Mimo to najpoważniejsze sankcje, jakie na Moskwę nałożyły państwa Unii Europejskiej (co nie znaczy, że bardzo dotkliwe, bo takimi się nie okazały), lada moment mogą zniknąć. Do ich przedłużenia potrzebna jest jednomyślność 28 krajów członkowskich Wspólnoty, a tej – jak wynika z doniesień dobrze zazwyczaj poinformowanych dzienników ekonomicznych z Wielkiej Brytanii i USA – nie ma. Wręcz przeciwnie – do niechętnych od dawna gospodarczym sankcjom krajów mniej wpływowych, takich jak Grecja czy Czechy, dołączyły te z pierwszej ligi – Francja i Włochy.
Rosja jest cierpliwa, państwa Zachodu nie. One przebierają nogami, by robić interesy jak dawniej – jak gdyby nic się nie stało, jakby żadnej wojny i żadnego wymuszania zmian granic nie było. To przebieranie odbywa się w sprzyjających warunkach, bo wojna ucichła, Mariupol nie wpadł w ręce rosyjskich separatystów, a problemu granic i tak się w najbliższym czasie, czyli do czerwcowego spotkania przywódców Unii, nie rozwiąże.