Wildsteinowe felietony ukazywały się z nadtytułem AD VOCEM. W ponury, jesienny dzień 2003 roku stworzył pełen namiętności i kpiny tekst - „Polacy mają wreszcie swoją Evitę". Zaczynał się słowami: „Rozerotyzował się nam naród. Na przekór jesiennym słotom ponad połowę Polaków ogarnęła gwałtowna namiętność. Można przyjąć, że tliła się ona już od jakiegoś czasu podsycana przez pisma kobiece i telewizję, pokazy mody i aukcje dobroczynne. Dotąd jednak było to uczucie platoniczne. Jego obiekt nie był wolny. Teraz okazuje się, że jest do wzięcia. Wydało się, że Kwaśniewski opuści jednak Pałac Prezydencki. Naród zapragnął jego żony, Jolanty.
Pragnienie jest tak silne, że musi zostać zaspokojone. „Przyszła Pani Prezydent – pisze „Viva"! – pozowała do zdjęć wielkiemu fotografowi hollywoodzkich gwiazd". I kiedy oglądamy Jolantę w czerni, wszelako odsłaniającą fragmenty ciała, zadzierającą wdzięcznie nogi i
przytulającą się zalotnie do „największego fotografa", dziwimy się raczej tym, którzy namiętności do niej jeszcze nie ulegli. Którzy nie zaczynają jak Piotr Najsztub, redaktor naczelny „Przekroju" (były zastępca naczelnego „Vivy"), mówić o niej mową wiązaną. Z „Vivy" wynika, że Jolanta Kwaśniewska mieści się pomiędzy Marilyn Monroe i Elizabeth Taylor. I jak tu jej nie pragnąć. Na prezydenta.
– Kwaśniewska na prezydenta – wzywa na okładce „Fakt". – Niech tylko powie „tak", a wyzna jej miłość reszta Sojuszu – ogłasza w środku gazety Kalisz (Ryszard, przyjaciel Kwaśniewskiego, jeden z liderów SLD – przyp. M.K.) który swoich, bezwarunkowych uczuć postanowił już więcej nie skrywać.
– Teraz one? – droczy się znakiem zapytania „Gala", prezentując na okładce Jolantę Kwaśniewską i Hilary Clinton. A w środku jak zwykle rzeczowa „Opowieść o Jolancie Kwaśniewskiej". Klasa i elegancja Pierwszej Damy sprawiają, że ona i jej córka Ola są zapraszane na europejskie salony. Każdemu potrafi oddać należny szacunek. Polaków wzruszają jej szczere rozmowy z Ojcem Świętym. Zagubieni Polacy wyraźnie lubią, aby ktoś im przypomniał, co ich wzrusza, a co raduje.