Feministki ratują dzieci

"Gość Niedzielny" opisuje walkę feministek o "równościowe nauczanie" przedszkolne w genderowym ruchu

Publikacja: 27.05.2013 17:32

Feministki ratują dzieci

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak Michał Walczak

Prawdopodobnie nigdy nie zdawalibyśmy sobie sprawy, jakie okropne i nieludzkie rzeczy dzieją się w przedszkolach, gdyby nie aktywistki "Feminoteki". Dopiero one odważyły się uświadomić nas, jak totalitarne praktyki panują w tych placówkach.

"Po pół roku w przedszkolu czterolatek dostaje płeć. Odgórnie, bez możliwości zmiany, nagięcia, bez szans na rys indywidualny. (...) Posyłasz do przedszkola miłą androginiczną istotę nieświadomą wartości metek; której obojętne jest, czy wkłada majteczki w wyścigówki, czy z kokardkami, o ile tylko nie spadają ani nie wbijają się w pupę. (...) A kogo odbierasz? Dziewczynkę w różowej baletowej spódnicy (zdejmowanej wyłącznie do snu i kąpieli), w białych skarpetkach z falbanką (mogą być brudne), świadomą swoich umiejętności i możliwości („Judo? Dziewczynki nie uprawiają judo. Dziewczynki chodzą na balet!"). Jeśli posłałaś do placówki chłopca, odbierasz chłopca. Zapomnij o chwilach, gdy z jego pozlepianych kaszką kołtunków z rozczuleniem wyplątywałaś podkradzioną siostrze spinkę z kokardą"

- czytamy w programie "Równościowe przedszkole", będącym alternatywą dla narzucających płeć planów nauczania w przedszkolach. Naszymi bohaterkami - autorkami programu - są same wybitne postacie:

Wszystkie są związane z Fundacją Feminoteka, żadna z nich nie ma kompetencji do pisania programów dla przedszkoli. Założycielka Feminoteki Joanna Piotrowska szkoli kobiety z WenDo (skrzyżowanie kursów asertywności z samoobroną), Ewa Rutkowska jest z wykształcenia filozofem, z zawodu „trenerką genderową". Najwięcej wspólnego z dziećmi, czy raczej z młodzieżą, ma Anna Dzierzgowska. Uczy historii w liceum. – Autorki programu to najlepsze w Polsce ekspertki w dziedzinie gender. Program nie jest dydaktyczno-metodyczny, więc w jego pisaniu nie musiały brać udział pedagożki.

Rodzice mogą więc odetchnąć z ulgą, wiedząc, że nad formacją ich dzieci czuwają najlepsze ekspertki w dziedzinie gender. Zresztą, nawet jakby nie odetchnęli, to nieważne, bo rodzice nie powinni mieć tu nic do powiedzenia.

Szczególnie ważne jest (...), by pamiętać, że rodzice nie są do końca tymi, którzy powinni ostatecznie decydować o tym, czy w przedszkolach powinno się pracować na rzecz równouprawnienia, ponieważ często nie posiadają oni fachowej wiedzy na ten temat i sami również kierują się stereotypami. (...) Rodzice mają różne podejście, mogą być np. homofobiczni lub seksistowscy. Nikt nie konsultuje z rodzicami programów nauczania

-piszą w podręczniku nasze bohaterki. Najważniejsze zresztą, że program już odnosi sukcesy

Przykładowo niedawno pewien ojciec skarżył się, że jego 4-letni syn nie chciał matki przepuścić w drzwiach. Argumentował to tym, że chłopcy i dziewczynki są równi i dlatego nie musi tego robić.

Zuch chłopak. Albo dziewczynka. Jak woli.

Prawdopodobnie nigdy nie zdawalibyśmy sobie sprawy, jakie okropne i nieludzkie rzeczy dzieją się w przedszkolach, gdyby nie aktywistki "Feminoteki". Dopiero one odważyły się uświadomić nas, jak totalitarne praktyki panują w tych placówkach.

"Po pół roku w przedszkolu czterolatek dostaje płeć. Odgórnie, bez możliwości zmiany, nagięcia, bez szans na rys indywidualny. (...) Posyłasz do przedszkola miłą androginiczną istotę nieświadomą wartości metek; której obojętne jest, czy wkłada majteczki w wyścigówki, czy z kokardkami, o ile tylko nie spadają ani nie wbijają się w pupę. (...) A kogo odbierasz? Dziewczynkę w różowej baletowej spódnicy (zdejmowanej wyłącznie do snu i kąpieli), w białych skarpetkach z falbanką (mogą być brudne), świadomą swoich umiejętności i możliwości („Judo? Dziewczynki nie uprawiają judo. Dziewczynki chodzą na balet!"). Jeśli posłałaś do placówki chłopca, odbierasz chłopca. Zapomnij o chwilach, gdy z jego pozlepianych kaszką kołtunków z rozczuleniem wyplątywałaś podkradzioną siostrze spinkę z kokardą"

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości