Posłowie PiS denerwują się na krytykującą ich opozycję: przecież lepiej dostać 4 tysiące, niż nie dostać, prawda? - pytają retorycznie. - Chcecie przekupić Polki, by rodziły niepełnosprawne dzieci – odpowiada opozycja.
Od początku program reklamowany był przez premier Beatę Szydło jako środek mający skłonić kobiety do rodzenia, zamiast przeprowadzania aborcji w przypadku nieusuwalnego uszkodzenia płodu.
Ale to nie jest właściwy środek. Ten pomysł, nieobudowany żadnymi nowymi rozwiązaniami dla matek i rodzin, to tylko kolejna odsłona sporu ideologicznego. Tego, który skłonił prezesa Jarosława Kaczyńskiego do wygłoszenia słynnych słów, że należy dążyć "do tego, by nawet przypadki ciąż bardzo trudnych, kiedy dziecko jest skazane na śmierć, mocno zdeformowane, kończyły się jednak porodem, by to dziecko mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię".
Czy 4000 zł wystarczy, by spełnić dyspozycję prezesa? Skąd wiadomo, ile kobiet pod wpływem perspektywy pomocy finansowej zdecyduje się urodzić i zgłosi po zasiłek?
Legalnie wykonywanych jest w Polsce kilkaset aborcji rocznie. Ale wielokrotnie więcej jest nielegalnych i tych przeprowadzanych za granicą. Organizacje pozarządowe szacują, że to nawet 150-200 tys. zabiegów.