze publicznej.

Po czym podkreśla:

W programie PiS, w stosunku tej partii do polityki, szanuję dbałość o rację stanu, państwowość, poczucie odpowiedzialności za ludzi. Tu zresztą widzę główną różnicę pomiędzy PO a PiS. Głównym przekazem Donalda Tuska jest bowiem tak naprawdę teza, że państwo nikomu nie powinno pomagać, niech każdy sobie radzi sam, a takie amber goldy niech łupią ludzi do woli. No bo jeśli ktoś jest naiwny, to jego wina. W tym starciu polski inteligent nie może stać po tej stronie, bo jego zadaniem jest wymuszanie na władzy odpowiedzialności za wszystkich obywateli, także za tych słabszych

I dodaje:

Nie ma zaradnych obywateli bez dobrze zorganizowanego państwa! Bez zasady pomocniczości, wywodzącej się z nauczania społecznego Kościoła. To się zresztą opłaca – państwo uczciwe jest zawsze tańsze niż państwo skorumpowane, pełne niejasnych układów i powiązań.

Takie jest państwo Tuska?

Niestety częściowo tak. To klasyczny przykład złych rządów. Państwo jest silne tam, gdzie nie powinno używać siły, a słabe tam, gdzie aż się prosi o zdecydowaną akcję

Cel rządów Donalda Tuska?

Rządy te najcelniej nazywa określenie „demokracja ad hoc". Zostało to opisane w Studiach Socjologicznych przez młodego politologa p. Szewczaka już kilka lat temu.

To jest metoda sprawowania władzy za pomocą skakania z medialnego kwiatka na kwiatek, przechodzenia od jednej przykrywki medialnej do drugiej, od afery do afery. Dziś pedofile, jutro hazard. Wszystko podporządkowane jest efektowi telewizyjnemu. Finałem jest jeszcze większy bałagan, zaniedbanie rozwiązywania realnych problemów. Nie mówiąc już o jakiejkolwiek myśli strategicznej. Jej nie ma.

A co zamierza zrobić kandydat na premiera?

Generalnie szukam dynamiki społecznej, tego nam potrzeba. Rolą państwa jest stworzyć ku temu możliwości, budzić energię obywatelską Polaków. To ważne hasło, szkoda, że tak zniszczone, wykorzystane przez Platformę.

Można zatrzymać młodych Polaków w kraju?

Na pewno nie zatrzymamy ich, nie próbując tego. Jeżeli naprawimy nasze państwo, to będzie u nas wiele miejsca dla młodych, ambitnych absolwentów. Można to robić bez wielkiego kapitału, można np. popierać spółdzielczość. A zamiast tego mamy ze strony rządu właśnie atak na spółdzielczość – przykładem nagonka na SKOK.

Michał i Jacek Karnowscy na łamach najnowszego „Uważam Rze” rozmawiają z prof. Piotrem Glińskim – kandydatem na premiera rządu technicznego

Ceni pan profesora Jerzego Buzka?

Pozostało 98% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości