Partia Kaczyńskiego zasłużyła na zwycięstwo. Przynajmniej jeśli chodzi o konsekwentną i innowacyjnie prowadzoną kampanię.
Kampania PiS była powtórką z kampanii Andrzeja Dudy, tylko bardziej. Ale zwycięstwo PiS to przede wszystkim zwycięstwo Jarosława Kaczyńskiego, który zrezygnował z bycia kandydatem PiS na premiera na rzecz Beaty Szydło, politycznie białej karty. Przed Szydło, która nie jest traktowana jako niezależna kandydatka na premiera, a osoba za którą stoi Jarosław Kaczyński, teraz wielki sprawdzian i odpowiedź na wiele pytań. Czy członków rządu PiS będzie wskazywała Szydło, czy Kaczyński? Czy PiS będzie chciał teraz cofnąć reformę emerytalną? Czy kurs polskiej polityki zagranicznej zostanie utrzymany? Czy PiS będzie chciał rewanżu za katastrofę smoleńską, za którą wg Jarosława Kaczyńskiego odpowiadają członkowie rządu PO-PSL? Jaką rolę w nowym rządzie będzie pełnił Antonii Macierewicz? Czy PiS zawłaszczy media publiczne, podobnie jak w latach 2005-2007?
To tylko kilka pytań, na które wkrótce będzie musiała odpowiedzieć premier Beata Szydło. Lub Jarosław Kaczyński, jako nadpremier albo naczelnik państwa.
Platforma Obywatelska zasłużyła na przegraną. Partia Ewy Kopacz nie tylko prowadziła złą kampanię, ale i straciła słuch społeczny. Jeśli Małgorzata Kidawa- Błońska, marszałek Sejmu, mówi że PO przegrała bo Polacy poczuli się bezpiecznie, to nic nie rozumie. Zawiodło straszenie PiS-em. Premier Kopacz otoczyła się ludźmi, którzy nie tylko nie mieli pozytywnego pomysłu na kampanię, ale i brakiem pomysłów, precyzji wykonania przy prowadzeniu kampanii, doprowadzając kilka razy do kompromitacji partii.
Zawiodła sama Ewa Kopacz, która mimo że była najmocniej walczącą osobą w PO, postanowiła niczym Donald Tusk samotnie wywalczyć zwycięstwo Platformie. Plan Kopacz od początku był skazany na porażkę. Już po przegranej Bronisława Komorowskiego było wiadomo, że w PO niezbędne są zmiany. Brak zmian w Platformie zemścił się na partii rządzącej.