W sobotę w dość nowoczesny sposób – bo nie na konferencji prasowej ani na konwencji programowej, lecz na Facebooku – o swym istnieniu poinformował Instytut Myśli Państwowej. Celem inicjatywy, w którą włączył się m.in. Roman Giertych, Michał Kamiński czy Kazimierz Marcinkiewicz, jest „zainicjowanie szerokiej debaty społecznej, a do tego pogłębionej kompetentnymi analizami nad najważniejszymi zagadnieniami naszego wspólnotowego życia”.
O współpracy Giertycha, Kamińskiego i Marcinkiewicza szeptano w politycznych kuluarach od kilku miesięcy. Ze względu na bliskie kontakty pierwszych dwóch z Radosławem Sikorskim również jego zaliczano do tej inicjatywy. Jednak w gronie założycieli IMP się nie znalazł. Jak pisała pod koniec grudnia „Rz”, Sikorski na takiej współpracy miałby najwięcej do stracenia – wszak jest dziś szefem MSZ i wiceszefem partii rządzącej. Choć szepcze się od dawna o jego ambicjach (sama PO przed trzema laty wystawiła go do prezydenckich prawyborów), włączanie się dziś w nową okołopolityczną inicjatywę mogłoby się dla niego okazać ryzykowne.
„Nie jesteśmy i nie chcemy być zalążkiem nowej partii ani przybudówką dla partii istniejących” – czytamy w oświadczeniu członków założycieli.
By podkreślić niechęć do wchodzenia w politykę, IMP wymienia szereg – jak najbardziej trafnych – zagadnień, którymi chce się zająć, takich jak przyciąganie do Polski potomków obywateli polskich zza wschodniej granicy, przemyślenie kryzysu strefy euro, sytuacja geopolityczna Polski w zmieniającym się świecie czy stworzenie polityki demograficznej.
Bez wątpienia polskiej polityce potrzebne jest lepsze eksperckie zaplecze. Bez wątpienia polityka, która ma głębokie zakorzenienie w merytorycznych analizach ekspertów, jest mniej jałowa i służy celom nie wyłącznie wizerunkowym, lecz pomaga rozwiązywać problemy milionów obywateli, którzy powierzają swój los w ręce polityków. Dlatego powołanie nowego think tanku z pewnością nie zaszkodzi polskiej scenie politycznej.
Jeśli jednak bliżej przyjrzymy się osobom, które tworzą IMP, to czar powoli pryska. Biografie większości założycieli instytutu to niemal historia polskiej prawicy w pigułce – w tym sensie, że każdy z nich przewinął się przez trzy–cztery ugrupowania. W dodatku znaczna większość z nich niegdyś znajdowała się bardzo blisko centrum władzy, a dziś znajduje się na politycznym bocznym torze.