Mogą dziękować, a nie protestować

Premier sam powiedział, że staje się socjaldemokratą. Ekonomiści krytykują go za brak reform. Związkowcy powinni więc raczej chwalić PO, niż domagać się jej odejścia.

Publikacja: 11.09.2013 20:49

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Słuchając przedstawicieli związków zawodowych, można by odnieść wrażenie, że rząd Donalda Tuska i Jacka Rostowskiego to gabinet krwawych kapitalistów i neoliberałów likwidujących prawa pracownicze. Nie trzeba być jednak przenikliwym obserwatorem polityki rządu PO-PSL, by uznać, że to teza nie do obrony.

Po pierwsze, premier sam ostatnio tłumaczył swoje odejście od liberalizmu gospodarczego, mówiąc, że im dłużej rządzi, tym bardziej staje się socjaldemokratyczny. Eksperci i przedsiębiorcy mają nieustannie pretensje do rządu, że jest za mało prorynkowy, że zmarnował czas kryzysu, który był dobrym momentem na głębokie reformy.

Po drugie, związkowcy domagają się m.in. przywrócenia części przywilejów emerytalnych. Tyle, że premier – choć podwyższył wiek emerytalny – sam wszak ogłaszał w lecie na Śląsku, że nie odbierze przywilejów emerytalnych górnikom – a więc jednej z najbardziej bojowych grup związkowców.

Po trzecie, ostatnia decyzja rządu o przeprowadzeniu wielkich zmian w OFE również jest dla związkowców dobrą wiadomością. Gdy rząd umorzy ponad 120 mld długu w obligacjach w OFE i przeniesie kolejne miliardy z funduszy do ZUS, zniknie na pewien czas presja zadłużeniowa, która zmuszała rząd do cięć i oszczędności. Reforma OFE da rządowi – przed czym ostrzegają eksperci – swobodę w podsypywaniu różnym grupom społecznym pieniędzy i zaciąganiu dalszych długów, by mieć pieniądze na wkład własny przy miliardowych inwestycjach za unijne pieniądze w latach 2014–2020. Czy taka hojność rządu to dla związków zła wiadomość?

Związkowcy protestują też przeciwko elastycznemu czasowi pracy. Sęk w tym, że zmiany na rynku pracy to nie efekt działania rządu PO-PSL, lecz sytuacji gospodarczej. Coraz więcej osób pracuje nie na etacie, lecz w pozakodeksowych formach zatrudnienia nie dlatego, że tak zdecydował minister finansów, lecz dlatego, że mamy kryzys i pracodawcy oszczędzają.

Można by więc postawić przewrotną tezę, że związkowcy powinni raczej dziękować Tuskowi, nie zaś domagać się jego ustąpienia.

Mało tego, powinni też podziękować wszystkim pozostałym politykom. Ludowcom – bo to właśnie PSL jest gwarancją istnienia rolniczych przywilejów, których zachowania domagają się organizacje rolnicze.

Ryszardowi Kaliszowi –który w poniedziałek ogłaszał plan wprowadzenia 1000 zł „bezwarunkowego dochodu podstawowego, który otrzymywałby każdy obywatel".

Jarosławowi Kaczyńskiemu, który choć zabronił posłom PiS udziału w protestach, przygotował dla związków kilka prezentów – pomysł podwyższenia podatków dla najbogatszych i karania przedsiębiorców, którzy za mało płacą pracownikom.
Sojuszowi Lewicy Demokratycznej – bo ten nie tylko oficjalnie poparł związkowców, ale i nieustannie domaga się zwiększenia płacy minimalnej czy zwiększenia ochrony pracowniczej.

Słuchając przedstawicieli związków zawodowych, można by odnieść wrażenie, że rząd Donalda Tuska i Jacka Rostowskiego to gabinet krwawych kapitalistów i neoliberałów likwidujących prawa pracownicze. Nie trzeba być jednak przenikliwym obserwatorem polityki rządu PO-PSL, by uznać, że to teza nie do obrony.

Po pierwsze, premier sam ostatnio tłumaczył swoje odejście od liberalizmu gospodarczego, mówiąc, że im dłużej rządzi, tym bardziej staje się socjaldemokratyczny. Eksperci i przedsiębiorcy mają nieustannie pretensje do rządu, że jest za mało prorynkowy, że zmarnował czas kryzysu, który był dobrym momentem na głębokie reformy.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości