Reklama

Ratownik w kamizelce i po kursie samoobrony. Postulaty po śmierci w Siedlcach

Kamizelki nożoodporne, kamerki, i inne środki ochrony osobistej – ratownicy medyczni stawiają 12 postulatów po tragicznej śmierci ich kolegi, który zginął z rąk pacjenta.

Publikacja: 27.01.2025 21:20

Ratownik w kamizelce i po kursie samoobrony. Postulaty po śmierci w Siedlcach

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

64-letni ratownik medyczny został zaatakowany nożem w sobotę, kiedy w mieszkaniu w Siedlcach udzielał pomocy pijanemu mężczyźnie. Cios w klatkę piersiową okazał się śmiertelny.

- Ta tragedia musi być punktem zwrotnym. Potrzebujemy zmian systemowych, które zapewnią bezpieczeństwo wszystkim, którzy codziennie stają na pierwszej linii walki o ludzkie życie i zdrowie – mówi „Rz” Mateusz Komza, prezes Krajowej Izby Ratowników Medycznych, która w apelu do rządzących sformułowała 12 postulatów.

Chwycił nóż, kiedy usłyszał, że ma obrażenia głowy wymagające hospitalizacji.

Dramat rozegrał się w sobotę, ok. godz. 19., w mieszkaniu przy ul. Sobieskiego w Siedlcach. Pijany 59-letni Adam Cz. brał udział w zakrapianej alkoholem imprezie u znajomej. W pewnym momencie stracił równowagę, przewrócił się i rozbił sobie głowę. Sam wezwał pomoc. Medyków zaatakował po tym, kiedy usłyszał, że ma obrażenia głowy wymagające hospitalizacji.

- W tym momencie podejrzany sięgnął po noże, które leżały w mieszkaniu, i ugodził 64-letniego ratownika w klatkę piersiową. Drugiego ratownika zranił w nadgarstek – mówi prok. Krystyna Gołąbek.

Adam Cz. jest mieszkańcem Siedlec, był karany m.in. za kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwym. W chwili ataku, miał ponad 2 promile alkoholu.

Reklama
Reklama

- Przedstawione zostały mu zarzuty popełnienia dwóch przestępstw: zabójstwa jednego ratownika medycznego, oraz czynnej napaści i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu u drugiego z medyków - mówi „Rz” Prok. Krystyna Gołąbek, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Siedlcach.

Czytaj więcej

Zabójstwo ratownika medycznego w Siedlcach. Prokuratura stawia Adamowi Cz. dwa zarzuty

Prokurator zarzucił sprawcy, że „działał w zamiarze bezpośrednim, w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie”. Zadał ratownikowi medycznemu Cezaremu L. z dużą siłą cios nożem o długości ostrza około 20 cm w klatkę piersiową, powodując zgon.

Również atak na drugiego ratownika był „w zamiarze bezpośrednim dokonania co najmniej ciężkiego uszczerbku na zdrowiu”. W tym przypadku napastnik używając dwóch noży, dopuścił się „czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego” - Mateusza M. Zadał mu „co najmniej jeden cios nożem w przedramię, w okolice nadgarstka. Tu ratownik obezwładnił agresora.

Policyjna ekipa dokonała oględzin, i zabezpieczyła między innymi noże – narzędzia zbrodni.

Kursy samoobrony, a wyjazdy „podwyższonego ryzyka” tylko w asyście policji

Śmierć medyka, który niósł pomoc wywołała poruszenie w środowisku ratowników medycznych, oraz pytania o ich bezpieczeństwo.

Reklama
Reklama

Szokujący akt przemocy przekroczył granicę, której nikt nigdy nie powinien był przekraczać” - czytamy w apelu Krajowej Izby Ratowników Medycznych do trzech ministrów - zdrowia, sprawiedliwości, oraz do szefa MSWiA. Organizacja zwróciła się o podjęcie „pilnych systemowych rozwiązań”, które zminimalizują ryzyka podobnych aktów przemocy.

Czytaj więcej

Pijany pułkownik SOP pobił ratowników medycznych. „Kopał ich i okładał pięściami"

- Agresja w społeczeństwie rośnie, napaści na załogi, czy karetki o różnym nasileniu - od ataków słownych, po fizyczne - są nagminne. To dwa, trzy zdarzenia tygodniowo - mówi „Rz” Mateusz Komza, prezes powstałej w styczniu tego roku organizacji. I wskazuje na konieczność monitorowania napaści oraz „cykliczną analizę” tych informacji.

- Obecnie żadna instytucja nie jest zobowiązana do odnotowywania takich przypadków, wiadomo więc głównie o zdarzeniach, które nagłaśniają media. Jednak nie ma wiarygodnych danych o tym, jaka dokładnie jest skala zjawiska – zaznacza prezes Komza.

Wśród postulatów jest wyposażenie ratowników w środki ochrony indywidualnej, aby w razie ataku, zabezpieczyć ich przed obrażeniami. A więc, obowiązkowe kamizelki nożoodporne przy wizytach o „podwyższonym ryzyku” (jak chociażby w Siedlcach), nasobne kamery, oraz radiotelefony z przyciskiem „pomoc”. Do tego obowiązkowe szkolenia z elementami m.in. samoobrony.

Czy jednak pijanego i rozjuszonego pacjenta, jak tego w Siedlcach, zdyscyplinują kamerki? 

Reklama
Reklama

- Tam, gdzie zgłoszenie dotyczy osoby nietrzeźwej czy agresywnej, dyspozytor już na poziomie przyjmowania zgłoszenia powinien móc kwalifikować je jako zdarzenie „podwyższonego ryzyka”, z konieczną asystą policji. To rozwiązanie funkcjonuje w innych państwach – uważa dr Jarosław Madowicz, prezes Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych. - Postulujemy określenie katalogu sytuacji, w których dyspozytor miałaby obowiązek kierować na miejsce patrol policji – zaznacza.

Policyjne wsparcie już teraz jest możliwe, jednak nie jest normą. W Policji brakuje ludzi, a pomoc medyczna jest potrzebna szybko, więc ratownicy często jeżdżą sami.

Drobne ataki są puszczana płazem, a sprawy umarzane ze względu na „niską szkodliwość społeczną”

Dr Madowicz sceptycznie podchodzi do szkoleń z samoobrony.

- Mamy pacjenta ratować, a nie z nim walczyć. Państwo systemowo powinno zagwarantować ratownikom medycznym bezpieczeństwo poprzez właśnie asystę policji. A ratownicy powinni się skupić na tym, do czego są powołani – wskazuje prezes Madowicz.

Uważa także, że do pacjentów powinny jeździć zespoły trzyosobowe - nie tylko dla bezpieczeństwa. - Ratownicy idąc do wezwania zabierają dzisiaj ze sobą duże ilości sprzętu - defibrylator, respirator, butle z tlenem, aparat do kompresji. Są obładowani jak wielbłądy. Trzecie ręce do pracy bardzo się przydadzą, i na to również państwo powinno znaleźć pieniądze – wskazuje dr Madowicz.

Reklama
Reklama

Obecny absurd – jak zauważa - polega na tym, że zespoły medyczne, w których jest lekarz są trzyosobowe, a te złożone z samych ratowników – dwuosobowe. - Takie zróżnicowanie nie ma uzasadnienia. Zwłaszcza, że w kraju jest ok. 20 tys. ratowników, i ich przybywa – mówi dr Madowicz.

Problemem – jak wskazują nasi rozmówcy – są niskie kary dla sprawców napaści, i puszczanie płazem drobniejszych przewinień. Dlatego chcą surowszego i skutecznego tych, którzy dopuszczają się napaści.

- Ratownicy medyczni są traktowani tak, jak funkcjonariusze publiczni. Tam, gdzie dochodzi do wyzwisk, wulgaryzmów, szarpania, sprawy powinny być podejmowane z urzędu. Niestety mniej dotkliwe przypadki są umarzane ze względu na „niską szkodliwość społeczną”, albo w ogóle spraw się nie wszczyna. To rodzi bezkarność i przyzwolenie na ataki – mówi nam dr Jarosław Madowicz.

Czytaj więcej

Ataki na ratowników medycznych. Kara więzienia nie odstrasza agresorów

Jak do propozycji odniesie się Ministerstwo Zdrowia?

Reklama
Reklama

W środę w jego siedzibie ma się odbyć spotkanie z przedstawicielami organizacji ratowników.

Czytaj więcej

Pijany mężczyzna zabił nożem ratownika medycznego. Jest reakcja minister zdrowia

Resort w komunikacie wskazał m.in. że „zintensyfikuje współpracę z organami ścigania, by sprawcy napaści na ratowników, byli „szybko i skutecznie” karani. Dokona przeglądu przepisów dotyczących ochrony pracowników medycznych, „aby zagwarantować bardziej efektywne i odstraszające sankcje wobec agresorów”. A także wdroży dodatkowe szkolenia w zakresie bezpieczeństwa i procedur w wypadkach zagrożenia”.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Przestępczość
Akty dywersji na kolei. Są czerwone noty Interpolu wobec podejrzanych
Przestępczość
Śmierć jedenastolatki w Jeleniej Górze. Czy dziecko zabiło dziecko?
Przestępczość
Planował zamach na jarmark świąteczny. ABW zatrzymała studenta KUL
Przestępczość
Wątpliwa wersja Mychajła Ch. Wyjaśniamy tajemnicę 46 rosyjskich paszportów
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama