Brakuje przejrzystości

W Polsce w ugrupowaniach politycznych działa wielu ludzi, którzy starają się za ich pośrednictwem realizować swoje partykularne interesy – twierdzi socjolog Antoni Kamiński w rozmowie z Matyldą Młocką.

Publikacja: 11.11.2012 20:23

Antoni Kamiński

Antoni Kamiński

Foto: Fotorzepa, ms Michał Sadowski

Regularnie media podają informacje o działaczach Platformy Obywatelskiej, zasiadających w różnych organach spółek Skarbu Państwa. Ostatnio pojawiła się kolejna lista, ponad 400 nazwisk...

Ta sprawa nie dotyczy tylko posłów PO. Wielu polityków zasiada lub zasiadało w spółkach Skarbu Państwa. Działacze partyjni wykorzystują swoją pozycję polityczną po to, żeby uzyskać dodatkowe korzyści. Działalność partyjna staje się dla nich szansą na zrobienie kariery, niekoniecznie politycznej.

Czy może być też kołem ratunkowym dla tych polityków, którzy nie mają szansy na dalszą karierę polityczną?

Wyraźnie pokazuje to przypadek byłego ministra skarbu Aleksandra Grada, któremu w związku z prywatyzacją Stoczni Szczecińskiej groziła dymisja. Nie dość, że nie został zdymisjonowany, to po wyborach dostał intratną posadę w jednej ze spółek Skarbu Państwa. Skoro, jak sądzę, nie sprawdził się, jako minister, to nie ma powodu, by przypuszczać, że sprawdzi się jako prezes wielkiej firmy.

Dlaczego? Może to stanowisko bardziej odpowiada jego charakterowi...

Żeby skutecznie działać w biznesie trzeba mieć cechy, które by nas do tego predestynowały, czyli na przykład umiejętności menedżerskie. W przypadku ministra Grada okazało się, że z tym ma raczej problem.

Czy można jakoś zaradzić sytuacji, w której to nie umiejętności decydują o wyborze do rady nadzorczej?

Przypomina mi to rozmowę z jednym z działaczy partyjnych, który zapytał mnie, w jaki sposób usprawnić administrację publiczną. Odpowiedziałem mu, że trzeba wyrzucić z niej partie polityczne. Stwierdził on, że to niemożliwe, bo przecież partia musi coś zrobić ze swoimi działaczami.

No właśnie, co partia może zrobić z działaczami?

W Polsce w ugrupowaniach politycznych działa wielu ludzi, którzy starają się za ich pośrednictwem realizować swoje partykularne interesy. W partii trzyma ich siła tych interesów, a nie dobro publiczne. Na szczęście nie nabrało to jeszcze u nas takiej skali jak w Rosji czy na Ukrainie.

Do tamtejszych standardów to nam jeszcze daleko…

Ale zagrożenie jest poważne. Po pierwsze dlatego, że działacze partii, którzy zasiadają w radach nadzorczych stają się lobbystami na rzecz swojej spółki, psują rynek, a ich działalność w radach nadzorczych generuje niepotrzebne koszty. Poza tym spowalnia prywatyzację. Ludziom, którzy zasiadają w spółkach nie zależy przecież na tym, żeby stracić źródło korzyści, z którego mogą czerpać.

Zatrudnianie ludzi z politycznego klucza pogłębia frustrację tych Polaków, którzy sami nie mogą znaleźć pracy…

Ludzie stają się cyniczni, spada zaufanie do instytucji publicznych. Liczne badania sondażowe pokazują, że i tak jest ono niskie. W naszych głowach mamy pesymistyczny obraz tego, w jaki sposób funkcjonuje sfera publiczna w Polsce. Zaczyna dominować fatalizm.

PiS proponuje stworzenie centralnego rejestru oświadczeń, który informowałby, kto z działaczy partii politycznej jest zatrudniony w spółkach Skarbu Państwa, w ministerstwach czy agencjach rządowych. To wszystko byłoby dostępne w Internecie. Może takie rozwiązanie mogłoby pomóc?

Każda próba zwiększenia jawności oraz przejrzystości byłaby krokiem naprzód. W tej dziedzinie panuje totalny brak przejrzystości. Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłby też powrót do koncepcji silnej służby cywilnej, o większym stopniu autonomii wobec środowiska politycznego, bardziej zgodnej z modelem wprowadzonym przez rząd AWS.

Co dałoby takie rozwiązanie?

Wzmocnienie korpusu służby cywilnej zmniejszyłoby możliwości wchodzenia do niej ludzi z polecenia partyjnego. Teraz szef służby cywilnej nie ma tak silnej pozycji, jaką powinien mieć.

Pozostają jeszcze spółki, które istnieją w małych gminach czy powiatach. Co z nimi?

Tam też jest problem z działaczami partyjnymi. Na przykład wielu radnych dorabia sobie do pensji w spółkach komunalnych. W Polsce mamy przede wszystkim problem z liczbą radnych. W Radzie Warszawy jest 60 radnych, a w każdej dzielnicy 20–30, to daje kilkaset osób, którym trzeba zapłacić. A gdyby tak zmniejszyć ich ilość?

To jest niemożliwe...

W Vancouver, mieście porównywalnym pod względem wielkości do Warszawy, rada miasta składa się z kilku osób. Jeśli jest mniej radnych, to można więcej od nich wymagać i lepiej płacić, by nie musieli nigdzie dorabiać. Teraz świadomie pozwala im się na dorabianie w radach nadzorczych.

Wyobraża pan sobie, jaki krzyk podnieśliby wyborcy? A tabloidy zaczęłyby pisać o tym, że radni za dużo zarabiają i wygodnie sobie żyją za nasze pieniądze.

Nie trzeba być specjalnie inteligentnym, by zrozumieć, że ludzie o wysokich kwalifikacjach i zdolnościach powinni być odpowiednio wynagradzani. Poza tym ciąży na nich duża odpowiedzialność, którą powinno się egzekwować. Teraz pomyłki administracji traktuje się jako przypadkowe błędy, a jest ich naprawdę bardzo wiele.

W jaki sposób tych ludzi rozliczać? Tu znowu pojawiłby się problem…

Mamy Najwyższą Izbę Kontroli, Prokuratorię Generalną, o instytucjach związanych ze ściganiem przestępczości i wymiarem sprawiedliwości nie wspominając. Narzędzia kontroli są wystarczające, tylko nie ma woli politycznej, by z nich korzystać.

Antoni Kamiński jest socjologiem, wykładowcą Collegium Civitas, pracownikiem Instytutu Studiów Politycznych PAN

Regularnie media podają informacje o działaczach Platformy Obywatelskiej, zasiadających w różnych organach spółek Skarbu Państwa. Ostatnio pojawiła się kolejna lista, ponad 400 nazwisk...

Ta sprawa nie dotyczy tylko posłów PO. Wielu polityków zasiada lub zasiadało w spółkach Skarbu Państwa. Działacze partyjni wykorzystują swoją pozycję polityczną po to, żeby uzyskać dodatkowe korzyści. Działalność partyjna staje się dla nich szansą na zrobienie kariery, niekoniecznie politycznej.

Pozostało 92% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości