„Nie wierz Achajom nawet jak dary przynoszą”. Wojciech Maziarski chwali prof. Piotra Glińskiego. W pierwszym zdaniu w „Gazecie Wyborczej” pisze, że to „człowiek światły”, tytułuje po galicyjsku: „pracownik Polskiej Akademii Nauk i były prezes Polskiego Towarzystwa Socjologicznego”. Czyżby zmiana godna tej, którą Piotr Skwieciński opisywał w przypadku „Polityki”?
Nie, nie, drodzy czytelnicy, red. Maziarski, nawet nie dopuszcza możliwości, którą nawet na swój specyficzny sposób dopuścił prezydent Bronisław Komorowski. Redaktor Maziarski wie.
Zresztą on, jak zawsze, wie lepiej. Bo, gdy kandydat na premiera rządu technicznego (co już felietonista „Wyborczej” opatrzył subtelnym epitetem „rzekomy”) stwierdził:
Nie podpisuję się pod tezą o zamachu, natomiast jest to jedna z uprawnionych hipotez, które wymagają weryfikacji (…) Nikt poważny nie może powiedzieć, że raport Millera wyjaśnił katastrofę smoleńską
To redaktor zaraz wie dużo lepiej, co autor miał na myśli. I raczy nas przekładem z polszczyzny na maziarszczyznę: