Śmieciowe państwo

Kolejne absurdy wynikające z "ustawy śmieciowej" pokazują, jakie mamy państwo

Publikacja: 29.05.2013 15:11

.

.

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Przyjęta przez naszą kochaną legislatywę ustawa śmieciowa od kilku miesięcy nie przestaje dostarczać wszystkim uciechy. "Dziennik Gazeta Prawna" odkrywa dziś kolejne nieznane dotąd absurdy zafundowane nam przez zatroskane o swoich obywateli państwo. Państwo to troszczy się o nas tak bardzo, że chce nam wywozić śmieci. Ale nie wszystkim.

Samorządy namawiają do wypowiadania dotychczasowych umów na odbiór odpadów, bo od 1 lipca obowiązek ten przejmą gminy. Sytuacja jest w miarę jasna, tylko jeśli chodzi o zwykłych mieszkańców, ale już w przypadku przedsiębiorców mamy chaos. Jeśli gmina nie zdecyduje się na przejęcie odpadów komunalnych także od firm, to zrywanie umów z odbiorcami odpadów może być przedwczesne. (...) Większość gmin (wszystkich jest około 2,5 tys.) nie będzie wywozić śmieci od przedsiębiorców. A co z osobami, które są jednocześnie i mieszkańcem, i przedsiębiorcą, bo prowadzą działalność w miejscu zamieszkania?

- pyta "DGP". Odpowiedź jest rozbrajająca.

Teoretycznie taka osoba powinna mieć dwa pojemniki – na odpady domowe i firmowe. Czyli powinna zgłosić deklarację w sprawie odbioru odpadów komunalnych oraz jako przedsiębiorca mieć podpisaną drugą umowę z firmą, która odbierze od niej śmieci powstałe w ramach prowadzenia działalności – mówi mec. Katarzyna Kuźma z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. W praktyce jest to jednak nie do skontrolowania – dodaje.

Ale to nie koniec.

Dodatkowy problem powstaje w sytuacji, w której część niezamieszkana (firmowa) nieruchomości nie została wyraźnie wyodrębniona od zamieszkanej. A to prowadzi do absurdów.

– Jak Kowalski pomyli się, pisząc list, i wyrzuci kartkę do kosza, to bez wątpienia jest to odpad komunalny, ale czy jak ten sam Kowalski, ale jako przedsiębiorca, pomyli się, wypisując fakturę, to czy taki śmieć też jest odpadem komunalnym? Moim zdaniem tak, w końcu to i to jest papierem – ocenia Joanna Wilczyńska, ekspert od ochrony środowiska.

W zasadzie to moglibyśmy być dumni z naszych prawodawców i z ich erudycji, bo  ich twórczości wyraźnie widać inspirację "Procesem" Kafki i "Paragrafem 22" Hellera. Ale mimo tej dumy jednocześnie wyrywa się pytanie: czy nie mogłoby być tak, żeby państwo nie zajmowało się utrudnianiem życia obywateli?  Żeby starało się jeśli nie zmniejszać, to przynajmniej ograniczać potrzebę produkowania stert papierów, oświadczeń, zaświadczeń, umów i formularzy? Żeby odpowiadając na problemy, nie tworzyło kolejnych, by i te potem zwalczać (ad infinitum)?

Przyjęta przez naszą kochaną legislatywę ustawa śmieciowa od kilku miesięcy nie przestaje dostarczać wszystkim uciechy. "Dziennik Gazeta Prawna" odkrywa dziś kolejne nieznane dotąd absurdy zafundowane nam przez zatroskane o swoich obywateli państwo. Państwo to troszczy się o nas tak bardzo, że chce nam wywozić śmieci. Ale nie wszystkim.

Samorządy namawiają do wypowiadania dotychczasowych umów na odbiór odpadów, bo od 1 lipca obowiązek ten przejmą gminy. Sytuacja jest w miarę jasna, tylko jeśli chodzi o zwykłych mieszkańców, ale już w przypadku przedsiębiorców mamy chaos. Jeśli gmina nie zdecyduje się na przejęcie odpadów komunalnych także od firm, to zrywanie umów z odbiorcami odpadów może być przedwczesne. (...) Większość gmin (wszystkich jest około 2,5 tys.) nie będzie wywozić śmieci od przedsiębiorców. A co z osobami, które są jednocześnie i mieszkańcem, i przedsiębiorcą, bo prowadzą działalność w miejscu zamieszkania?

Publicystyka
Marek Cichocki: Donald Trump robi dobrą minę do złej gry
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Minister może zostać rzecznikiem rządu. Tusk wybiera spośród 6-7 osób
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Biskupi muszą pokazać, że nie są gołosłowni
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Niemcy przestraszyły się Polski, zmieniają podejście do migracji
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Publicystyka
Łukasz Adamski: Elegia dla blokowisk. Czym Nawrocki może zaimponować Trumpowi?