Etyka, moda i zwody Środy

Etyka krajowego dyskursu politycznego jest jak słoń z książki „Kubuś Puchatek”- dużo się o niej mówi, ale nikt jej nie widział.

Publikacja: 19.01.2014 18:30

Anna Kozicka–Kołaczkowska

Anna Kozicka–Kołaczkowska

Foto: archiwum prywatne

Etyka krajowego dyskursu politycznego jest jak słoń z książki „Kubuś Puchatek"- dużo się o niej mówi, ale nikt jej nie widział. Jednocześnie, zawodowych etyków mamy opór, a w potyczkach politycznych zamiast spraw obywatelskich, stanu gospodarki i obrony kraju roztrząsa się głównie problematykę etyczną.

Magdalena Środa, która bezpruderyjnie postawiła samą siebie na piedestale dobra narodowego („w Polsce byłoby gorzej beze mnie") jest frontmenką na scenie walki o postępowy katolicyzm, wciąż nie dość doskonały, jak na standardy wierzących w ateizm.

Jako, że sondaże przewidują porażkę wyborczą ruchowców, nie dziwi okupacja lewackiej etyczki medialnych salonów publicznego dyskursu. Choćby więc w każdej szkole, szpitalu, czy drużynie strażackiej grasował jakiś Trynkiewicz, to Kościół nie ma chwilowo szans uwolnić się z okowów medialnego, występnego homoseksualizmu. Ciemnego, dodajmy, w przeciwieństwie do homoseksualizmu postępowego, równościowego, cenionego przez partię ruchowców.

W medialnych dysputach etycznych panuje na ogół dobór typowy – około trzech ateistów na jednego katolika i to z gatunku soft. Mimo dobrej woli oraz trudu moderatorów i ten zabieg jednak często nie wypala, a prawda nieraz wyłazi na wierzch. Niczym niedziela spod soboty, jak rzecze lud, gdy zza opadających spodni uchyli się rąbek tajemnicy. Lewicowa niedziela często wyziera także spoza Środy.

Ulubioną maczugą Środy do okładania Kościoła jest stereotyp „sukienki". Lata temu filozofka wryła mi się w pamięć jako mentorka pięknych dziewczyn, które pchały się na afisze reklamowe w samej bieliźnie. Środa, na gruncie swojej filozofii i etyki, uświadamiała im w TVP nikczemność ich sytuacji egzystencjalnej. Genderyzm – to dyscyplina, która według definicji tej 20–letniej wykładowczyni jest walką ze stereotypami. Trwające do dziś zafiksowanie etyczki na stereotyp ubioru kobiecego wydaje mi się więc naturalne. Bądźmy szczerzy, stereotypy są poręczne. Obcując z nimi długotrwale, można je polubić.

Nie masz toteż dziś wywiadu, salonu telewizji, czy innej biesiady z udziałem Środy, by nie wytykała ona księżom mody chodzenia w sukienkach.

„Chłopcy są przebrani w takie sukienki i jest wśród nas taki jeden chłopiec i ja nie widzę nic złego w takich sukienkach"- plecie raz po raz nałogowo, wytrawnie i etycznie w obecności „chłopca", który jest zakonnikiem i księdzem, uniwersytecka psorka. Filozofka ta, gdy przybiera koncyliacyjny ton dyskusji, gotowa jest zatem wspaniałomyślnie uznać szatę kapłana za rutynowe strojenie się mężczyzn w sukienki damskie. W dodatku, ten rzekomy normatyw włącza w dalszym wywodzie w tradycję polskich kontuszy szlacheckich i szkockich spódniczek. Wierząc, że etyczka nie śmie kłamać świadomie, trudno nie speszyć się na ów poziom dyskursu i wiedzy o kulturze.

Wyraz „sukienka" jest zdrobnieniem prastarego słowa „SUKNIA" ( od „sukna"), które jeszcze niedawno oznaczało UBRANIE męskie, kobiece, lub dziecięce.

„Brody ich długie, kręcone wąsiska, wzrok dziki, a suknia plugawa"- opisywał Mickiewicz zbójców, czyli prawdziwych machos. Pod koniec XIX wieku zaś: „Staś na sukni zrobił plamę, płacze i przeprasza mamę." – zaczął wierszyk Jachowicz.  Chłopi jeszcze na początku XX wieku nosili długie sukmany.

Wyrażenie „sukienka duchowna" jest dziś metaforą stanu duchownego, związanego z noszeniem sutanny, która tak jak szaty zakonne, zwyczajnie nie uległa przemianom mody w ciągu XX wieku - i bardzo dobrze. To wspaniałe, że tradycyjne pozostały też szaty liturgiczne, zakładane w obwarowanych przepisami rodzajach, okolicznościach i symbolicznych kolorach.

Nazwać niewieścimi szlacheckie wierzchnie kontusze i żupany o kroju sukman, zakładane do hajdawerów, czyli spodni (Polki miały swoją wersję tego stroju, ze spódnicą), byłoby dla szlachcica rzeczą równie idiotyczną, co szaloną. Tak, jak określić kobiecymi mini spódniczki rzymskich wojowników, czy szkockie kilty. Na szczęście dla Środy, do walecznych Szkotów, prawdopodobnie nie dotarło, iż filozofka posłużyła się ich narodowym strojem tak niefortunnie. Lepiej też, by nie wypsnęło się jej coś na temat powłóczystych, białych sukienek panów szejków. Jako że Dalajlama sprawia wrażenie miłego człowieczka, etyczka mogłaby ostatecznie skonfrontować się z tym sławnym mężem wystrojonym w pomarańczową sukienkę do ziemi i zastępami jego identycznie wyelegantowanych współwyznawców. Postępowo i etycznie, serwując lamie na wstępie „proszę pana", jak zazwyczaj zwracać się lubi do księdza.

Środa miewa jednak i momenty, gdy jej zasadnicze, pozytywne, podejście do przebieranek chłopięcych ewoluuje.

„Każde głupstwo wypowiedziane przez utytułowanego księdza, mimo że jest w sukience (a nic tak ostatnio nie porusza hierarchów, jak myśl o chłopcach przebranych w sukienki), jest przyjmowane jako prawda objawiona" - uraczyła właśnie publikę w wywiadzie i to na piśmie. Jakby gender odpuściło jej na chwilę.

Zaszczytne aluzje pod adresem księży zawarte w tych słowach sprawdzają się także w odniesieniu do prawników. W istocie, na widok adwokatów, prokuratorów i sędziów w sukienkach można złapać dystans do ich orzeczeń i wyroków. Ilu z nich szło na studia z upragnioną togą przed oczami wyobraźni! Gdy do tych sukienek dodać zagraniczne, sądowe peruki pełne blond loków, to dzięki Środzie widzimy, że prawniczy światek daje popalić nie gorzej od Kościoła.

Trzeba mieć tylko nadzieję, że posłanka Grodzka nie zwątpi w tym momencie w kobiecość. Nie odczuje, jak zwodnicza może być kobieca przyjaźń z koleżanką Środą. Oby, zamiast czytać środzine mądrości, przygotowywała się do wieczorku autorskiego! Przecież, gdy Grodzka gada, a nawet gdy napisze książkę, to nie wszystko jest głupie. Mimo że ciuchy damskie kładzie na siebie musowo i to o wiele fajniejsze niż niejeden ksiądz, czy prokurator. Kto wie, czy nie elegantsze, niż Środa.

Najbardziej leżą mi na sercu rozterki tych biednych przedszkolanek, które nabrały się na równościowość i pospieszyły z nabyciem różowych sukienek i stringów dla chłopców. Czy nie zawahają się w tej sytuacji przed zakupem plastikowych, przyjaznych atrybutów dla dziewczynek? Słodkich, różowych miniaturek na wzór tych, jakimi lubi szermować wódz ruchowców. Z racji zwodów swojej guru nie poczują się chyba wystawione do wiatru jak idiotki?

Ale kampania dopiero ruszyła, więc spokojnie. Po prostu, zdarza się filozofkom i profesorkom pleść androny. Ze swojej strony zapewniam, że nie znajdzie się śmiałek, który odważy się pisnąć, iż Grodzka jest grafomanką. Jakaś etyka musi być.

Etyka krajowego dyskursu politycznego jest jak słoń z książki „Kubuś Puchatek"- dużo się o niej mówi, ale nikt jej nie widział. Jednocześnie, zawodowych etyków mamy opór, a w potyczkach politycznych zamiast spraw obywatelskich, stanu gospodarki i obrony kraju roztrząsa się głównie problematykę etyczną.

Magdalena Środa, która bezpruderyjnie postawiła samą siebie na piedestale dobra narodowego („w Polsce byłoby gorzej beze mnie") jest frontmenką na scenie walki o postępowy katolicyzm, wciąż nie dość doskonały, jak na standardy wierzących w ateizm.

Pozostało 92% artykułu
Publicystyka
Amerykanista: Harris czy Trump – kto będzie lepszy dla Polski? To nie jest wcale oczywiste
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Publicystyka
Jarosław Kuisz: W USA zapanuje faszyzm?
Publicystyka
Jan Zielonka: Nieprzewidywalna Ameryka. Co wiemy, a czego nie wiemy o wyborach w USA
Publicystyka
Mgliste wpływy Rosji, czyli czego nie wiemy po konferencji gen. Jarosława Stróżyka
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Publicystyka
Estera Flieger: Dokąd zmierza Trzecia Droga?
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni